Przekład. Andrzej Polkowski. Harry Potter i Kamień Filozoficzny (ang. Harry Potter and the Philosopher's Stone) — pierwszy tom serii o młodym czarodzieju Harrym Potterze autorstwa J.K. Rowling . Oficjalna premiera książki miała miejsce 26 czerwca 1997 roku. Akcja tomu dzieje się w Anglii w latach 1991 – 1992.
Fot. i zrozumiałość wszechświata nie jest wynikiem chaosu lub przypadku, ale Bożej mądrości” – powiedział Franciszek przyjmując w piątek na audiencji uczestników międzynarodowej konferencji naukowej o czarnych dziurach, falach grawitacyjnych i osobliwościach czasoprzestrzeni. W dniach 9-12 maja zorganizowało ją w Castel Gandolfo Watykańskie Obserwatorium obradom astronomów i kosmologów patronuje postać ks. Georges’a Lemaître’a (1894-1966). Ten belgijski kapłan, matematyk i kosmolog z Katolickiego Uniwersytetu w Lowanium jako pierwszy w 1927 r., bazując na nowej wówczas teorii względności, doszedł w swych rozważaniach do tego, co dziś nazywa się Wielkim Wybuchem. Był też jednym z pierwszych badaczy czarnych dziur. W latach 1960-1966 kierował Papieską Akademią zauważył, że zagadnienia czarnych dziur, fal grawitacyjnych i osobliwości czasoprzestrzeni stanowią dogłębne wyzwanie dla naszego sumienia, ponieważ ewolucja wszechświata i natura czasoprzestrzeni mają istotne znaczenie dla nauki, ale także dla filozofii, teologii i życia duchowego, stanowiąc scenę, na której dochodziło także do starcia między tymi przypomniał, że ks. Lemaître, w swej podwójnej roli kapłana katolickiego i kosmologa zawsze „bronił wyraźnego rozróżnienia metodologicznego między dziedzinami nauki a teologii, postrzeganych jako obszary o różnych kompetencjach, które jednak harmonijnie jednoczyły się w jego życiu. Dodał, że rozróżnienia tego dokonywał już św. Tomasz z Akwinu, tym bardziej, że zwarcia takie są szkodliwe zarówno dla nauki jaki i dla Święty zauważył, że „w bezmiarze czasoprzestrzeni wszechświata, my, ludzie możemy zażyć poczucia zdumienia i doświadczyć naszej małości, gdy w naszych sercach pojawia się pytanie Psalmisty: «czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?» (Ps 8,5)”.Cytując Alberta Einsteina, który powiedział, że „odwieczną tajemnicą świata jest jego poznawalność” Franciszek stwierdził, że „Istnienie i zrozumiałość wszechświata nie jest wynikiem chaosu lub przypadku, ale Bożej mądrości, obecnej: «jako początek swej mocy, od dawna, nim ziemia powstała» (Prz 8,22)”.Czytaj także: Watykan o czarnych dziurach i Wielkim WybuchuPapież zachęcił też uczestników watykańskiej konferencji do wytrwania w poszukiwaniu prawdy, bez lęku i strachu i bez okopywania się pozycjach zamknięcia, przyjmując „nowe odkrycia naukowe w postawie pełnej pokory”, gdyż „podążając na peryferie ludzkiej wiedzy można naprawdę autentycznie doświadczyć Boga, który może wypełnić nasze serca”.Uczestnicy konferencji podjęli najważniejsze problemy współczesnej kosmologii i astrofizyki jaki jest ostateczny los kosmosu, co wydarzyło się w pierwszych chwilach po Wielkim Wybuchu? Wśród uczestników konferencji byli wybitni naukowcy, m. in. laureat Nagroda Nobla w dziedzinie fizyki w 1999 roku, Holender Gerardus`t Hooft, brytyjski fizyk i matematyk, Roger Penrose, południowoafrykański matematyk i kosmolog, George Ellis, rosyjsko-amerykański fizyk teoretyczny, Andrei Linde, brytyjski astrofizyk, Joe Silk oraz Krzysztof Meisner z Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Jednym z nich był Malfoy, który teraz spał, jak poinformowała ją Hanna, więc zdecydowała, że najpierw zajmie się innymi chorymi, a jego zostawi na koniec. Badania na Oddziale Pozaklęciowym poszły szybko, dlatego zaledwie pół godziny później przeszła na trzecie piętro i skierowała się do sali numer 2, gdzie leżał młody
Dr. Frederick Lenz, słynny amerykański ekspert od reinkarnacji, w swojej najsłynniejszej książce „Lifetimes: True Accounts of Reincarnation”, opisuje wiele przypadków reinkarnacji, podczas których mężczyzna o imieniu Alan Lee, potrafi przypomnieć sobie szczegółowo 16 przeszłych reinkarnacyjnych żyć. Raport śledczy Fredericka Lenza wzbudził swego czasu sensację w środowisku naukowym. Doświadczenia życiowe Alana Lee Alan Lee miał wtedy 38 lat. Urodził się w zamożnym domu w Filadelfii. W dzieciństwie lubił nosić w domu szatę i koronę i odgrywać rolę egipskiego faraona. Nie lubił się uczyć, a szkołę opuścił będąc już w 10 klasie. Potem pracował w każdej branży, ale później zajął się biznesem i stał się całkiem zamożny. Zaniepokojony i zdezorientowany Alan Lee postanowił poddać się hipnozie dr Irvinga Mordesa, znanego psychiatry z Baltimore w stanie Maryland. Pod nadzorem dr Modesa, Lee, w stanie lunatykowania, przypomniał sobie szczegółowo wydarzenia ze swoich 16 żyć. Potrafił nie tylko opowiadać, ale także szczegółowo pisać w określonych językach z każdego życia, włączając w to starożytne pismo egipskie, starożytne pismo rzymskie, pismo włoskie i tak dalej. Potrafił nawet przepowiadać przyszłość w stanie hipnozy i przewidział nazwę nowego leku na raka. Niektóre tożsamości z poprzedniego życia zostały zweryfikowane Wśród 16 reinkarnacji opisanych przez Alana Lee, wiele z nich było zwykłymi ludźmi. Nie ma zapisów w książkach historycznych, więc trudno to zweryfikować, chociaż zapisy genealogiczne zostały potwierdzone. Alan Lee przypomniał sobie, że w swoim życiu był faraonem Kallikratesem ze starożytnego Egiptu i rządził starożytnym Egiptem od 341 do 344 roku Podczas hipnozy Alan Lee mówił płynnie w języku starożytnego egipskiego i pisał starożytnymi egipskimi „hieroglifami”. Pomimo tego, że był zahipnotyzowany, mówił z bardzo arogancką postawą i godnością jak cesarz. Uczeni „egiptolodzy” z Maria State University i Catholic University zostali zaproszeni do zbadania hieroglifów napisanych przez Alana Lee i potwierdzili, że rzeczywiście były to pisma egipskie. Po odsłuchaniu taśmy z sesji hipnozy potwierdzili oni również, że język, którym posługiwał się Alan Lee był starożytnym językiem egipskim. Po weryfikacji okazało się, że w starożytnym Egipcie rzeczywiście istniał faraon, który był cesarzem tylko przez trzy lata, a jego imię było poprawne. Najdziwniejsze jest to, że ten faraon nie jest znaną postacią historyczną. Jak Alan Lee dowiedział się o historii tego faraona? Co więcej, opuścił on szkołę w gimnazjum i nie uczył się zbyt wiele. W jaki sposób Alan Lee nauczył się starożytnych egipskich znaków i języków? Eksperci nie potrafią tego wszystkiego wyjaśnić, a to wszystko wydaje się wręcz niesamowite. Podczas hipnozy Alan Lee powiedział, że przez jedno życie był on niejakim Jamie Brewsterem, żołnierzem z Południa podczas amerykańskiej wojny secesyjnej, który urodził się w Georgii w 1847 roku i zginął na wojnie w 1863 roku, w wieku 16 lat. Zdarzenie to zostało potwierdzone przez ekspertów na podstawie historii wojny secesyjnej oraz spisu oficerów i żołnierzy. To, co zastanawiało ekspertów, to fakt, że Brewster był zwykłym żołnierzem, a nie celebrytą, i nie było żadnych doniesień medialnych na temat życia tego żołnierza. Alan Lee był również dobrze zorientowany w doświadczeniach życiowych Brewstera. Alan Lee przypomniał sobie, że w innym życiu był rdzennym amerykańskim Indianinem o imieniu Sequoya. Choć nie ma sposobu, by to potwierdzić, podczas hipnozy szczegółowo opisał góry, w których mieszkali tubylcy. Eksperci potwierdzają, że jest to z grubsza potwierdzone. Alan Lee powiedział kiedyś, że przez całe życie był żydowskim hebrajskim niewolnikiem o imieniu Yosepheus. Żył w czasach Jezusa dwa tysiące lat temu. Był kiedyś świadkiem prześladowań i śmierci Jezusa, który był sądzony i przybity do krzyża. Alan Lee przypomniał sobie, że w innym życiu był rdzennym amerykańskim Indianinem o imieniu Sequoya. Choć nie ma sposobu, by to potwierdzić, podczas hipnozy szczegółowo opisał góry, w których mieszkali tubylcy. Eksperci potwierdzają, że jest to z grubsza potwierdzone. Alan Lee powiedział kiedyś, że przez całe życie był żydowskim hebrajskim niewolnikiem o imieniu Yosepheus. Żył w czasach Jezusa dwa tysiące lat temu. Był kiedyś świadkiem prześladowań i śmierci Jezusa, który był sądzony i przybity do krzyża. Był kiedyś obcym o imieniu „Nolan” W 16 reinkarnacjach Alana Lee zaskakujące jest to, że był on również obcym. Powiedział bowiem, że przez całe życie był formą życia pochodzącą z Neptuna. Pierwotnie była to „duchowa energia”, która przybyła na ziemię, aby żyć w ciele. W tym czasie istoty ludzkie na Ziemi nie były jeszcze stworzone. Powiedział, że później zginął w eksplozji nuklearnej. Jego imię jako osoby z kosmosu brzmiało „Noran”. Mówił płynnie wysokim tonem w dziwnym języku w transie przypominającym sen, a kiedy się obudził, napisał duży fragment tekstu „Neptune”, który wyglądał jak symbole skrótu. Kiedy Alan Lee wspominał to życie, wiele z wymienionych wiadomości nie było znanych ekspertom i byli oni oszołomieni ze zdziwienia. Słynna gwiazda filmowa w czasach współczesnych Co ciekawe, Alan Lee wspomniał, że w jednym życiu był słynną gwiazdą filmową w czasach współczesnych, a także przedstawił wiele sprawdzalnych dowodów. Zgodnie z jego wspomnieniami, w poprzednim życiu występował jako Rudolph Valentino (1895-1926). Valentino był jedną z najpopularniejszych gwiazd w latach 20-tych XX wieku i jednym z najbardziej znanych aktorów ery kina niemego. Mimo że filmy, w których występował, nie są obecnie zbyt znane, Valentino jest jednym z najbardziej znanych aktorów. Ojciec Valentino był Włochem, a matka Francuzką. W trakcie hipnozy Alan Lee zdradził wiele sekretów z życia prywatnego Valentino oraz wiele ciekawostek z życia filmowców. Napisał nawet list po włosku jako list od Valentino do jego matki. Ekspertom bardzo łatwo było zweryfikować autentyczność reinkarnacji Alana Lee. W końcu Valentino jest sławnym aktorem w czasach współczesnych. Istnieją dane i dowody. Eksperci specjalnie zaprosili weteranów z Hollywood, aby przepytali Alana Lee. Szokujące było to, że weterani zadawali pytania, które znał tylko Valentino i ludzie obecni w tamtym czasie, a Alan Lee potrafił udzielić po kolei prawidłowych odpowiedzi. Fotograf, który kręcił film z firmowym Valentino, „The Sheik”, zapytał Alana Lee: „Podczas pierwszego dnia było filmowanie, ile osób pojechało razem na miejsce, aby rozpocząć zdjęcia? Jaki wydarzył się wypadek?” Alan Lee odpowiedział: „Ja (Valentino) jechałem z 3 z was, w sumie 4 osoby. Samochód miał wypadek po drodze, a przednie prawe koło odpadło i stoczyło się na pobocze.” Odpowiedź jest zgodna z faktami z danego roku! Alan Lee przytoczył również nazwiska i relacje trzech osób z tej samej grupy, z których wszystkie były poprawne. Z tych czterech osób w tamtym czasie żył jeszcze tylko fotograf, a pozostała trójka już dawno nie żyła. Fotograf nigdy nie mówił osobom postronnym o tych błahych sprawach. Dlatego odpowiedź Alana Lee była dla niego, delikatnie mówiąc, zaskoczeniem. Ekspert od pisma ręcznego wezwał Alana Lee, by podpisał się nazwiskiem Valentino, a następnie sprawdził oficjalny podpis Valentino na dokumencie złożonym jeszcze w czasie jego życia, i ze zdziwieniem stwierdził, że oba podpisy idealnie do siebie pasują! Jeszcze bardziej szokujące jest to, że pismo ręczne może być tak żywo imitowane. Po zweryfikowaniu obu podpisów, ekspert od pisma ręcznego stwierdził, że pismo Alana Lee i Rudolpha Valentino jest dokładnie takie samo, a nie imitowane. Odciski palców, z punktu widzenia współczesnej medycyny, są unikalne dla każdej osoby i pozostają takie same przez całe życie. Na świecie nie ma dwóch takich samych odcisków palców, dlatego odciski palców stały się jednym z ważnych dowodów w śledztwach kryminalnych. Niesamowite jest to, że po weryfikacji przez ekspertów, odciski palców Alana Lee były dokładnie takie same jak odciski Valentino, który zmarł w 1926 roku. Ciekawe jest jednak to, że choć odciski palców Alana Lee są dokładnie takie same jak Valentino, to jego wygląd różni się od Rudolpha Valentino. Świadectwo od psychiatry Psychiatra, który zahipnotyzował Alana Lee, Irvine. Dr Modes, powiedział, że badał Alana Lee przez 5 lat i wierzył, że nie popełnił on żadnego oszustwa w tym procesie. „To, co ten człowiek powiedział pod hipnozą, jest niewiarygodne! Nie potrafię wyjaśnić, o co w tym chodzi” – powiedział dr Modes. Psychiatra z Indii, dr H N Banerjee, badał reinkarnację przez ponad 25 lat. Po przeczytaniu raportu Alana Lee powiedział: „Historia reinkarnacji Alana Lee jest najdziwniejszym przypadkiem. Nie ma żadnego naukowego wyjaśnienia”. Opracował: Amon
Słynna metafora Sheakspeara, który postrzega ludzi jako aktorów, a świat jako scenę, odbiera człowiekowi nadzieję na stanowienie o swym losie. Taki pomysł, że jesteśmy marionetkami, a ktoś pociąga za sznurki, czyni człowieka przedmiotem, a nie podmiotem egzystencji. W takim razie kto właściwie pociąga za te sznurki?
fot. Adobe Stock, Maksym Povozniuk Zbierał na ten samochód przez sześć lat. Jeździł starym, wysłużonym oplem, ale marzył o sportowym mercedesie. Mnie samochody jakoś nigdy nie kręciły. Ważne było tylko to, żeby się nie psuły i mało paliły. Szanowałam jednak pasję i marzenie mojego chłopaka. Imponowało mi, że potrafi być tak konsekwentny i odmawiać sobie przyjemności, żeby zaoszczędzić na upragnione cacko. Z każdej pensji odkładał tysiąc złotych, a przez ostatnie dwa lata pracował w dwóch firmach, żeby dorobić. I w końcu go sobie kupił. W dobrym stanie, czarny, z przyciemnianymi z tyłu szybami, w środku skórzana tapicerka. Nie powiem, lubiłam, gdy Janek mnie nim gdzieś podwoził. Mój chłopak oszalał na punkcie tego auta. Dbał o nie, trzymał w garażu, sprzątał w nim częściej niż w domu i widać było, że sprawia mu to przyjemność. Gdy ja wieczorem szłam się kąpać i odprężyć w wannie, on wsiadał w samochód i dla relaksu jeździł po mieście. Wpadł do pokoju blady jak ściana Pamiętam, to była majówka. Pojechaliśmy na długi weekend z przyjaciółmi Janka nad jezioro. Niedaleko, jakieś trzydzieści kilometrów za naszym miastem. Zatrzymaliśmy się w niewielkim pensjonacie z gabinetem spa. Leżałam właśnie na porannym masażu, kiedy do gabinetu znienacka wpadł przerażony Janek. Był blady jak ściana. Od razu wiedziałam, że stało się coś złego. – Nie ma go, rozumiesz?! Nie ma! – krzyczał jak oszalały. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale zerwałam się na równe nogi i owinięta w sam ręcznik pobiegłam za Jankiem do ogrodu. Na parkingu przed pensjonatem stał tylko czerwony fiat naszych znajomych i samochód właścicieli posesji. Mercedesa Janka nie było. Zniknął, rozpłynął się w powietrzu... – Ukradli go, cholera jasna, po prostu go w nocy ukradli! – Janek przykucnął na trawie i ukrył twarz w dłoniach. Mercedes był ubezpieczony. Janek miał odzyskać większość pieniędzy, ale nie na tym polegał problem. Chodziło o wymarzone, wypieszczone cacko mojego narzeczonego. Był z nim związany emocjonalnie. Nie mógł pogodzić się z tym, że go stracił. Janek zgłosił sprawę na policję, jednak nie miał złudzeń. Zresztą sami policjanci na komendzie poinformowali nas, że istnieje najwyżej pięć procent szans na to, żeby samochód się znalazł. – Proszę pana, to zawodowcy – zwrócił się do Janka mundurowy. – Oni doskonale wiedzieli, po jaki samochód przyjechali. Musieli pana już wcześniej obserwować. Innych aut nie ruszyli, bo za tanie. Wzięli tylko ekskluzywną brykę, już pewnie mają na nią kupca. Do domu odwieźli nas znajomi. Janek był załamany. Pocieszałam go, jak mogłam. Próbowałam odwrócić uwagę od tematu, fundowałam mu różne rozrywki, ale widziałam, że ciągle myśli o skradzionym samochodzie. W końcu za namową mamy zorganizowałam w swoim rodzinnym domu na wsi dużą imprezę. Akurat zbliżały się moje urodziny, więc uznałam, że zaprosimy moich i Janka znajomych i pobalujemy przez weekend. – Kochanie, dajemy wam nasz dom do dyspozycji na cały weekend już od piątku – powiedziała mama. – U nas jest dużo miejsca, możecie sobie zaprosić nawet ze trzydzieści osób. Niech Janek się w końcu wyluzuje i choć przez chwilę zapomni o tej przykrej sytuacji. Uwielbiam moją mamę. Ona zawsze myśli o innych i stara się tak wszystko zorganizować, żeby rodzina czuła się komfortowo. Goście dopisali. Przyjechało ponad trzydzieści osób i wszyscy od razu wzięli w obroty Janka. Widziałam, że dużo się śmiał, nawet chętnie tańczył. Chyba faktycznie na chwilę zapomniał o tym swoim nieszczęsnym cacku. Mnie, z racji urodzin, wszyscy chcieli upić już w pierwszej godzinie zabawy. W końcu poczułam, że kręci mi się w głowie stanowczo zbyt mocno jak na tak wczesną godzinę i wymknęłam się na górę. Sypialnia rodziców była zamknięta na klucz, więc weszłam do pokoju mojego brata, Karola, który nadal mieszkał z rodzicami. Nie chciał przyjść na imprezę, chociaż został zaproszony. Powiedział, że ma jakąś fuchę do zrobienia w weekend, podobno świetnie płatną, więc szkoda mu było odmówić. Położyłam się na jego łóżku i chyba na chwilę zasnęłam. Obudził mnie dźwięk telefonu. Denerwujący, natarczywy, choć jakby trochę przytłumiony. Bardzo chciałam go wyłączyć, ale nie wiedziałam, skąd dobiega dźwięk. Zaczęłam rozglądać się po pokoju i w końcu znalazłam źródło hałasu. Melodyjka dochodziła z dużej szafy stojącej pod oknem. W dzieciństwie Karol zrobił z niej rupieciarnię i najwyraźniej tak już zostało. Najpierw trzymał w niej modele samolotów, później części do rowerów i deskorolek, które przerabiał za pieniądze. Błagał, żebym go nie wydała Podeszłam do szafy, otworzyłam ją i… omal nie straciłam życia! Z górnej półki spadło na mnie wielkie pudło z narzędziami, mocno uderzając mnie w głowę. Dotknęłam ręką włosów. Nie było krwi. Za to na dole szafy, na spodniach Karola leżał włączony telefon, na który ktoś usilnie próbował się dodzwonić. Wyłączyłam go i odetchnęłam z ulgą. Potem wdrapałam się na krzesło, bo chciałam schować na górę to przeklęte pudło. Próbowałam przez dobre pół minuty je tam upchać, ale chociaż miejsca było dość, nie chciało się zmieścić. Coś ewidentnie zawadzało. W końcu odłożyłam karton i próbowałam wymacać przeszkodę. To było coś metalowego i całkiem sporego. Jakby blacha. Wyjęłam to i… stanęło mi serce. To były tablice rejestracyjne, a wśród nich – tablica z samochodu mojego chłopaka! Nie powiedziałam nic Jankowi. Nie chciałam rzucać oskarżeń, zanim wyjaśnię sprawę. Ale na poniedziałek wzięłam wolne i rano przyjechałam pod dom rodziców. Zatrzymałam się na tyle daleko, żeby Karol mnie nie widział. Czekałam, aż wyjedzie do pracy. Pojechałam za nim. Rzeczywiście udał się do hurtowni, w której pracował na pół etatu. Ale już po godzinie stamtąd wyszedł, wsiadł w samochód i odjechał. Ja oczywiście za nim. Zaparkował przy przydrożnej knajpie, za chwilę podjechało tam kilku podejrzanie wyglądających facetów w czarnych bmw. Nie wychodziłam z auta, czekałam na rozwój wydarzeń. Po jakichś czterdziestu minutach wszyscy wyszli, wsiedli do samochodów i ruszyli dalej. Dojechałam za nimi do dużego budynku z ogrodzonym siatką parkingiem. Na środku stał samochód Karola, a obok, kilkanaście innych aut. „To dziwne, że obok budynku, który wygląda na starą, opuszczoną fabrykę parkuje tak dużo osób”, pomyślałam. Furtka była otwarta, ostrożnie weszłam do środka. To była wielka hala, w której oprócz mercedesa Janka stało kilka innych luksusowych samochodów. Parę z nich było już rozebranych na części. Uciekłam stamtąd, zanim ktokolwiek mnie zobaczył. Wieczorem pojechałam do Karola. Miałam ochotę sprać go na kwaśne jabłko, tyle było we mnie wściekłości. – Jak możesz być takim draniem!? – krzyczałam. – Nie dość, że jesteś przestępcą, złodziejem, to jeszcze ukradłeś samochód mojemu chłopakowi! Poza tym jak możesz przetrzymywać w domu rodziców tablice rejestracyjne z kradzionych samochodów? Przez ciebie mogą mieć kłopoty. – Te tablice leżały u mnie tylko kilka dni – powiedział cicho Karol. – Pojutrze przyjeżdża do miasta człowiek, który zabiera je hurtowo po akcjach. Mój brat nie zamierzał się więcej przede mną tłumaczyć. Poprosił tylko, żebym nie mówiła nikomu o tym, co wiem. – Janek odzyska pieniądze z ubezpieczenia, a ja przecież nie mogę mu teraz oddać tego samochodu, bo ci kolesie mnie zabiją – stwierdził zdenerwowany. – Wiem, że przegiąłem, ale zamiećmy sprawę pod dywan, proszę cię. Skończę z tym, obiecuję. Zajmę się uczciwą robotą. Tylko mnie nie wsyp. Nie powiedziałam nic ani Jankowi, ani rodzicom. Uznałam, że faktycznie to tylko skomplikuje całą sprawę. Janek w końcu kupił sobie nowy samochód. Trochę tańszy, ale też ładny. Widzę, że znów ma frajdę z wieczornych kursów po mieście. Karolowi nie wybaczyłam tego, co zrobił, ale ostatnio powiedział, że wybiera się do pracy do Anglii. Chyba faktycznie zerwał kontakty z półświatkiem i chce zacząć wszystko od nowa. Mam taką nadzieję. Czytaj także:„Jestem 60-letnią panią do towarzystwa. Mam sponsorów i się tego nie wstydzę, bo utrzymuję w ten sposób wnuczkꔄDziadek wykończył psychicznie całą rodzinę. Moi rodzice drżeli na dźwięk jego imienia, nikt nie chciał go odwiedza攄Córka wyjechała za granicę. Nie przeszkadza jej, że nikt nie chce zająć się jej dzieckiem, które tuła się po krewnych” Był pytany o informacje przedstawione w reportażu "Franciszkańska 3", w którym Marcin Gutowski pokazał dowody na to, że Jan Paweł II wiedział o pedofilii w Kościele, zanim został papieżem.

Krzysztof Czyżewski w przemówieniu zatytułowanym „Solidarność i kultura” zwracając się do blisko tysiąca osób z dwudziestu dwóch krajów powiedział: „Inicjując w Lublinie w 2011 r. Kongres Kultury Partnerstwa Wschodniego byliśmy przekonani, że program Sąsiedztwa Unii Europejskiej komplementarny do Unii dla Śródziemnomorza, na wschodzie Europy musi przybrać także kształt projektu kulturowego. Każdy, kto doświadczył życia w tej części świata, zdał sobie sprawę, że projekty wyłącznie polityczne i twarde: w dziedzinach gospodarki czy bezpieczeństwa, nie będą zdolne do zbudowania autentycznego partnerstwa narodów na gruncie tak trudnym, bogatym i złożonym jak historyczno-kulturowe dziedzictwo tych ­obszarów. W istocie okazało się, że współpraca kulturalna jest najbardziej dynamiczną dziedziną tego Partnerstwa, wchodzącą aktywnie w sojusze z przedsiębiorczością, samorządem lokalnym, edukacją czy turystyką. Najoporniej postępuje tu integracja polityczna, a związane to jest z wciąż silnie obecnym dziedzictwem posttotalitarnym i zagrożeniem demokracji ze strony reżimów autorytarnych”. W różnorodności siła Już po raz drugi Lublin gościł uczestników międzynarodowego kongresu, którego ideą jest poszukiwanie zbliżenia pomiędzy sąsiadami: Polską, Ukrainą, Białorusią, a także Gruzją, Mołdawią, Armenią, Azerbejdżanem. W rzeczywistości, między 1 a 6 października odbyły się dwa następujące zaraz po sobie kongresy: pierwszy dotykający spraw politycznych, historycznych i finansowych oraz drugi koncentrujący się szczególnie na sprawach kultury. Tygodniowym spotkaniom nadano wspólną nazwę Kongres Inicjatyw Europy Wschodniej. Zapewne nie będę osamotniony w przekonaniu, że warto pytać, jak idee pojednania między narodami, idee środowiska „Kultury” paryskiej, uosabiane przez publicystykę Juliusza Mieroszewskiego, Jerzego Giedroycia, Bohdana Osadczuka, mają się dzisiaj. Nie chodzi mi przy tym o ich pogłębioną akademicką analizę, sąsiedzką recepcję (zainteresowanych odsyłam do znakomitej, niedawno opublikowanej książki Mariusza Maszkiewicza „Między bezpieczeństwem a tożsamością. Rosyjskie, ukraińskie i białoruskie interpretacje idei i koncepcji w polskiej polityce wschodniej (1990–2010)”), a raczej o refleksję, na ile są one w Polsce pielęgnowane, kontynuowane, twórczo rozwijane. Innymi słowy, czy przerobiliśmy lekcję, którą nam zadali, czy nie zmarnowaliśmy szans, jakie przed Polską pojawiły się w ostatnich dwudziestu latach, czy zrobiliśmy wszystko, co możliwe, aby relacje z naszymi sąsiadami na Wschodzie były przyjacielskie, pamiętając o tym, że tylko takie relacje gwarantują nam bezpieczeństwo? Krzysztof Pomian zapytany, jak to postrzega, odpowiedział: – Giedroyc wielokrotnie powtarzał – to była jego dewiza życiowa – „zawsze można zrobić więcej i lepiej, niż się dotąd robiło”. Nie mam upoważnienia, aby wypowiadać się w imieniu zmarłych, ale jako jeden z młodszych współpracowników „Kultury” mogę powiedzieć, że zostały uczynione istotne kroki na drodze do poprawy relacji polsko-litewskich i polsko-ukraińskich. Wszystkie inicjatywy kulturalne, organizowanie podobnych kongresów, wymiana młodzieży, współpraca uczelni – są niezwykle potrzebne i ważne. Doświadczenie pojednania polsko-niemieckiego pokazało, że pojednanie buduje się głównie dzięki bezpośrednim spotkaniom. Nie wiem, jak dla innych uczestników kongresu, ale dla mnie budującym przeżyciem było obserwowanie scenek, które urastały niemal do roli symbolicznej: gdy lider lwowskiego zespołu Hycz Orkiestra po polsku i ukraińsku skandował ze sceny do szalejących w tańcu młodych Gruzinów, Polaków, Rosjan, Białorusinów, Ukraińców, ludzi z Armenii i Azerbejdżanu: „Do góry! Do góry! Podnieście sztandar kultury!”. Wspólny koncert Hycz Orkiestry z formacją Miąższ z Lublina był jednym z kilkunastu wydarzeń artystycznych towarzyszących kongresowi. Podczas warsztatów (dyskusji na specjalistyczne tematy, np. nowych kompetencji w kulturze, sztuki zaangażowanej, tożsamości, nowych technologii) w spontanicznie tworzących się kręgach niczym przy ogniskach, przy których można się ogrzać, siadywali ludzie z krajów, których rządy często nie przepadają za sobą, i potrafili godzinami przyjaźnie dyskutować. Nawiązywane znajomości przeradzały się błyskawicznie we wspólne planowanie: międzynarodowej platformy internetowej, rewitalizacji obszarów pomilitarnych, wystaw, szkoleń, koncertów, spektakli. Zaprezentowane zostały najciekawsze inicjatywy współpracy; można było dowiedzieć się, jak organizacje pozarządowe z Niemiec realizują projekty transgraniczne z udziałem Gruzinów, Azerów i Ormian, usłyszeć o festiwalu teatrów ulicznych czy prywatnej galerii w Mińsku, szkołach Pogranicza czy szalonym pomyśle Otara Karalashvilego z Gruzji wspólnego tworzenia przez artystów z wielu krajów artystycznych książek dla dzieci ( W salach Centrum Kultury sporym zainteresowaniem cieszyły się wystawy „Eastreet” (81 fotografii) oraz „Ukraiński Zriz” (prace 50 uznanych ukraińskich twórców). Dzieła Oleksandra Roitburda, Olega Tistola, Pavla Makova, Mykoły Malyshko albo zdobią kolekcje MoM-y, albo skupowane są „niemal na pniu” za bajońskie sumy przez oligarchów. Dobra lekcja Być może na braterskie relacje między uczestnikami kongresu wpłynął dodatkowo genius loci nowo otwartego Centrum Kultury w Lublinie. Wszak osiem tysięcy metrów kwadratowych oszklonych, przestrzennych pomieszczeń dawnego klasztoru wizytek na niejednym robiło wrażenie. Na ścianach odsłonięto oryginalne, pochodzące z XVIII w. inskrypcje. One też mogłyby stać się mottem kongresu: „Najmilsi, kochajmy się wspólnie, kto nie miłował, nie zna Boga”, „Odpowiedź łagodna przełamuje gniew. Mowa przykra wzbudza zapalczywość”. Na kongresie nie zabrakło znamienitych gości, prof. Władysława Bartoszewskiego, ministra kultury Gruzji, prezesa Fundacji Solidarności Krzysztofa Stanowskiego, prof. Adama Rotfelda (mówił o relacjach polsko-rosyjskich), Jacka Żakowskiego. O Rzeczypospolitej wielu narodów rozmowy toczyli profesorowie: Henryk Samsonowicz, Sławomir Żurek, Jerzy Kłoczowski. Stanisław Bielański reprezentujący Wspólny Sekretariat Techniczny Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina przekonywał, że środki finansowe z Komisji Europejskiej wspierające Europejską Politykę Sąsiedztwa mają szansę w nowej perspektywie budżetowej wzrosnąć z 12 do 18 mld euro. Sam Lublin, który realizuje 10 projektów transgranicznych (9 z Ukrainą, jeden z Białorusią), pośród polskich miast pozostaje liderem absorpcji grantów. Program Współpracy Transgranicznej to w ostatnich latach 124 projekty na kwotę 185 mln euro – począwszy od niewielkich (finansowanie do 50 tys. euro), np. z zakresu kultury i edukacji, po największe, jak budowa przejść granicznych (do 4 mln euro). Finanse są tu istotne, dzięki nim udaje się doprowadzić chociażby do spotkań młodzieży z Brześcia, Lwowa i Lublina czy przedsiębiorców z Lubelskiego i Ukrainy. Na fasadzie budynku Rady Miejskiej Lublina zawisły w czasie trwania kongresu dwie nowe tabliczki miast partnerskich: Sum i Równego z Ukrainy. Dołączyły do innych, już tam wiszących: Poniewieża, Brześcia, Starobielska, Łuhańska, Łucka, Lwowa, Iwano-Frankiwska. Co warte podkreślenia, także inne miasta na wschodzie Polski nawiązują współpracę z sąsiadami zza granicy: Rzeszów posiada umowy partnerskie z Łuckiem, Iwano-Frankiwskiem, Lwowem, a Białystok współpracuje z Grodnem i Łuckiem (z Gori, Bielce, Gumri, Sumgait podpisano listy intencyjne). Środowiska twórców przy poparciu samorządowców z Białegostoku, Rzeszowa, Lublina oraz ministerstwa kultury i Narodowego Centrum Kultury realizują projekt zwany Wschodem Kultury. Celem tego przedsięwzięcia jest współpraca kulturalna z krajami Partnerstwa Wschodniego. W ramach Wschodu Kultury odbyło się kilkadziesiąt koncertów, happeningów, wystaw, spektakli, pokazów filmów. Budowanie zaufania Prezydent Lublina Krzysztof Żuk inaugurując kongres powiedział: „Wtedy, gdy trudna debata o relacjach polsko-ukraińskich przyniosła ogromne emocje po obu stronach granicy, wydaliśmy wiersze Tarasa Szewczenki w językach polskim i ukraińskim. Zrobił to Katolicki Uniwersytet Lubelski. Uhonorowaliśmy ukraińskiego wieszcza placem jego imienia, który symbolizować ma bliskie Ukraińcom miejsce. Lublin chce brać udział w debacie między społecznościami i narodami przy założeniu, że szanujemy siebie nawzajem, że szanujemy swoją kulturę i odwołujemy się do wspólnego dziedzictwa”. Rok temu w Lublinie powołano także think tank – Centrum Kompetencji Wschodnich, który stał się jednym ze współorganizatorów kongresu. Wielu studentów z Ukrainy i Białorusi podejmuje naukę na lubelskich uczelniach. W ramach programu rezydencji artystycznych twórcy z Armenii, Gruzji, Ukrainy, Mołdawii przygotowali prace dotyczące ich rozumienia granic. Przy tej okazji warto wspomnieć, że dzięki programowi stypendialnemu Ministerstwa Kultury „Gaude Polonia” artyści z krajów Partnerstwa mogą ubiegać się o półroczne stypendia w Polsce. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział onegdaj: „Wspólną troską członków Unii Europejskiej i całej Europy powinno być zmniejszenie gospodarczej i społecznej przepaści między Unią a jej wschodnimi sąsiadami. W przeciwnym razie do głosu dojść mogą polityczne i społeczne siły, które niechybnie odcisną piętno także na Zachodzie”. Wiedziało o tym środowisko paryskiej „Kultury”, wiedzą o tym samorządowcy i twórcy z Lubelskiego. Na pytanie o ocenę tegorocznego kongresu dyrektor wykonawczy Festiwalu sztuki poetyckiej Meridiam w Czerniowcach Iryna Vikyrchak powiedziała: – Niesłychanie cenne są nieformalne spotkania i rozmowy, budowanie relacji przyjacielskich. Uważam, że Lublin jest najbardziej otwartym na współpracę z Ukrainą miejscem. Frustrujące jest jedynie to, że mieszkamy tak blisko siebie, a dzielą nas granice i system wiz. Podobnego zdania jest poeta i tłumacz białoruski Andrei Khadanovich. Opowiada, że czasem nawet złożenie kilka tygodni przed planowanym wyjazdem wniosku o wizę schengeńską popartego oficjalnym zaproszeniem nie gwarantuje otrzymania jej na czas. – To doświadczenie upokarzające – stwierdził Khadanovich. Na szczęście opowiada także o zauważalnym postępie w znajomości literatury obu krajów, publikacji nowych tłumaczeń (np. sztuk Fredry, dzieł Korczaka, wierszy Szymborskiej, Miłosza po białorusku). W krajach Partnerstwa Wschodniego mieszka ponad 75 milionów ludzi. To olbrzymi potencjał. Ktoś słusznie zauważył podczas kongresu, że to, co Europę czyni atrakcyjną, to jej niezwykłe zróżnicowanie; wielość języków, religii, kultur. I to naprawdę nie był przypadek, że czasopismo, które miało największy wpływ na przyjazne myślenie o naszych sąsiadach, nazywało się „Kultura”.

\na kto powiedział że to był przypadek
To był przypadek, że zadzwoniłem do ciebie w nocy. - It was a coincidence that I called you last night. To co się wydarzyło to był zwykły przypadek losu. - What happened was a mere coincidence. Zabiłem tego człowieka przez przypadek, myślałem, że to morderca mojej córki! - I killed this man by accident, I thought he was my daughter Ukraiński dziennikarz i youtuber Wołodymyr Żółkin porozmawiał z pojmanymi przez Ukraińców rosyjskimi żołnierzami. Młodzi Rosjanie opowiedzieli mu o zatrważających praktykach dowódców armii Putina. Z relacji jeńców wynika, że barbarzyństwo Rosjan wymierzone jest nie tylko w Ukraińców, ale także w ich własnych ludzi, kiedy przestają być im "potrzebni".Zamiast pomagać, dobijają?Na opublikowanym w sieci nagraniu młodzi wojskowi wspominali podpułkownika, który - jak mówili - strzelał do rannych leżących na polu bitwy. Jak mówili, byli świadkami, jak zabił pięciu ich był młody człowiek, został ranny. Leżał na ziemi. Dowódca zapytał go, czy może chodzić, a kiedy ten odpowiedział, że nie może, oficer go zabił. Tak po prostu… Ranny żołnierz leży na ziemi, a dowódca batalionu strzela do niego z pistoletu - powiedział jeden z jeńców w rozmowie z to nie był pojedynczy przypadek. Podpułkownik szedł dalej… Zastrzelił czterech lub pięciu w ten sposób. Wszyscy byli młodymi mężczyznami - dodał kolejny zapewniali, że rannych żołnierzy można było jeszcze uratować, udzielić im pomocy i wywieźć z pola bitwy. - Ale nie, dowódca ich po prostu ich zastrzelił - stwierdził jeden z żołnierzy schwytanych przez nie podali nazwy miejscowości, w której miało dojść do tych zbrodni, ani nazwy jednostki, w której służyli opublikował wstrząsającą rozmowę z jeńcami krótko po tym, jak Ukraina po raz kolejny poinformowała, że Rosja odmawia odbioru ciał swoich żołnierzy. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow powiedział "Ostorożno Media", że ​​Kreml "nie ma informacji" ani o ciałach zabitych żołnierzy, ani o dobijaniu rannych w także: Putin już nie ufa swojemu wywiadowi? "Może to jest tylko przykrywka" Hajime był w stanie przekonać Ryotę, że nadzieja nie przychodzi z przymusu. Reszta klasy 77 B weszła i stanęła za Hajime. Wtedy wytłumaczył, że wola Chiaki jest powodem, dla którego teraz tam stoją. Powiedział także, iż chcą odpokutować za swoje grzechy, nawet jeśli nie zostaną one odpuszczone.
ŚDM kończy się 31 lipca. Gdyby nie niedziela, wspominalibyśmy dziś dwóch świętych i dwóch dzień Światowych Dni Młodzieży w Polsce – 31 lipca. Gdyby to nie była niedziela, która ma w kalendarzu liturgicznym wyższą rangę niż święta i wspomnienia świętych, obchodzilibyśmy wspomnienie dwóch świętych i dwóch przyjrzeć się tym postaciom, trudno oprzeć się wrażeniu, że mówią nam one coś ważnego. Jeśli Światowe Dni Młodzież to – jak chcą organizatorzy – coś więcej, niż wesoła impreza małolatów, jeśli mają one stać się okazją do nawrócenia dla Polaków i innych narodów, a miejsce, w którym się odbywają, nie jest przypadkowe, to warto zatrzymać się na chwilę nad takimi znakami. Może to przypadek? A może nie?MęczennicyBłogosławieni to ofiary dwóch totalitaryzmów. Polski ksiądz, Michał Oziębłowski, który zmarł w niemieckim obozie w Dachau i słowacka zakonnica, Zdzisława Cecylia Schelingowa, więziona i torturowana przez komunistów za pomoc w ucieczce księżom skazanym na wywózkę na zmarli w skutek chorób, których nabawili się podczas uwięzienia i bestialskiego traktowania. Ksiądz Michał w 1943 roku, siostra Zdzisława dziesięć lat później. Cierpienia przyjmowali z wiarą i pokorą, a nawet wspierali innych więźniów. Ich losy i męczeńska śmierć są jak streszczenie współczesnej historii Europy. Z tą tylko różnicą, że o ile z brunatnym socjalizmem udało się Europie uporać dość szybko, to skutki czerwonego socjalizmu wloką się za nami od którego wspomnienie przypada w niedzielę, zapewne uczci podczas ŚDM przynajmniej jedna osoba – papież Franciszek. 31 lipca jezuici wspominają swojego założyciela, św. Ignacego wiadomo, zakon założony przez św. Ignacego zrekatolicyzował w XVI i XVII wieku większość starego kontynentu, doprowadzając zapewne miliony dusz do Boga. Zakon prowadził niezwykle aktywną działalność misyjną. Patrząc na dzisiejszą Europę można powiedzieć, że Ignacy Loyola jest świętym na nasze czasy. Jasno pokazuje, co dzisiaj jest najważniejszego do święty, Justyn de Jacobis, żył w pierwszej połowie XIX wieku. Nas, żyjących dwa wieki później, może on inspirować, jak radzić sobie z zagrożeniem ze strony islamu. Justyn był Włochem, należał do zgromadzenia Misjonarzy św. Wincentego a Paulo. W wieku niemal 40 lat poprosił przełożonych o zgodę na wyjazd do Abisynii. Tamtejsza ludność dzieliła się na wyznawców islamu, Koptów i pogan. Zamieszkał wśród nich incognito, żył, pracował i ubierał się jak się trzech lokalnych języków i poznał tamtejsze zwyczaje. Kiedy zdobył zaufanie ludzi, mówił im o Jezusie i ujawnił, kim jest. Został potajemnie wyświęcony na biskupa i otrzymał prawo udzielania sakramentów w etiopskim rycie koptyjskim. Wkrótce miał pod opieką pięć tysięcy osób, otworzył szkołę i seminarium. Paradoksalnie, prześladowania spotkały go nie ze strony muzułmanów, ale chrześcijańskich Koptów. Został uwięziony, a potem może nas nauczyć postać pokornego, cichego i pracowitego sługi Pańskiego, który wierzył, że dla każdego znajdzie się miejsce w Kościele? Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy – czy zdobyłabym się na to, żeby pojechać dzisiaj do Syrii, Sudanu albo Pakistanu, zamieszkać wśród tych ludzi, pracować razem z nimi i z prostotą i naturalnością mówić im o Bogu?
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że ludziom śmiałym udaje się w życiu. Przykładem tutaj może być Knox Overstreet z książki “Stowarzyszenie Umarłych Poetów” NH Kleinbaum, który walczył o względy Chris. Knox nie znał jej a jednak dążył do swego celu, którym było odwzajemnienie uczucia jakim darzył Chris. Pokazuje Zaginięcie całej rodziny Bogdańskich ze Starowej Góry to jedna z najbardziej tajemniczych spraw. Bez śladu przepadło pięć osób. Policjanci mówią, że takiego zaginięcia nie było w Polsce od czasów zakończenia II wojny TAJEMNICZEGO ZAGINIĘCIA RODZINY BOGDAŃSKICHW kwietniu 2003 roku ostatni raz widziano: Krzysztofa Bogdańskiego, jego żonę Bożenę, matkę Danutę i dwójkę jego dzieci: Małgosię i Jakuba. - Cały czas wierzymy, że żyją - jeszcze kilka lat temu mówiły ich rodziny. Każdy telefon czy dzwonek do domofonu dawały im nadzieję. Ta nadzieja pojawiała się też, gdy otwierali skrzynkę na listy. Zwłaszcza przed świętami. Ale od kwietnia 2003 roku nie było telefonu, kartki, listu, żadnej wiadomości. Wtedy Bożena ostatni raz rozmawiała ze swoją siostrą Danutą. Ta zadzwoniła do zaginionej. Bożena powiedziała, że ma kłopoty. Ale przez telefon nie chciała mówić o problemach. Miała opowiedzieć, gdy się spotkają. Danuta pojechała do siostry, ale jej nie do Starowej Góry przyjechał Tadeusz, ojciec Danuty i Bożeny. Spotkał zięcia. Wytłumaczył mu, że córka wyjechała do Wrocławia. Bogdańscy mieli założyć biuro turystyczne, a tam organizowano kurs przygotowujący do jego prowadzenia. Bożena miała wziąć w nim udział. Zabrała ze sobą ich dzieci: 16-letnią wtedy Małgosię i 12-letniego Kubę. Przy okazji mieli zwiedzić Wrocław i rozmawiał jeszcze telefonicznie ze szwagierką. Z Wrocławia mieli jechać do Niemiec na święta, do wspólnej przyjaciółki jego i żony. Danuta się uspokoiła, nie przypuszczała, że wtedy ostatni raz rozmawiała z tydzień po wyjeździe Bożeny i dzieci, Krzysztof był widziany w Starowej Górze. Jedna z sąsiadek opowiadała, że w Wielki Piątek rozmawiała z nim przez ogrodzenie. Nie zauważyła w jego zachowaniu nic dziwnego. Jej też powiedział, że Bożena i dzieci są we Wrocławiu. Jego matka miała przebywać u znajomych poza Łodzią. On sam tego dnia malował ściany na strychu...Wielkanoc minęła, a Bogdańscy nie dawali śladu życia. Zaniepokojona Danuta zadzwoniła do przyjaciółki z Niemiec, z którą Bogdańscy mieli spędzić święta. Nie było ich. Wtedy zawiadomiła policję o zaginięciu bliskich. Był 8 maja 2003 z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, który prowadził tę sprawę w czasie swojej wieloletniej pracy w policji nie spotkał się z takim zaginięciem. - W rozwiązanie zagadki włożyliśmy kawał porządnej, policyjnej roboty, ale na razie efekty są marne - mówił nam policjant. - Ich sprawa zajmuje pięć tomów policyjnych akt, po dwieście do trzystu stron banków i prokuratur są zainteresowani odnalezieniem Krzysztofa BogdańskiegoBogdańscy byli normalną rodziną. Nigdy nienotowaną w policyjnych kartotekach. Bożena i Krzysztof poznali się w technikum łączności. Szkolna miłość skończyła się w 1985 roku ślubem. Dwa lata później na świat przyszła Małgorzata, a po kolejnych czterech latach - Jakub. Początkowo mieszkali w centrum Łodzi, ale postanowili wybudować dom w Starowej Górze na działce rodziców im się nieźle. Krzysztof prowadził firmę. Sprowadzał z zagranicy części komputerowe. Interes kwitł. Wybudowali dom, kupili volvo s70, warte wówczas kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dzieci uczyły się w prywatnych szkołach. Małgosia była w ostatniej klasie Katolickiego Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łodzi, a Kuba chodził do piątej klasy Szkoły Podstawowej Towarzystwa Naukowego „Edukacja”.Szczęście nie trwało wiecznie. Polski rynek zaczął zalewać sprzęt komputerowy sprowadzany z Chin. Jednoosobowa firma Krzysztofa nie była w stanie wygrać z konkurencją. Zaczęły się kłopoty finansowe. Wtedy zaczął handlować pirackim oprogramowaniem do Play Station i Wizji TV na giełdzie ze sprzętem elektronicznym na stadionie Łódzkiego Klubu Sportowego. Problemy były coraz większe, a Bogdańscy dalej chcieli żyć na poziomie, do którego zdążyli się kredyty, pożyczali pieniądze od bliższych i dalszych znajomych. Krzysztof zaczął też grać na internetowej giełdzie finansowej, gdzie nie zawsze dopisywało mu szczęście. Policjanci obliczyli, że przed zniknięciem jego zadłużenie mogło sięgnąć miliona złotych. Są i tacy, którzy twierdzą, że długi były o wiele większe. Niektórzy zaprzeczają, że pożyczyli mu pieniądze, choć dokumenty mówią co znają przypadki znajomych Krzysztofa, od których chciał wziąć pieniądze, by je korzystnie zainwestować. Ci, którzy na to się wtedy nie zdecydowali, mogą dziś spać spokojnie. Nie wiadomo nawet, ile osób skusił Krzysztof perspektywą uzyskania jeszcze większej gotówki. Bogdańscy na krótko przed zaginięciem zrobili maksymalne debety na kartach kredytowych wśród których nie brakowało też złotych się stało z Bogdańskimi? Policja rozważała wszystkie możliwości. Zaczęli od najgorszej, która zakłada, że rodzina została zamordowana. W ich domu przeprowadzono ekspertyzy biologiczne przy udziale lamp ultrafioletowych. Przekopano całą działkę. Wykorzystano kamery termowizyjne i sondy. Psy szkolone w poszukiwaniu zwłok sprawdziły ogromny teren wokół posiadłości Bogdańskich, ale nie znaleziono żadnych śladów. Policjanci wykluczyli też tak zwane rozszerzone jakim celu Krzysztof Bogdański gromadziłby pieniądze? - zastanawiał się policjant prowadzący najbardziej skłaniają się ku innemu rozwiązaniu zagadki. Ich zdaniem zniknięcie rodziny zostało szczegółowo zaplanowane. Zaginęli, by rozpocząć nowe życie. Nie jest przypadkiem, że zgromadzili tak dużą sumę pieniędzy - twierdził w rozmowie policjant z wydziału kryminalnego. - Nie była to kwota, którą można było szybko wydać. Przed zniknięciem Krzysztof Bogdański sprzedał też swoje volvo za 60 tysięcy po zaginięciu rodziny okazało się, że kilka banków jest bardzo zainteresowanych odnalezieniem Krzysztofa, a także jego żony i matki. Pod zastaw domu w Starowej Górze wzięto bowiem kilka kredytów. Gdy Bogdańscy zaciągali kredyty, nie było jeszcze Centralnego Rejestru Długów, więc można było zaciągnąć kilka pożyczek pod hipotekę jednego domu. Wzięli je: Krzysztof oraz jego żona i zainteresowanych jest kilka łódzkich prokuratur. Na wniosek banków prowadzą przeciwko rodzinie sprawy o wyłudzenie kredytów. Za Krzysztofem, Bożeną i Danutą wysłano międzynarodowe listy gończe. Są poszukiwani nie tylko w Polsce, ale na terenie całej sprawdzali, czy nie wyjechali z Polski na pokładzie samolotu lub promu, gdzie potrzebne są bilety imienne. Takich biletów nie kupowali, a przynajmniej nie na swoje uzyskali też wizy kanadyjskiej czy amerykańskiej. Nie dostali też tak zwanej zielonej karty. Nie wiadomo, czy wyjechali z Polski na podstawie autentycznych dokumentów. Wiadomo, że 66-letnia (w chwili zaginięcia) matka Krzysztofa nie miała w ogóle paszportu. Kilka lat wcześniej kobieta przeszła udar. - Miała po nim lekko wykrzywioną twarz, ale chodziła i normalnie rozmawiała - mówiła sąsiadka. Krzysztof był bardzo związany z matką. Wiele lat sama go wychowywała, więc nikogo nie zdziwiło, że zabrał ją ze sobą. Ale i tu policjanci wykazali czujność. Sprawdzili wszystkie polskie domy seniora, pomocy społecznej. Sprawdzili, czy syn przed ewentualną ucieczką nie umieścił matki w bezpiecznym miejscu. W żadnej z placówek nie znaleźli Danuty Bogdańskiej. Polscy policjanci prosili o pomoc swych kolegów z Niemiec. Wiadomo było, że za zachodnią granicą Bogdańscy mieli rodzinę i przyjaciół. Tam też nie znaleziono żadnego śladu, choć w poszukiwaniach brał udział oficer łącznikowy przy ambasadzie polskiej w Berlinie. Raz tylko przez tych kilkanaście lat policja otrzymała sygnał ze Śląska. Ktoś miał widzieć Bogdańskiego. Okazało się, że to błędny trop. Mężczyzna był tylko podobny do Bogdańskich szukała pomocy nawet u jasnowidza. Powiedział im, że żyją, ale nie chcą z nikim i rodzina Bogdańskich nie do końca wierzą w wersję, którą zakłada policja. Wspominają, że Krzysztof był wesołym, towarzyskim człowiekiem. Z drugiej strony podporządkował sobie rodzinę. Żona i dzieci wiedziały, że jak tato coś powiedział, to tak musiało być. Zaraz po zgłoszeniu zaginięcia ich dom w środku wyglądał tak, jakby przed chwilą dzieci wyszły do szkoły, rodzice do pracy, a babcia do sklepu. W pokoju chłopca pozostała włączona do prądu ładowarka telefoniczna. W łazience zostały szczoteczki do zębów, kosmetyki. Małgosia zostawiła swój notes z telefonami, portfel, a nawet pamiętnik. Danuta Bogdańska nie zabrała swoich lekarstw. Z komputerów usunięto twarde dyski, więc policja nawet nie wie, jakie strony Krzysztof przeglądał w Internecie. Rodzina Bogdańskich szukała pomocy nawet u jasnowidza. Powiedział im, że żyją, ale nie chcą z nikim ofertyMateriały promocyjne partnera
Nie myślałem o nim wcale, był jednym z jedenastu, przypadek zrządził, że właśnie po nim dostałem wszystkie rzeczy. Я зовсім не думав про нього, для мене він був лише одним з одинадцяти, а всі його речі віддано мені абсолютно випадково .
Podstawowe informacjeOpinie i NagrodyMultimediaPozostałe{"type":"film","id":8790,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Poranek+kojota-2001-8790/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Poranek kojota 2022-02-08 17:54:55 Widziałem ten film kilkadziesiąt razy i na pewno obejrze go jeszcze drugie raz tyle ! Kultowy z genialnymi kreacjami i tekstami ktòre przeszły do że w tym kraju jedyne komedie jakie sie teraz kręci to debilne komedie to były czasy ! W 1994 roku książę Filip, odbierając w imieniu nieżyjącej matki odznaczenie Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, powiedział: „Podejrzewam, że nigdy nie przyszło jej do głowy, że to, co zrobiła, było w jakikolwiek sposób wyjątkowe. Zobacz także: Książę Filip nigdy się z tym nie pogodził. Mąż królowej doświadczył Przeskocz do treści 18. 02. 19 r. Warszawa. Miałem wizję dzisiaj o 5 nad ranem. Zobaczyłem w swoim pokoju dziewczynkę, była tylko w białych majtkach. Cała była bardzo biała, lat około 8, długie jasne włosy spięte w kitkę. Układała moje rzeczy w szafie. Wyciągała wszystko i układała na nowo. Mówię do niej… A co ty tu robisz do cholery ?! Przemeblowuję ci rzeczy. A kto ci pozwolił ?! Przecież ty mi pozwoliłeś ... i dalej wyciągała moje rzeczy. Pozwoliłem ? To rób… i poszedłem się wykąpać pod prysznic, bo czułem, że mam to zrobić. Wróciłem do pokoju, a ona leżała na brzuchu, ręce pod brodą i czekała. Siadłem naprzeciwko i zaczęliśmy rozmawiać… Dziwne. Na początku nie chciałam sobie tym zawracać głowy, ale kiedy w przeciągu godziny opowiedział mi to po raz trzeci, coś mnie tknęło. Pozwoliłeś ? Hmm… To wczoraj ! Wczoraj wyraziłeś zgodę, pozwoliłeś na nałożenie pasa ! Tak myślisz ? Spytaj Ojca. Czy ta wizja jest związana z tym co wczoraj się zdarzyło ? Wszystko jest połączone. A kim jest ta dziewczynka ? Czy to ważne ? Pozytywna energia. Jasne włosy, biała… Anioł jakiś ? Wiesz co znaczy przemeblować rzeczy ? Mówi się przemeblować swoje życie. Ona układała twoje rzeczy po swojemu. To znaczy, że … Niebo przejmuje twoje życie już całkowicie – w końcu doszło do mnie. To życie się kończy. To biznesowe ? – pytam mając na uwadze moją wizję z kapturem. To powtarzalne. Rozumiesz ? A więc twoje kawy, ta rutyna się kończy. Przestanie Piotr chodzić do pracy ? Przestanie. No jak to ?!!! – Piotr się włącza. Tak to. Co będzie robił ? – drążę dalej. Będzie. Ja jestem, a on będzie. ??? … – Piotr się zapatrzył. Ten kraj pójdzie mocno do góry, że nikt mu nie dorówna. To będzie szok. Po co ci paszport amerykański, skoro masz polski i nic lepszego nie będzie ? Wieczorem. Dzisiaj pracowałam nad nowym tekstem do blogu. Pisząc płakałam ze śmiechu. Pokazałam go Piotrowi, żeby też się pośmiał. Nie wiem, czy powinnaś publikować. Wychodzę tu na jakiegoś idiotę – zawahał się nagle. Wcale nie. Tu między wami widać wielką więź i bliskość i to jest wspaniałe. Ale spytaj się Ojca na wszelki wypadek – sama już zwątpiłam. Mogę to opublikować ? „Jak nie, jak tak ?” Ojciec odpowiada jak Ferdek Kiepski – Piotr się roześmiał szczęśliwy. Oglądamy teleturniej „Jeden z dziesięciu”. Pada pytanie; jakie Kościoły są w Wielkiej Brytanii. Jest ich kilka – kiwam głową. Na cholerę im tyle ! – Piotr na to… To twoja wina, zaczęło się od Lutra – uświadamiam go żartując. Ty, ty… Buntowniku ! To żeś narobił … – robię mu wyrzuty. Idź i zrób za to teraz porządne egzorcyzmy – śmieję się. I poszedł, a gdy wrócił … Boże… Jak ciężko się modliłem dzisiaj. Pan Bóg nie kazał przerywać, a nie miałem siły. Kazał mi ostatkiem siły modlitwę dociągnąć do końca. Rozbolał mnie brzuch, wszystko bolało, byle bym jej nie dokończył. Wizję miałem w trakcie modlitwy. Jaką ? Dzisiaj rozdzieliłem wilka od tego chłopca. ? – pytam oczami, bo nie rozumiem. Tego na muralu. W wizji oddzieliłem ich od siebie. Pan Bóg mi powiedział … Kiedy widzą ciebie z krzyżem, wybierają piekło, niż bycie z tobą. Tak mocno ich parzysz, Mały. Uciekają do piekła. Wolą piekło niż ciebie … tak powiedział. Oddzieliłem chłopca od wilka, rozerwałem ich i jak gackiem pieprznąłem, to biedny chłopiec nie wiedział gdzie ma iść. - Widzisz to ? - Co ? - Człowieczy los. Wielokrotnie jechaliśmy ta trasą i mijaliśmy ten budynek, ale dopiero teraz przyjrzałam się obrazowi uważniej. Sam wywołałeś ten mural ? Przyszedł sam do mnie. Pokazano mi to dzisiaj, tak skuteczna była dzisiejsza modlitwa. Pokazali, że rozrywam im ręce. I wilk poleciał do piekła, a potem trzymając krzyż Ojciec mi to powiedział. Nie mogę dojść do siebie, straszną energię mnie kosztowało… – leżał na sofie blady jak ściana. Nie mam siły do niczego, zrobiło mi się zimno, ręce mi zaczęły drżeć… Boże… Jaka ciężka modlitwa była dzisiaj. Nie zdajesz sobie sprawy co przeszedłem dzisiaj… Jak modlitwa była ciężka dzisiaj… – powtarzał w kółko. A ty nie zdajesz sobie sprawy co zrobiłeś dzisiaj. Oddzieliłeś wilka od dziecka, na rzeź szedł. Ojcze, ale to było ciężkie dzisiaj … ……… A kto powiedział, że łatwo znaczy dobrze ? Boże, nie możesz mi tak mówić. To ja tak mówię. Nie mówisz, powtarzasz Moje słowa. To moje słowa – Piotr się upiera. Faktycznie to jego z wielu ulubionych „powiedzeń”. Nie twoje, a Moje, a ty je powtarzasz. Przez dziesiąte, czy setne usta. ……. Napracowałeś się dzisiaj. Naprawdę się dzisiaj napracowałem, Ojcze. Biały jestem ? – pyta mnie. Nie…. – kłamię, bo jest bardzo biały. Nie chcę go dodatkowo przestraszyć, bo jeszcze pomyśli, że właśnie umiera. Wykończony jestem, w trakcie modlitwy myślałem, że zemdleję. Wiedz, że jest skuteczna. ……… Ale przeszedłem dzisiaj… Takiej modlitwy nigdy nie miałem, strasznie osłabłem. Ojciec nie pozwolił mi przerywać. Strasznie boli teraz mnie głowa, brzuch, wszystko, strasznie dużo energii straciłem dzisiaj … Słyszałaś ? Wolą piekło niż mój krzyż, tak ich parzę… Tak mi powiedział Ojciec … Wiesz dlaczego odejdziesz ? Bo to jest twoim celem. Masz wyczyścić ten świat. Odejdziesz z twojej codzienności. A myślałam, że umrzesz – wyrwało mi się z ulgą. Różne już myśli szalały w mojej głowie teraz. Pan Bóg nie przewidział umierania dla mnie… – Piotr się zamyślił. Wolę nic nie mówić, a może przewidział ? Ja już nic nie wiem. Ojcze, już niczego nie jestem pewny, powiem Ci szczerze. Tak robisz wszystko … – wzrusza ramionami. Wiesz dlaczego tak robię ? Żebyś był całkowicie zdany na Mnie. Mnie zawierzył. Co jak się okazuje jest wyższą szkołą z tobą. Ojcze, ale muszę mieć więcej siły. Dzisiaj należą ci się lody, te czekoladowe. Ale tam nieczynne – zwracam uwagę, bo zamknięto naszą lodziarnię, która fundowała tzw. prawdziwe lody. Nie mówię, że pójdziesz zjeść, ale coś ci się należy. ……. Muszę się położyć, wykończony jestem … Gacki wolały iść – powtarza jak mantrę. Ale zaraz wrócą – trochę go otrzeźwiam. Ale w bandażach. Piotr zasnął na jakąś chwilę. Ta chwila niewiele mu dała, nadal był blady. Chciałam zadać jeszcze jedno pytanie, ale widząc jego „cierpienie” mocno się wahałam. Ojciec mówi, że masz coś do mnie jeszcze … Zadzwoniła do mnie stara znajoma, która stawiała kiedyś karty (także tarota), a teraz jest dość poważnie chora, prawie zniedołężniała. Prosiła mnie, abym się dowiedziała dlaczego to ją spotkało … Chciałam spytać, sama byłam ciekawa, ale szukałam okazji, więc kiedy Piotr dał Ojca przyzwolenie po prostu spytałam… Takie jest wychodzenie ze złego nawyku. Czyli tak boli wychodzenie od gacka ? Wróżbiarstwo jest szkodliwe. Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. Siedzę w Sejmie naprzeciwko niemal pana Morawieckiego. Ma twarz polityka przegranego. On wie, że przegrał wybory i przede wszystkim przegrał w PiS. Człowiek kompletnie nieobecny. Przegrał w

Nintendo Switch Pro – sprawdź, co już wiemy na temat następcy popularnej konsoli japońskiego producenta. Nintendo Switch to bezapelacyjnie hit japońskiego producenta. Hybrydowa konsola, która pozwala na intuicyjne przełączanie się pomiędzy trybem mobilnym i stacjonarnym podbiła nasze serca. Jak pochwalił się ostatnio japoński producent - od dnia premiery Nintendo Switch, konsola trafiła już do 84 milionów graczy. Co więcej, tylko w 2020 roku po „pstryczka” sięgnęło 29 milionów nowych użytkowników, co sprawiło, że jest to najlepiej sprzedająca się konsola minionego roku. Japończycy pochwalili się również rekordowymi zyskami (na poziomie 6 miliardów dolarów) i znakomitą sprzedażą gier ekskluzywnych. Dodajmy, że wszystkie te wyniki udało się osiągnąć pomimo debiutu konsol nowej generacji od Sony i Microsoftu – PlayStation 5 oraz Xbox Series X / S. Okazuje się jednak, że to nie koniec znakomitej passy Nintendo. Analitycy są zgodni – rok 2021 również będzie należeć do „ojców Mario”. „Motorem napędowym” firmy mają być nie tylko kolejne premiery gier na wyłączność Nintendo Switch, ale również debiut nowej wersji urządzenia – domniemanego Nintendo Switch Pro (bądź Nintendo Switch 2), o którym spekuluje się od miesięcy. Zobacz również:Nintendo Switch 2 najwcześniej za dwa lata. Dlaczego jeszcze tyle będziemy musieli czekać?Jak uruchomić klasyczne gry na iPhone? Instalacja emulatora na iOS [PORADNIK]Nintendo Switch taniej w Media Markt tylko dzisiaj! "Spodziewam się, że rodzina urządzeń Nintendo Switch ponownie będzie najlepiej sprzedającymi się konsolami w 2021 roku, po bardzo dobrym roku 2020" - Piers Harding-Rolls analityk z firmy analitycznej Ampere Analysis Nintendo Switch Pro – design Nintendo Switch Pro ma być najmocniejszą konsolą przenośną w historii Jak prezentować się będzie Nintendo Switch Pro? Wielce prawdopodobne, iż pod względem designu nie zobaczymy żadnych drastycznych zmian. Urządzenie wciąż będzie dostępne w formie tabletu z odłączanymi kontrolerami. Do naszej dyspozycji oddana zostanie również stacja dokująca, która, podobnie jak ma to miejsce w przypadku klasycznego Switcha, zapewni konsoli dodatkowe możliwości i moc. Nowa wersja konsoli ma być jednak nieco większa i cieńsza od poprzednika, a tym samym bardziej przypominać klasyczne tablety czy duże smartfony. Nintendo Switch Pro – specyfikacja i możliwości Konsola Nintendo Switch zadebiutowała na początku 2017 roku. Następnie, dwa lata później, japoński producent zdecydował się na wydanie dwóch nowych wersji urządzenia Nintendo Switch Lite oraz Nintendo Switch z ulepszoną baterią. Choć bez wątpienia jest to ciekawy sprzęt, to dla wielu użytkowników już w dniu premiery był nieco „zacofany” technologicznie. 6,2-calowy ekran o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli w formie tabletu i maksymalna rozdzielczość FullHD w „docku” już w 2017 roku nie wzbudzały większych emocji. Dodajmy do tego zaledwie 32 GB pamięci wewnętrznej i baterię o pojemności 4310 mAh, a mam przed sobą obraz przeciętnego, budżetowego smartfona, a nie topowej konsoli, która bije rekordy sprzedaży. Nintendo w swojej historii niejednokrotnie udowadniało jednak, że mocna specyfikacja to nie wszystko. Dlatego też po Nintendo Switch Pro nie powinniśmy spodziewać się zmiany filozofii firmy. Według dotychczasowych informacji japoński producent chce przede wszystkim poprawić funkcjonowanie urządzenia w formie mobilnej. Nintendo Switch Pro niemal na pewno otrzyma ekran OLED nowej generacji. Oznacza to, że gracze będą mogli liczyć na znacznie lepsze doznania wizualne podczas rozgrywki. Informacje te potwierdził Steven V. Abramson – prezes i dyrektor generalny firmy Universal Display Corporation, która zajmuje się produkcją, jak również licencjonowaniem ekranów OLED. Nintendo wybrało ekrany OLED dla nowego Switch Pro ze względu na korzyści płynące z OLED, jak wyższy kontrast i szybszy czas reakcji - Steven V. Abramson. Spekuluje się, że japońskiego producenta w ekrany zaopatrywać będzie Samsung, który również współpracuje z Universal Display Corporation. Ekran w Nintendo Switch Pro będzie mógł się pochwalić przekątną o długości 7-cali. Niestety, z ujawnionych dotąd informacji, nie zmieni się rozdzielczość ekranu i wynosić będzie zaledwie 1280 x 720 pikseli. Skąd ta decyzja producenta? Najprawdopodobniej chodzi o wydłużenie czasu pracy urządzenia w formie mobilnej. Na pocieszenie pozostaje nam informacja, iż Nintendo zamierza skorzystać z nowego układu firmy Nvidia, który pozwoli na wyświetlanie treści w jakości 4K (tylko w trybie stacjonarnym). Co więcej, Switch Pro ma otrzymać pełne wsparcie dla technologii DLSS. Deep Learning Super Sampling (DLSS) to autorskie rozwiązanie firmy Nvidia, które, w dużym uproszczeniu, wykorzystuje sztuczną inteligencję do renderowania. Sprawia ono, że dana produkcja nie tylko zachowuje wysokiej jakości oprawę graficzną (bez konieczności regulowania ustawień gry), ale również działa zauważalnie płynniej. W praktyce powinno się to przełożyć na dużo płynniejszą rozgrywkę na nowej konsoli Japończyków. Zdaniem dziennikarzy Bloomberga - dziennikarze Takashi'ego Mochizuki oraz Iana Kinga, pod względem mocy, Nintendo Switch pro dorówna PlayStation 4 Pro oraz Xbox One X. Nintendo Switch Pro – data premiery Nie ma miesiąca, aby nie pojawiły się nowe spekulacje na temat daty premiery Nintendo Switch Pro. Początkowo spekulowano, że konsola trafi do nas już pod koniec 2020 roku. Następnie analitycy zaczęli sugerować, że nowa wersja urządzenia zadebiutuje na rynku w 2021 roku. Najczęstszym powodem tych prognoz był spodziewany spadek sprzedaży podstawowego "Pstryczka". Ostatecznie, tak się jednak nie stało. Każdego, kto spodziewa się, że Switch "straci parę" w 2021 roku, czeka gorzkie rozczarowanie. Switch będzie najlepiej sprzedającą się konsolą również w tym roku, napędzany większą liczbą gier na wyłączność oraz nowym, odświeżonym sprzętem - dr Serkan Toto, analityk branżowy z firmy Kantan Games Oficjalnie, Nintendo wciąż milczy na temat Switch Pro. Co więcej, włodarze firmy wielokrotnie podkreślali, iż nie mają, w najbliższej przyszłości, planów wydania nowego urządzenia. Może to być jednak jedynie „zasłona dymna”. Podobnie bowiem sytuacja wyglądał w przypadku odświeżonej wersji konsoli - Nintendo Switch OLED, która zadebiutowała 8 października 2021 roku, a jeszcze kilka tygodni wcześniej włodarze japońskiego producenta zarzekali się, że żaden nowy model urządzenia nie jest w planach. Na premierę Nintendo Switch Pro w 2022 roku nie ma najmniejszych szans. Obecnie najbardziej prawdopodobnymi datami są: pierwszy kwartał 2023 roku (co mogłoby się połączyć z debiutem wyczekiwanej gry The Legend of Zelda: Breath of the Wild 2) bądź dopiero 2024 rok. Ta druga data wiąże się z ciągnącymi się już od 2020 roku problemami z dostępnością półprzewodników. Między innym z tego właśnie powodu Nintendo ma obecnie bardzo duże problemy z wyprodukowaniem odpowiedniej ilości konsol Switch i Switch OLED, przez co konieczne było obniżenie prognoz sprzedaży konsol na drugą połowę 2022 roku. Nintendo Switch Pro – cena Nintendo Switch to obecnie wydatek rzędu 1400 – 1500 złotych, z kolei Nintendo Switch OLED - 1850 - 2000 zł, czyli niemal dokładnie tyle samo ile w dniu premiery. Warto podkreślić, że urządzenia japońskiego producenta bardzo powoli tracą na wartości. W przypadku Switch Pro będziemy musieli liczyć się ze znaczną podwyżką ceny. Przed premierą wersji OLED spekulowano, że wzrost ceny nowej konsoli będzie na poziomie 20 – 25% w porównaniu do klasycznego „pstryczka”. Oznaczałoby to, że w Polsce cena nowej konsoli wyniesie około 1800 – 1900 złotych. Obecnie, po premierze Switch OLED, wiemy już, że taka kwota nie wchodzi w grę. Nowa konsola japońskiego producenta najprawdopodobniej przekroczy granicę 2000 złotych. Śmiało możemy założyć, że jej cena dorówna kwocie jaką trzeba było w dniu premiery zapłacić za sprzęt nowej generacji od Sony i Microsoftu, a więc około 2200 - 2400 złotych. Aktualizacja 1 - Nintendo Switch Pro z premierą w 2021 roku!? Choć do tej pory wydawało się, że premiera Nintendo Switch Pro w 2021 to mrzonka, to w ostatnich dniach zalała nas fala informacji na temat rychłego debiutu urządzenia. Zacznijmy od raportu serwisu Bloomberg, według którego nowy Nintendo Switch ma zostać zaprezentowany jeszcze przed targami E3, które rozpoczynają się 12 czerwca tego roku. Masowa produkcja konsoli ma ruszyć w lipcu, a światowa premiera przewidziana jest na wrzesień lub październik. Prezentacja przed E3 ma pozwolić wydawcom na ogłoszenie pełnej gamy gier na nowego Switcha podczas samej imprezy. Choć do tej pory sugerowało się, że ze względu na niedobory sprzętowe premiera konsoli nastąpi najwcześniej w przyszłym roku, to jak twierdzi Bloomberg: Dostawcy Nintendo są pewni, że mogą zrealizować zamówienia. Części używane przez Nintendo podlegają mniejszej konkurencji niż te w mocniejszych konsolach rywali. Pikanterii tym rewelacjom dodały informacje, które spływają do nas od licznych sklepów, w tym Amazonu. Na liście produktów meksykańskiego oddziału firmy przez chwilę był dostępny Nintendo Switch Pro. Nieco później nowa konsola Nintendo pojawiła się również w bazie danych francuskiego sklepu Boulanger. W tym przypadku włodarze sklepu byli już mniej ostrożni i graczom udało się uchwycić zrzut ekranu z ofertą. Widać na niej, że Switch Pro wyceniono na 399 Euro, co pokrywa się z wcześniejszymi plotkami na temat ceny urządzenia. Powyższe informacje wskazują na to, że prezentacji Nintendo Switch Pro możemy spodziewać się niemal w każdej chwili. Co faktycznie zaoferuje nam nowy sprzęt japońskiego producenta? O tym powinniśmy przekonać się już niebawem. Aktualizacja 2 - Nintendo Switch Pro wciąż wielką niewiadomą E3 2021 już za nami, a to właśnie na nich Nintendo miało pokazać nowy model knosoli. Co ciekawe, choć przed targami mogliśmy niemal codziennie liczyć na plotki i spekulacje odnośnie nowego sprzętu japończyków, tak obecnie trudno w sieci wyszukać jakichkolwiek "świeżych" informacji. W ostatnich tygodniach wydawało się, że zapowieź Nintendo Switch Pro jest tuż "za rogiem", obecnie jesteśmy w sytuacji, w której tak naprawdę wszystko się może zdarzyć. Wysoce prawdopodobnych scenariuszy jest przynajmniej kilka. Pierwszy z nich zakłada, że Nintendo faktycznie pracuje nad nową konsolą, ale nie zamierza jej wprowadzić na rynek w 2021 roku. Znakomita sprzedaż Nintendo Switch w połączeniu z nadchodzącymi premierami (The Legend of Zelda: Skyward Sword, Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin) powinna zapewnić producentowi stały przypływ gotówki. Wbrew pozorom najbliższy okres świąteczny nie jest najlepszym dla Nintnedo okresem do wprowadzenia nowej konsoli. Nintendo Switch od lat radzi sobie znakomicie w święta i nowe urządzenie mogłoby zaszkodzić głównie japońskiemu producentowi. Dlaczego? Potwierdzono już, że użytkownicy konsol nie traktują Switcha jako konkurencji dla urządzeń Sony i Microsoftu, a raczej jako dodatkowy sprzęt. W tym wypadku model Pro nie konkurowałby o atencję graczy z PS5 i Xbox Series X, a z własym bratem - Switchem. Drugi scenariusz zakłada, że Nintendo ogłosi Switch Pro na jednym z najbliższych Directów i błyskawicznie wprowadzi konsolę na rynek (w przeciągu dwóch - trzech miesięcy od ogłoszenia). Jednocześnie, część gier na konsolę japońskiego producenta otrzymałaby stosowne aktualizacje, które poprawiłby ich płynność i wygląd. Ten scenariusz zagłada premierę w okreśie świątecznym i ostą ofensywę związaną z promocję nowego modelu, a także sprzedaż starszych gier, które teraz będą wyglądać znacznie lepiej. Oczywiście należy również brać pod uwagę sytuację, w której przedstawiciele japońskiego mówią prawdę i faktycznie w planach firmy nie ma nowej konsoli (przynajmniej na razie). Wbrew pozorom ten scenariusz również jest wielce prawdopodobny. Konsola Switch pozostaje liderem na wielu rynkach, a niemal każdy tytuł na wyłączność rozchodzi się w milionowym nakładzie. Nintendo jest obecnie w wyjątkowo komfortowej sytuacji i z całą pewnością nie musi się spieszyć z ujawnieniem nowego sprzętu. Aktualizacja 3 - Nintendo Switch Pro musi poczekać. Japoński producent zapowiada Nintendo Switch OLED Nintendo po raz kolejny pokazało, że jak mało kto potrafi wciąż zaskakiwać. Gdy cały świat oczekiwał premiery Nintendo Switch Pro, japoński producent ujawnił dzisiaj model Switch OLED. Niestety, nie jest to do końca sprzęt, na który czekaliśmy. Nintendo Switch OLED - specyfikacja Switch OLED to zaledwie "przystawka" przed konsolą "nowej generacji" od Nintendo (fot. Nintendo) Nintendo Switch OLED, jak łatwo się domyśleć, otrzymał nowy, 7-calowy ekran OLED, który ma zapewnić "żywe kolory" i "wyraźny kontrast". Do tego możemy liczyć na większą ilość pamięci wewnętrznej - 64 GB, usprawniony system audio w trybie tabletu, nową, lepszą podstawkę z tyłu urządzenia (z regulacją nachylenia) oraz wbudowane złącze LAN (w doku). Oczekiwane wsparcie dla 4K i nowe, mocniejsze podzespoły nie trafią do modelu OLED. Nintendo Switch OLED - cena i data premiery Nintendo Switch OLED ma być większy i ładniejszy, ale niekoniecznie bardziej wydajny. Na szczęście liczba zmian i ich jakość znajduje odzwierciedlenie w cenie urządzenia. Nintendo nie żąda wygórowanej kwoty i Switch OLED wyceniono na niecałe 350 dolarów. Nowy model konsoli otrzymał również datę premiery, ta odbędzie się już 8 października tego roku. Warto przy tym podkreślić, że nowa wersja sprzętu będzie kompatybilna ze wszystkim wydanymi do tej pory akcesoriami i gadżetami. Jako iż, Switch OLED to nie Switch Pro, to wciąż możecie oczekiwać od nas nowych informacji i "przecieków" na temat modelu "Pro". Wielce prawdopodobne, że Nintendo jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa w kwestii tej wersji konsoli. Aktualizacja 4 - Nintendo Switch Pro bez szans na debiut w najbliższym czasie? Nintendo postanowiło zaskoczyć nas na początku tego miesiąca i zapowiedział konsolę Nintendo Switch OLED. Niestety, jej odbiór przez graczy z pewnością nie był taki, jak życzyłby sobie tego japoński producent. Wzbogacona o nowy, lepszy ekran i kilka dodatków nie jest tym czego oczekiwała branża, a więc Nintendo Switch Pro. Dodatkowo, w sieci pojawiły się zarzuty, iż Switch OLED jest typowym "skokiem na kasę". Według najnowszych informacji, Nintendo będzie zarabiać dodatkowe 40 dolarów na każdej sztuce konsoli, ponieważ koszty jej wyprodukowania są większe o zaledwie 10 dolarów w porównaniu ze standardowym modelem. Na te rewelacje zdążyli odpowiedzieć już przedstawiciele korporacji, którzy stanowczo im zaprzeczyli. A news report on July 15, 2021(JST) claimed that the profit margin of the Nintendo Switch (OLED Model) would increase compared to the Nintendo Switch. To ensure correct understanding among our investors and customers, we want to make clear that the claim is incorrect. (1/2)— 任天堂株式会社(企業広報・IR) (@NintendoCoLtd) July 19, 2021 Co ciekawe, w swojej wiadomości Nintendo odniosło się również do plotek na temat Nintendo Switch Pro, podkreślając, że nie ma w planach wydania żadnej nowej konsoli. We also want to clarify that we just announced that Nintendo Switch(OLED Model) will launch in October, 2021, and have no plans for launching any other model at this time. (2/2)— 任天堂株式会社(企業広報・IR) (@NintendoCoLtd) July 19, 2021 Warto jednak przypomnieć, że podobne wypowiedzi mogliśmy usłyszeć w tygodniach poprzedzających ujawnienie Nintendo Switch OLED. Japoński producent przyzwyczaił nas już do tego, że niechętnie dzieli się informacjami na temat nowych urządzeń. Możemy zatem śmiało założyć, że również zapowiedź i prezentacja Nintendo Switch Pro odbędzie się w podobnym stylu i znów będziemy solidnie zaskoczeni. Aktualizacja 5 - Nintendo Switch Pro to teraz Nintendo Switch 2? Japoński producent szykuje nową konsolę Premiera Nintendo Switch OLED już za nami i jak można było się spodziewać, na nowo rozgorzała dyskusja nad pełnoprawnym następcą "pstryczka". Jak donosi znany insider - NateDrake, Nintendo prawdopodobnie zrezygnowało ze stworzenia modelu Switch Pro, w jego miejsce ma powstać zupełnie nowe, next-genowe urządzenie. Nowy model miałby nam oferować wsparcie dla rozdzielczości 4K i płynnej rozgrywki w 60 klatkach na sekundę (choć dotyczy to najprawdopodobniej trybu stacjonarnego). Co ciekawe, do premiery urządzenia miałoby dojść już pod koniec 2022 roku bądź na początku kolejnego. Niestety, NateDrake przekazał nam też mniej optymistyczne wieści. Ponoć domniemane Nintendo Switch 2 nie obsłuży biblioteki gier z klasycznego Switcha. Ma to być spowodowane znaczącymi różnicami między starą i nową generacją urządzenia. Japoński producent ponoć intensywnie pracuje nad tym, aby chociaż cześć tytułów była zgodna pomiędzy urządzeniami już w dniu premiery, ale na pełną wsteczną kompatybilność raczej nie mamy co liczyć. Oczywiście wszystkie powyższe informacje należy brać z lekkim "przymrużeniem oka" bowiem niejednokrotnie przekonaliśmy się już, że Nintendo to producent, który potrafi solidnie zaskoczyć. Nie zdziwiłoby nas zatem gdyby za rok na rynku pojawił się Nintendo Switch Pro, a za kolejne kilkanaście miesięcy Switch 2. Nintendo Switch Pro lub Switch 2 może zadebiutować najwcześniej w 2023 roku W ostatnich tygodniach w temacie Nintendo Switch Pro zrobiło się znacznie ciszej. Premiera Switch OLED zmyliła wielu branżowych ekspertów, którzy pokładali nadzieję w rychły debiut ulepszonej wersji konsoli japońskiego producenta. Choć oczywistym wydaje się, że model OLED to tylko odświeżenie Switcha i w głowach decydentów Nintendo jest już nowy, lepszy model, to jego wdrożenie może nie być zależne tylko i wyłącznie od Japończyków. Gigantyczne problemy z dostępnością modelu Switch OLED idealne obrazują dzisiejsze możliwości produkcyjne większości branżowych gigantów. Również Sony i Microsoft mają problemy, aby zaspokoić popyt na PS5 i Xbox Series X. Przez niedobory półprzewodników cierpi nie tylko branża konsol i gier, ale także wiele innych. Co więcej, zdaniem przedstawicieli firm AMD i Nvidia, które specjalizują się w produkcji podzespołów do komputerów i konsol - w 2022 roku sytuacja na rynku półprzewodników nie ulegnie poprawie. Jensen Huang, dyrektor generalny Nvidii, powiedział, że trwające na całym świecie niedobory układów scalonych prawdopodobnie utrzymają się przez cały 2022 rok, co wpłynie na linię dostaw dla konsol nowej generacji. Co to oznacza dla następcy Nintendo Switch? Niestety nic dobrego. Szanse na pojawienie się nowej, ulepszonej konsoli zmalały praktycznie do zera. Nintendo wciąż może być zadowolone ze sprzedaży standardowego Switcha, a na dodatek model OLED nie miał tak naprawdę jeszcze okazji odcisnąć swojego piętna na rynku. Wprowadzenie Nintendo Switch Pro w 2022 roku będzie zatem dla Nintendo nie tylko problematyczne ze względu na niedobory podzespołów, ale również mało opłacalne. Bardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że nowa konsola japońskiego producenta zadebiutuje w 2023 roku, choć wówczas może nie być to już Nintendo Switch Pro tylko Nintendo Switch 2. Jest "światełko w tunelu" - Nintendo Switch Pro może zadebiutować szybciej niż nam się wydawało Choć Nintendo jak zwykle milczy w kwestii kolejnego wydania konsoli Nintendo Switch, to możemy być niemal pewni, że Switch Pro bądź Switch 2 prędzej czy później zadebiutują na rynku. Okazuje się, że wbrew wcześniejszym informacjom może to nastąpić nieco szybciej, niż nam się wydawało. Jak dobrze wiadomo, niedobory podzespołów sparaliżowały wiele rynków i branż, w tym gaming. Problemy z dostępnością konsol nowej generacji - PlayStation 5 i Xbox Series X/S oraz najnowszych kart graficznych są wciąż na porządku dziennym. Możemy jednak zauważyć, że w ostatnich tygodniach sytuacja na rynku wydaje się poprawiać. W sklepach online coraz łatwiej znaleźć upragnione urządzenia, a ich ceny regularnie, choć powoli, spadają. Coraz więcej wskazuje, że to jednak dopiero początek zmian na lepsze. Przysłowiowe "światełko w tunelu" pojawiło się po jednym z ostatnich wywiadów Lisy Su - CEO firmy AMD. Stwierdziła ona bowiem, że rok 2022 powinien przynieść długo wyczekiwaną poprawę na rynku podzespołów i półprzewodników, a co za tym idzie dostępności konsol. Wciąż zwiększamy produkcję. Oczekujemy, że rok 2022 będzie kolejnym rokiem silnego wzrostu dla konsol. Jeśli spojrzeć na typowy cykl, to szczytowy okres z reguły przypada tak naprawdę na czwarty rok. I tak można oczekiwać, że to właśnie 2023 będzie rokiem największego wzrostu - Lisa Su, CEO AMD Co to oznacza dla Nintendo Switch Pro? Do tej pory wielokrotnie sugerowano, że japoński producent obawia się wydania nowego, droższego urządzenia bowiem przez dłuższy czas nie będzie w stanie na nim odpowiednio zarabiać, a to przez ograniczoną produkcję. Premiera Nintendo Switch OLED pokazała, że Nintendo miało rację, co do swojej oceny sytuacji na rynku. Zwiększona liczba półprzewodników i podzespołów na rynku sprawi, że producent bez problemu będzie mógł dostarczyć na rynek odpowiednią liczbę urządzeń. Idealnym momentem na wprowadzenie nowej konsoli na rynek będzie debiut The Legend of Zelda: Breath of the Wild 2. Produkcja ta ma zadebiutować pod koniec 2022 roku, jednak nie da się wykluczyć, że jej premiera odbędzie się ostatecznie dopiero w 2023 roku, czyli w 6 lat od pojawienia się na rynku pierwszej części gry i jednocześnie konsoli Nintendo Switch. Trudno wyobrazić sobie lepszy moment na wprowadzenie nowego urządzenia na rynek. Poznaliśmy kluczowe elementy specyfikacji Nintendo Switch Pro? Nvidia ma za sobą wyjątkowe trudne dni. Włodarze korporacji potwierdzili, że nieznani sprawy włamali się na serwery firmy i w wyniku ataku zostały skradzione kluczowe dane i informacje. Hakerzy stojący za włamaniem zdążyli już udostępnić w sieci niektóre ze skradzionych plików. Wynika z nich, że Nvidia ma w planach przynajmniej 6 nowych układów GeForce w planach. Co więcej, możliwe że poznaliśmy również kluczowe elementy specyfikacji Nintendo Switch Pro. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że kolejna konsola japońskiego producenta z pewnością otrzyma GPU od "zielonych". Z najnowszych informacji wynika, że Nintendo Switch Pro miałoby wykorzystać układ graficzny Nvidii z rodziny Ampere z obsługą ray tracingu, a także technologią DLSS - Deep Learning Super Sampling. Szczególnie DLSS byłoby fantastycznym rozwiązaniem next-genowego Switcha. Dlaczego? Najlepiej zobrazuje to poniższy materiał. Warto przypomnieć, że już wcześniej plotkowano o tym, że Nintendo Switch Pro wykorzysta najnowsze, specjalnie zmodyfikowane GPU od Nvidii, które wspierać będzie technologia DLSS. W najnowszych informacjach wspomina się również o układach SoC T234 i T239, które miałyby być przeznaczone dla next-genowego Nintendo Switch. Niestety, na ich temat nie wiemy za wiele. Powstanie następcy Nintendo Switch jest niemal pewne. Bez względu czy będzie to Switch Pro czy Switch 2, to możemy się spodziewać, że zapewni on znaczny skok wydajności w porównaniu do pierwowzoru. Bez szans na Nintendo Switch Pro w 2023 roku? Najnowsze prognozy nie są zbyt optymistyczne W ostatnich tygodniach sporo dzieje się za kulisami Nintendo. Japoński producent poinformował już, że spodziewa się, iż sprzedaż konsoli Nintendo Switch spadnie w drugiej połowie 2022 roku. Powodem tego stanu rzeczy jest utrzymujący się problem z dostępnością półprzewodników. Co więcej, nic nie wskazuje na to, iż sytuacja ta miałaby ulec poprawie nawet w 2023 roku. Takie informacje podał CEO firmy Intel - Pat Gelsinger, który ujawnił, że braki półprzewodników na rynku będą utrzymywać się do 2024 roku, a nie jak wcześniej przewidywano do 2023 roku. Uważamy, że całkowity niedobór półprzewodników przesunie się z naszych wcześniejszych szacunków z 2023 r. na 2024 r., ponieważ niedobory dotknęły już urządzeń wykorzystywanych przy ich produkcji, a uruchomienie niektórych fabryk będzie stanowiło większe wyzwanie - Pat Gelsinger Coraz więcej mówi się też o tym, że spore zapasy półprzewodników zagwarantował sobie w pierwszej kolejności Microsoft, co mogłoby stawiać amerykańskiego producenta w uprzywilejowanej pozycji w nadchodzących miesiącach. Wszystko to sprawia, że wprowadzenie na rynek nowej generacji konsoli Switch może być dla Nintendo zadaniem niewykonalnym. Odrobinę nadziei w serca osób wypatrujących Nintendo Switch Pro bądź Switch 2, mogła wlać wiadomość o przesunięciu premiery gry The Legend of Zelda: Breath of the Wild 2 na wiosnę 2023 roku. Należy bowiem pamiętać, że to właśnie pierwsza część Breath of the Wild była tytułem startowym pierwszego Switch i do dziś uchodzi za jedną z najlepszych gier na tę konsolę. Już wcześniej spekulowano, że Nintendo będzie chciało wykorzystać premierę długo wyczekiwanego tytułu do promocji nowej konsoli. Przełożenie daty premiery The Legend of Zelda: Breath of the Wild 2 może sugerować, że japoński producent chce zyskać dodatkowy czas na przygotowanie nowego urządzenia. Ostatecznie, Nintendo może ponownie przełożyć premierę gry, jednak mało prawdopodobne wydaje się, aby wypadła ona z roku kalendarzowego 2023, nawet jeśli nie uda się przygotować Nintendo Switch Pro do wydania. Nintendo Switch Pro najwcześniej za dwa lata Nie mamy najlepszych wieści dla osób wypatrujących rychłej premiery nowej generacji konsoli Nintendo Switch. Domniemany model "Pro" bądź Nintendo Switch 2 zadebiutuje najwcześniej za dwa lata. Tak przynajmniej uważa analityk branżowy Piers Harding-Rolls z firmy Ampere Analysis. Skąd takie wnioski specjalisty? Otóż uważa on, że w nadchodzących miesiącach i latach sprzedaż Nintendo Switch będzie już tylko maleć. Nawet premiery dużych i oczekiwanych gier (jak choćby kontynuacja The Legend of Zelda: Breath of the Wild) nie pomogą japońskiemu producentowi powrócić do rekordowych wyników, które generował podczas pandemii. Obecnie, według przewidywań analityków z firmy Ampere Analysis premiera konsoli zupełnie nowej generacji od Nintendo najprawdopodobniej odbędzie się w okolicach 2024 roku. Co ciekawe, Piers Harding-Rolls uważa, że wątpliwe jest, iż Nintendo Switch Pro zadebiutuje przed nową konsolą. Co do dokładnie może oznaczać? Cóż, możliwe, iż Nintendo porzuciło plany stworzenia modelu "Pro" i postanowiło całkowicie skupić się na zupełnie nowym sprzęcie. Z drugiej strony wątpliwe jest, aby japoński producent chciał zrezygnować z marki "Switch", która obecnie trafiła już do 108 milionów graczy i jest na najlepszej drodze, aby zostać najpopularniejszą konsolą w historii i tym samym pobić PlayStation 2. Włodarze Nintendo są jednak z całą pewnością świadomi, że przy coraz większych oczekiwaniach graczy - spowodowanych premierą PS5 i Xbox Series X, sprzęt nowej generacji jest im potrzebny. Szczególnie jeśli potwierdzą się plotki o premierze ulepszonych modeli owych konsol, jak choćby PS5 Pro. Idealnym rozwiązaniem dla Nintendo i sympatyków "Pstryczka" byłoby zatem stworzenie modelu Switch 2, który gwarantowałby dostęp do obszernej biblioteki gier ze starszej platformy, jednocześnie zapewniając lepsze wrażenia podczas rozgrywki. Coraz więcej wskazuje jednak na to, że na nowy sprzęt od Nintendo będziemy musieli jeszcze poczekać, a póki co musimy zadowolić się podstawowym Nintendo Switch, Nintendo Switch Lite bądź Nintendo Switch OLED. Możecie być pewni, że gdy tylko pojawią się kolejne informacje na temat nowej konsoli Nintendo, to od razu damy wam znać. Zobacz również: Wszystko co wiemy na temat konsoli PS5 Slim

A kto powiedział że to był 1.6M views, 5.7K likes, 357 loves, 417 comments, 3.1K shares, Facebook Watch Videos from Chujnia z Grzybnią: Co za przypadek? A kto powiedział że to był przypadek Rafał Ziemkiewicz odniósł się do postulatu kanclerza Olafa Scholza o wiodącej roli Niemiec w Unii Europejskiej. W tekście, opublikowanym przez "Frankfurter Allgemeine Zeitung", ale także przez "Gazetę Wyborczą", Olaf Scholz powiedział, że energetyczne uzależnienie Niemiec się od Rosji było błędem, który jest teraz naprawiany. Kanclerz Niemiec postawił jednocześnie postulat, żeby przekształcić Unię Europejską w jeden podmiot geopolityczny, w którym wiodącą rolę odrywałyby Niemcy. Wcześniej Schulz, teraz Scholz Kwestia sytuacji na europejskiej scenie politycznej w kontekście interesów polskich była jednym z wątków piątkowej rozmowy z Rafałem Ziemkiewiczem na antenie Telewizji Republika. Publicysta przypomniał, że 5 lat temu to właśnie "Do Rzeczy" próbowało nagłośnić wypowiedzi Martina Schulza, który kilkukrotnie na różnych zjazdach zapowiadał, że do 2025 roku zbudowane zostaną Stany Zjednoczone Europy. – Oczywiście to, co oni budują, to Związek Socjalistycznych Republik Europejskich – zaznaczył Ziemkiewicz. – Schulz mówił wyraźnie, że rządzić muszą Niemcy, bo – tu wskazał oskarżycielskim palcem dwa kraje w Europie środkowo-wschodniej – niszczą demokrację i praworządność. (…) Teraz kanclerz Scholz do tego wraca. Niemcy uważają siebie za prymusa świata i sądzą, że mają wobec ludzkości, a na pewno Europy obowiązek "ogarnięcia tej ciemnej masy i poprowadzenia we właściwym kierunku". Ciekawe jest natomiast to, że Scholz zrobił to akurat teraz, po serii kompromitacji, gdzie opłacałoby mu się zamknąć na razie – powiedział Ziemkiewicz. Ziemkiewicz: Bzdura, że z Unii Europejskiej płynie dostatek – Obok wypowiedzi Scholza mieliśmy całą serię jednoznacznych sygnałów do Polski, że Europa nie zamierza odpuścić teraz takiej okazji, jaką jest przyciśnięcie nas teraz kryzysem, węglem, uchodźcami. (…) Unijny komisarz ds. praworządności Didier Reynders powiedział, że Polska nie może liczyć na żaden „rabat wojenny” – przypomniał Ziemkiewicz. – Przyjechała – użyję potoczne słowa – "kontrol" z Parlamentu Europejskiego. Członkowie tej delegacji zaapelowali, żeby zgłaszać im przypadki nieprawidłowości. Jak wiadomo, był to apel do opozycji. Chcieli mieć podkładkę do wstrzymania nam unijnych środków, nie tylko z KPO, bo tych pieniędzy to nigdy nie zobaczymy, tylko generalnie – kontynuował publicysta. – Nie było jeszcze sytuacji, żeby któryś unijny kraj został zaszczycony przez taką "kontrol". Oni nie ukrywają zamiarów. (…) Nazajutrz po artykule Scholza, Reuters podaje informację, że Rosja wznowi dostawy przez Nord Stream 1 do Niemiec – powiedział. Ziemkiewicz ocenił, że w Polsce funkcjonują w tym kontekście dwie mega bzdury. – Pierwsza, to że z Unii płynie do nas dostatek, a jak wyjdziemy, to będzie bieda. Otóż to UE wysysa z nas (…) Druga bzdura, to jest, że jak Polska wyjdzie z UE, to będzie nas okupował wschód – powiedział publicysta. Czytaj też:Ziemkiewicz: Ja w to nie wierzę, ale premier wierzy Źródło: / Telewizja Republika, YouTube
przypadek. noun. accident [noun] chance. case [noun] an instance or example. case [noun] a particular situation. case [noun] (linguistics) a form of a pronoun (eg he or him), noun or adjective showing its relation to other words in the sentence. chance [noun] luck or fortune.
Kategoria: Przypadek Średnia ocena: Głosów: 31 Średnia ocena: Głosów: 15 Średnia ocena: Głosów: 12 Średnia ocena: Głosów: 15 Średnia ocena: Głosów: 9 Średnia ocena: Głosów: 11 Średnia ocena: Głosów: 10 Średnia ocena: Głosów: 10 Średnia ocena: Głosów: 4 Średnia ocena: Głosów: 5 Średnia ocena: Głosów: 4 Średnia ocena: Głosów: 15 Średnia ocena: Głosów: 20 Średnia ocena: Głosów: 12 Średnia ocena: Głosów: 8 Średnia ocena: Głosów: 30 Średnia ocena: Głosów: 8 Średnia ocena: Głosów: 12 Średnia ocena: Głosów: 6 Średnia ocena: Głosów: 7 Średnia ocena: Głosów: 6 Średnia ocena: Głosów: 6 Średnia ocena: Głosów: 10 Średnia ocena: Głosów: 7 Średnia ocena: Głosów: 8 Średnia ocena: Głosów: 10 Średnia ocena: Głosów: 17 Średnia ocena: Głosów: 16 Średnia ocena: Głosów: 35 Średnia ocena: Głosów: 6
Józef Piłsudski. Opis: o przybyciu do kwatery w Puławach i przygotowaniach do kontrataku w wojnie polsko-bolszewickiej, 12 sierpnia 1920. ISBN 9788365979896. Jak stałem się socjalistą. Opis: z przemówienia na zjeździe legionistów w Kaliszu, 7 sierpnia 1927. Herbertowi Hooverowi przez Polsko-Amerykański Komitet Pomocy Dzieciom, 1
polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. it was a case was it an accident it was an accident Was it a coincidence happening by chance Sugestie Zbyt wielu, by był to przypadek. Wątpię by był to przypadek. Po ustanowieniu subwoofera barwnikowego jako jedynej opcji, która spowodowałaby "prawidłowe" odbitki przy prędkościach, których potrzebowaliśmy, był to przypadek wiercenia marki i modelu. After establishing dye sub as the only option that would produce 'proper' photo prints at the speeds that we needed, it was a case of drilling down on the brand and model. Był to przypadek równoległej ewolucji. Czy był to przypadek, czy został celowo zanieczyszczony? A może nie był to przypadek? Nie sądzę, że był to przypadek. Może był to przypadek, że ludzie/zachowywali się dziwnie. Był to przypadek błędnej identyfikacji. Koperta miała dwa znaczki - jeden na drugim - i nie był to przypadek. Wątpię, by był to przypadek. Co pewnie oznacza, że nie był to przypadek. Zbyt wiele, by był to przypadek. Jednakże musimy zapewnić, aby był to przypadek ostatni. We must, however, ensure that it is the last. Miałaś nadzieję, że był to przypadek załamania nerwowego, a potem wszystko wróci do normy. You hoped it was an isolated incident of... mental breakdown, and that your life would just return to normal. Innymi słowy szanse, że był to przypadek, są pomijalnie niewielkie. Nie sądze że był to przypadek. Pan jako ostatni widział Nicka żywego i nie sądzę, by był to przypadek. Captain, you were the last one to see Nick alive. I don't think that's an accident. Wolałbym, że nie był to przypadek. George mówił, że był to przypadek. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 72. Pasujących: 72. Czas odpowiedzi: 382 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200

— Zbliż się, żebym mógł cię lepiej widzieć — powiedział król, bardzo dumny, że wreszcie jest królem dla kogoś. Mały Książę poszukał wzrokiem miejsca, gdzie mógłby usiąść, ale całą planetę zajmował wspaniały płaszcz z gronostajów. Stał więc nadal przed królem, a że był zmęczony, ziewnął.

.