Najczęściej wybieraną formą podróży na własną rękę są wycieczki po kraju oraz Europie. Chętnie obierane kierunki wakacyjne to: Grecja, Chorwacja, Malta, Włochy. Wszystkie wymienione kraje znajdują się w strefie klimatu śródziemnomorskiego. Obfitują one w przyrodnicze i historyczne atrakcje, które przyciągają turystów.
Zwiedzenie Norwegii, kraju kojarzonego z zorzą polarną i fiordami, jest marzeniem wielu turystów. Nie jest to bynajmniej marzenie nierealne ale by je spełnić i by taka wycieczka się udała, trzeba się do niej odpowiednio przygotować. Załączam kilka praktycznych porad z własnego doświadczenia. Nie jesteśmy w stanie zaplanowac pogody czy też przewidzieć kataklizmu czy zamachów (jak te z lipca 2011 w Oslo i na Utoya) ale już inne rzeczy możemy wcześniej zaplanować. Poniższe porady będą najbardziej praktyczne dla osób pragnących zwiedzić Norwegię na własną rękę, samochodem i którzy mają chęć zarówno dojechać do ciekawych miejsc jak i nieco pochodzić po górach. 6. Przygotowania do podróży i pobytu w Norwegii – ogólne uwagi. Płatności, pieniądze, karty płatnicze i kredytowe Walutą Norwegii jest korona norweska (NOK). Można dla uproszczenia przyjąć, że 1NOK=0,5PLN. Ta waluta jest obowiązująca co oznacza, że nie zapłacimy za hotel, prom czy inne artykuły w EURO czy innej walucie wymienalnej (USD). Może uda nam się na bazarze kupić pamiątki za EURO ale to wszystko. Musimy więc posiadać korony. Z naszego doświadczenia wynika, że warto je kupić w Polsce za złotówki. Kupowanie EURO w Polsce by później w Norwegii zamienić je w NOK nie ma wiekszego sensu – kantory zarabiają dwa razy. Jeśli nam zostanie koron to zawsze je możemy w Polsce wymienić z powrotem na PLN. Poza tym w Norwegii nie zauważyliśmy wcale (poza hotelami i niektórymi kampingami) punktów wymiany walut. Lepiej mieć ze sobą korony norweskie, żeby nie tracić czasu na szukanie banku, hotelu w celu wymiany waluty. Międzynarodowe karty kredytowe i płatnicze (np. VISA, Maestro) są honorowane i chętnie przyjmowane w dużych miastach, muzeach, supermarketach oraz dużych sklepach z pamiątkami jakie znajdują się we wszystkich turystycznyvh miejscowościach (Geiranger, Flam, Eidfjord itp.). Poza takimi miejscami ww karty nie są w Norwegii już tak powszechnie akceptowane – trzeba miec gotówkę by na przykład zapłacić za przejazd promem czy zkupy w lokalnym wiejskim sklepie. Nawet niektóre kempingi nie przyjmuja kart (ale to można łatwo sprawdzić podczas wykonywania rezerwacji). Ogólnie lepiej jest mieć kartę kredytową niż płatniczą – płatnicza wymaga online połączenia z bankiem a z tym zdarzają się kłopoty w mniejszych sklepach. Zatem gotówka – czy karta? Branie ze sobą gotówki na wszystkie wydatki jest niepraktyczne. My przyjeliśmy taką metodę, że za wszystkie większe wydatki typu noclegi, wstęp do muzeów i zabytkowych obiektów, wycieczki statkami turystycznymi po fiordach, kolejkę górską we Flam oraz paliwo na stacjach płacimy kartą a na resztę szacowanych wydatków mieliśmy gotówkę (zakupione w kantorze w Polsce korony norweskie). Wypłata gotówki w bankomatach powoduje naliczanie opłaty bankomatowej dla banku co dla nas oznacza dodatkowy wydatek. Opłata ta jest różna w zależności od banku – może metodą na jej obejście jest posiadania karty jednego z banków, które zapewniają bezpłatne wypłaty z bankomatów na całym świecie. Jedzenie Norwegia to kraj powszechnie uznawany za drogi. I tak też jest poza małymi wyjątkami. Ponadto nie jest to kraj przeludniony co oznacza, że nie wszędzie i nie o każdej porze kupimy chleb, napoje czy zatankujemy paliwo. Niewątpliwie planując samodzielny wyjazd do Norwegii i nocowanie na kampingach i/lub w domkach wyposażonych w kuchnie należy zaopatrzyć się w jedzenie jakie szybko można samodzielnie przygotować. Czyli wszelkiego rodzaju potrawy w słoikach do podgrzania na kuchence lub w mikrofali, ryż, kaszę itp. Wybór potraw biwakowych jest spory w naszych sklepach – co kto wybierze kwestia gustu. Kawa, herbata, cukier, zupki w proszku, kabanosy i wędlina paczkowana na pierwsze dni też się przyda. Na miejscu kupujemy chleb (w cenie od 14 do 20 NOK w markecie), mleko, wędliny, sery itp. Wyjście do restauracji w Oslo czy Bergen dla dwóch osób i zamówienie podstawowego dania to koszt 400-500 NOK bez piwa. W większych miastach można zjeść nieco taniej w budkach typu Hot-Dog i Hamburger. W samym Bergen zjedliśmy rybkę z frytkami na targu rybnym za 60NOK. Warto też sprawdzić ceny w barach i restauracjach prowadzonych przez Turków i Azjatów – np. duża pizza to 100NOK. Norwegia nie jest rajem dla smakosza alkoholu. Piwo w ogródku piwnym w Bergen kosztowało 80NOK za kufel. Zaś cena najtańszego piwa w uważanym za najtańszy, supermarkecie REMA1000 wynosiła 20NOK za półlitrową puszkę! Za przelicznik należy przyjąć, że 1PLN=2NOK. Zatem obok jedzenia bierzemy ze sobą troche napojów wyskokowo-rozgrzewających – przydają się na chłodne wieczory. Nasz ulubiony (czyt. najtańszy) supermarket to REMA 1000. Ubranie, odzież W Norwegii jest zimno nawet latem! Niestety trzeba to sobie dobrze uświadomić przed wyjazdem i przygotować się na niskie temperatury. Klimat jest typowo górski (choć zależy od miejsca w którym przebywamy) a pogoda szybko potrafi się zmienić. Trzeba być przygotowanym, że latem w dzień może być fajnie i ciepło np. 24 stopnie a za chwilę wiatr przywieje chmury i mamy juz tylko 15 stopni. Nocą temperatura moze spaść do 10 stopni co w namiocie może nie być przyjemne. Zatem uwzględnić należy dużą zmiennośc pogody planując dobór ubrań na wyprawę do Norwegii. Nie będzie miał z tym kłopotów ten kto lubi wypady w góry i często je robi. Podstawa to ubieranie się na tzw. „cebulkę” no i dobra kurtka przeciwdeszczowa z kapturem, najlepiej tak chroniąca też przed wiatrem. Jeśli planujemy chodzenie po górach to dobre buty trekkingowe będą niezbędne. Jeśli nie, to wystarczy sportowe, wygodne i nieprzemakalne obuwie. Jeśli planujemy spanie w namiocie to ciepły śpiwór, polarek albo dres jest konieczny. Ale uwaga – w Norwegii są też dni że przez cały dzień można chodzić w T-shircie, krótkich spodniach i okularach przeciwsłonecznych (też należy zabrać)! Kapielówki – można zabrać ze sobą by pokąpać się w fiordach ale woda jest bardzo zimna! Nam wystarczyło zamoczenie stóp. Bezpieczeństwo, kradzieże, włamania Chyba trudno o bardziej bezpieczny kraj niż Norwegia – tak oczywiście wszyscy myśleli do ostatnich zamachów w Oslo i na wyspie Utoya. Ale mimo tych zamachów, Norwegia nadal pozostaje krajem bezpiecznym – można spokojnie spacerowac samotnie nocą, nic się powinno wydarzyć. Również kradzieże są tu rzadkością, a już na pewno na wsiach i w małych miejscowościach, w których żyją Norwegowie. W dużych miastach, zwłaszcza w pobliżu atrakcji turystycznych i oraz miejscowościach o turystycznych walorach należy zachować zwyczajną ostrożność – w tłumie może się zdarzyć jakiś złodziejaszek. Raczej nie ma się też co martwić, że pozostawiając samochód na ulicy czy rower, dojdzie do włamania czy kradzieży. To samo dotyczy domków na kempingu. Inne przydatne uwagi Przydadzą się kremy czy aerozole na komary i meszki. W górzystej Norwegii, mimo niskich temperatur całkiem sporo jest komarów, zwłaszcza na północnym wybrzeżu oraz w okolicach jezior i lasów są ich masy, a ich ukąszenia są dość bolesne. Nad fiordami, tam gdzie są zabudowania nie zauważyliśmy wielu komarów ale pojawiają się jeśli wybierzemy się w trasę wzdłuż fiordu, zwłaszcza jeśli wejdziemy w gęstwinę lasu. >> GD Star Ratingloading... A tak serio nie wiem w który region chcesz się wybrać. Ja byłem w 2009 - nawiasem można to zobaczyć po zdjęciach (2 dni na Istrii w Porecu, 1 dzień pod Splitem, 1 dzień w Plitvicach 1 dzień pod Dubrownikiem, 1 dzień na Hvarze, i 1 dzień po drodze między Trogirem a granicą bośniaską, reszta noclegów w Bośni, bądź Czarnogórze.
A było to tak. W okolicach października ubiegłego roku dzwonią Góreccy i pytają, czy lecimy z nimi w lutym na tydzień do Norwegii. My na to, żeby dali nam momencik, sprawdzimy tylko, czy mamy jeszcze ten worek złota w garażu. Niestety kochani, w worku są tylko śmieci, ale podobno Norwegowie skupują, więc… Okazało się jednak, że chodzi o tygodniowe wakacje all inclusive za ok 2000zł od osoby. Prędzej bym uwierzyła w ten worek złota w garażu albo nawet w płaskość Ziemi. Z drugiej strony – kurde to Norwegia, a nie jakaś bezludna wyspa na Pacyfiku. W razie czego po prostu wrócimy. – No dobra, to jedziemy! – zawołaliśmy ochoczo. Majkel wziął urlop, ja zorganizowałam opiekę do dzieci. Co prawda czarna zimowa dupa dopiero rozwierała przed nami podwoje, ale na horyzoncie majaczyła Norwegia – jak iskierka nadziei zatrzaśnięta z nami w dupie. Jakoś na początku stycznia byliśmy akurat u Góreckich, nie pamiętam, co było na śniadanie, ale na bank bekon. Od słowa do słowa i rozmowa schodzi na Norwegię, pytamy więc, czy oni już gotowi. Oni na to, że nie tacy znowu gotowi. Trochę mnie to dziwi co prawda, bo jak znam Mery, powinna mieć już co najmniej segregator z poukładanymi kolorystycznie karteczkami, na których są wyliczenia, jak się spakować, żeby następnie wszystko wyjmować z walizki w porządku alfabetycznym i zgodnie ze wskazówkami zegara, a tu raptem miesiąc został… I w końcu Majkel mówi, że ciekawe jaka w tej Norwegii jest pogoda w lutym. A że posiada on swój własny świat myśli mniej zrozumiałych, więc Mery i Michał patrzą na niego z miną „zaiste, interesująca kwestia”, myśląc „kogo to obchodzi”. I wtedy jakiś zabłąkany neuron w mojej głowie ześlizguje się z urwiska porannych, nieuczesanych myśli i doznaję iluminacji! – Bo do Norwegii jedziemy w lutym, tak? – pytam, czując jak iskierka w dupie gaśnie i pogrążam się w ciemności. – Nieeeee – odpowiadają chórem Góreccy – W LIPCU! Cyt iskierka zgasła! Jaki morał płynie z tej historii? Że zawsze warto się upewnić czy chodzi o luty, czy o lipiec. W sumie jest też drugi morał, że czas od lutego do lipca bardzo szybko płynie i zanim się zorientowaliśmy już byliśmy na lotnisku w drodze do Oslo. Powiedzieć o Norwegii, że jest piękna, to jak powiedzieć o Usainie Bolcie, że całkiem szybko biega. Norwegia zapiera dech. Brutalnie odbiera Ci mowę. Puszcza oko i mówi „I co? Zatkało?”. No zatkało mnie całkiem. Oczywiście oglądałam sobie wcześniej Norwegię na różnych obrazkach. Ale na żywo widok fiordów wżynających się w skały ma w sobie coś mistycznego. Trafiliśmy na niesamowitą pogodę – upalne lato. Skały powleczone zielenią, nad nimi błękitne niebo odbijające się w lazurowej wodzie i całe kilometry dróg, gdzie cywilizacja nieśmiało tylko zaznacza swoją obecność. Zaprawdę powiadam Wam, jedźcie do Norwegii. Jeżeli jesteście ciekawi naszego wyjazdu od strony organizacyjnej i turystycznej, to odsyłam do Marysi i Michała – dowiecie się wszystkiego. Ode mnie kilka spontanicznych refleksji. Czystość, porządek, troska o naturę Przemierzaliśmy samochodem długą drogę z Oslo do Arendal. Podziwiałam widoki, ale czegoś w krajobrazie nie potrafiłam zidentyfikować. Coś mi nie grało. I nagle oświeciło mnie! Reklamy, bilbordy, bannery. NIE BYŁO ICH. Kiedy w drodze powrotnej do Polski wysiedliśmy na lotnisku w Warszawie, czułam się, jakby ktoś przywalił mi bilbordem w twarz. Ten krystaliczny norweski pejzaż pozbawiony całego komercyjnego szmelcu naprawdę daje do myślenia. I cicho sobie marzę, że może dożyję dnia, kiedy i Polska zostanie obdarta z tego gówna. Nawet w najbardziej turystycznych miejscach nie ma setek straganów i ludzi przebranych za misie, gwałtem biorących cię do selfie. Ta wszechobecna czystość w Norwegii aż wzrusza. Tak dobrze przeczytaliście. To trochę tak, jakby mieszkańcy mówili Przyrodzie „my tu się rozgościmy, ale obiecujemy, że nie odczujesz naszej obecności, będziemy bardzo grzeczni”. Uważam to za przepiękną i jedyną słuszną postawę człowieka wobec Ziemi. Okna Wróciłam do Polski z gorzką autorefleksją, że z moimi oknami wiecznie noszącymi ślady ludzkiej obecności – od DNA po odciski czasem całych twarzy, zostałabym szybko wyrzucona na bruk społeczeństwa norweskiego. Tam każde okno przypomina oszczędną ekspozycję. Przytulny lampion, rozkoszna firanka, snujący się po szybie bluszcz. A wszystko wygląda tak, że czujesz się zaproszony do środka. Postanowiłam, że kiedy tylko wrócę, zajmę się oknami w domu! Kuchenne już są udekorowane kwiatami, bluszczem i delikatnymi lampkami. Do największego okna w salonie zamówiłam nawet piękną makramę, chociaż wcześniej nie zamierzałam nic wieszać. W każdym razie całemu temu dziadostwu składowanemu na parapetach mówię stanowcze nie! Długi dzień Letni dzień w Norwegii jest czymś, co zachwycało nas i nie przestawało dziwić do ostatniego dnia. Tam doba składa się w zasadzie z dwóch dni. Ustaliliśmy, że do jest pierwszy, od do północy drugi. Tak więc do jakiegoś stopnia tygodniowy wyjazd to w rzeczywistości dwa tygodnie. Refleksję jednak mam taką, że na czas wakacji, kiedy możesz wszystko i nie musisz nic, to wyborna opcja. Kiedy jednak przychodzi proza życia, praca i masa obowiązków i z utęsknieniem czekasz na wieczór, a ten zjawia o się o pierwszej w nocy… Pustki Norwegia jest drugim po Islandii najsłabiej zaludnionym krajem Europy. Jeśli więc nie lubicie tłumów, to jest wymarzone dla Was miejsce. Nawet tam, gdzie teoretycznie powinno być mnóstwo turystów, nie jest tłoczno. To podobało mi się bardzo. Jakoś zdecydowanie łatwiej wziąć oddech, bardziej odpoczywasz. Moi Rodzice zawsze mieli manię szukania „nieodkrytych” przez innych miejsc. Szukaliśmy więc całe życie dzikich plaż i domków na uboczu. Kiedy tylko wróciłam z Norwegii, zadzwoniłam do Rodziców, mówiąc, że znalazłam idealne miejsce na wypoczynek dla nich. Cukierkowe osiedla Kiedy moja teściowa po raz pierwszy przyjechała do Polski, była nieco zaskoczona budownictwem, bo jakiś jej znajomy był tu wcześniej i powiedział, że my tu mamy takie cudowne drewniane domy ze skośnymi dachami. Okazało, że odwiedził Zakopane. Jakież było zdziwienie mojej teściowej, kiedy od lotniska w Warszawie po Lublin nie zobaczyła ani jednej bacówki! Jeśli więc podejrzewacie, że te śliczne norweskie domki, które widujecie na okładkach książek i widokówkach, to takie nasze polskie bacówki, to jesteście w błędzie. Tam wszystkie domy są drewniane i tak cukierkowe, jakby były chatkami z piernika. Zaskoczyło mnie też to, że ludzie raczej nie mają tam ogrodzeń. Ot, raczej jakieś delikatne miniaturowe płotki, które nie mają za zadanie odgrodzić się od świata, ale raczej subtelnie zasugerować „tu zaczyna się moja połowa”. To sprawia, że czujesz się mile widziany. Oczywiście nie mam pojęcia, czy tak jest. To raczej odczucie. Podobnie jak wtedy, kiedy widzisz dom otoczony grubym murem i czujesz, że raczej nikt cię tam nie chce, skoro brakuje tylko fosy z krokodylami. Domy w Norwegii mają też ogromne werandy. Często schodzące niemal do morza, wygląda to obłędnie. Na samą myśl, że mogłabym siedzieć na takiej werandzie otulona kocem i słuchać fal roztrzaskujących się o skały, dostaję ciarek. To mi raczej nie jest pisane, chyba że ktoś mnie zaprosi, ale werandę za rok budujemy! Oj budujemy. Ceny Ceny w Norwegii podobnie jak widoki – odbierają mowę. Jeżeli się tam wybieracie na zasadzie – ojtam jadę, będę jeść byle co w tanich knajpach, to się nastawcie, że hot dog kosztuje kilkadziesiąt złotych, czyli tyle ile chleb. Piwo w knajpie – pięćdziesiąt. Najtańsza bułka w sklepie – sześć. Z drugiej strony – ceny skutecznie odbierają apetyt. Jeśli więc chcesz szybko schudnąć, to jedź na tydzień do Norwegii 😉 Przyznam Wam się, że ja raz zaszalałam i kupiłam sobie drożdżówkę za trzydzieści złotych, mój mąż natomiast kupił sobie kanapkę z serem za szesnaście! Debata o tym, czy moglibyśmy w Norwegii zamieszkać na stałe, trwała cały nasz wyjazd. Ja ostatecznie chyba nie. Przeraża mnie ta długowieczna zima, spowita mrokiem. Posiada też w sobie ten kraj jakiś rodzaj trudnego do zidentyfikowania chłodu. Mam wrażenie, że mój wewnętrzny, latynoski heliofil-ekstrawertyk, nie wytrzymałby tego na dłuższą metę. Tak więc uwielbiam Cię Norwegio, ale w stałym związku byśmy nie wytrzymały <3 Miss Ferreira Jestem kobietą. Jetem matką. Statystycznie częściej rodzę dzieci niż kupuję w Zarze.
Jak zaplanować samodzielną podróż po Azji – najlepsze wakacje na własną rękę Posted on December 13, 2017 October 3, 2022 by Aga | worlderingaround Jedno z najtańszych i najbardziej kolorowych miejsc – Azja południowo-wschodnia to idealne miejsce na wakacyjny wypoczynek. Chcesz zobaczyć te słynne norweskie fiordy, ale ceny rejsów wycieczkowych wpędzają cię w kompleksy? Nie martw się – dziś podpowiemy ci, jak wyprawić się na kilka dni do Norwegii tak, żeby nie uszczuplić za bardzo twojego budżetu. Tak, to jest możliwe. A czy warto? No pewnie! Przeczytaj też: Wycieczka do Skandynawii nie musi cię zrujnować. Jak tanio zwiedzić Danię, Szwecję i Finlandię? A na potwierdzenie, garść zdjęć z naszej wyprawy. Czy to miejsce nie jest warte odwiedzenia? No, spróbujcie tylko zaprzeczyć. Schronisko pod Kjerragiem Aby tu wjechać, trzeba się wspiąć solidną górską serpentyną Lysefjorden Największa atrakcja okolic Stavanger – Preikestolen Fiordy były od dawna podróżniczym marzeniem mojej Lepszej Połowy. Moim – jakby mniej. Bo sami wiecie: zamiast cudów natury zawsze wolałem zamki i średniowiecznie warownie, a do tego ten surowy norweski klimat… Dobra, kogo ja oszukuję – zawsze chodziło o kasę. I nawet nie o to, że jestem skąpy (chociaż jestem). Przeczytaj też: Wszystkie błędy, które możesz popełnić zwiedzając Islandię Bo odkąd zacząłem zarabiać, ceny wycieczkowych wycieczkowych rejsów po fiordach nieodmiennie wpędzały mnie w silne kompleksy związane z wysokością moich dochodów, a zasłyszane od znajomych historie na temat chleba kosztującego 100 zł i butelki wody za połowę tej ceny dopełniały obrazu rozpaczy. Już dawno pogodziłem się z myślą, że fiordów raczej nie zobaczę. Jednak dzięki determinacji mojej czarującej małżonki udało się i mało tego, wypad do Norwegii nie uszczuplił nawet aż tak mocno naszego domowego budżetu. Jak to możliwe? Oto garść porad. 1. Do Norwegii najtaniej i najlepiej dostać się samolotem. Wiem, nie odkrywamy Ameryki. Ale ciekawe jest to, że bilety lotnicze do Norwegii możecie zgarnąć po naprawdę śmiesznych cenach i będzie to dla was zdecydowanie najtańsza część całej wyprawy. Oczywiście pod warunkiem, że wyszukacie lot z odpowiednim wyprzedzeniem. 2. Dokąd lecieć? Najprostsza odpowiedź – tam, gdzie w danym momencie jest najtaniej. My byliśmy w Stavanger – to chyba najlepsza baza wypadowa do oglądania fiordów. Bilety były za bezcen – Iza wygrzebała lot z Warszawy za 56 zł w obie strony, a z pewnością można znaleźć jeszcze tańsze połączenia. Panorama Stavanger z portu 3. Bilety nie są drogie, nawet jeśli nie ma promocji i nie kupujecie ich dużo wcześniej. We wrześniu możecie przelecieć się na trasie Warszawa – Stavanger za ok. 350 zł w obie strony (podróż liniami Norwegian), podobne stawki ma Wizzair na październikowy lot do Bergen. Niestety, od czasu naszej wizyty Wizz zlikwidował bardzo wygodne połączenie do Stavanger – przylot w sobotę o 7 rano, wylot we wtorek przed południem. 4. No właśnie – Norwegia to nie jest jeden z tych krajów, gdzie warto przebywać jakoś bardzo długo. Aby zobaczyć największe atrakcje okolic Stavanger – w zupełności wystarczą 3-4 dni dość intensywnego zwiedzania. Każdy kolejny to dodatkowe koszty, a te, jak zaraz zobaczycie, nie są małe. 5. Jesteście już na lotnisku, czas zatroszczyć się o transport. Na starcie skreślamy transport publiczny, bo jest drogi i nieefektywny. Zostaje więc auto, bo do większości fajnych miejsc i tak da się dojechać tylko samochodem. Dlatego pierwsze kroki kierujemy do jednej z kilku wypożyczalni. Właściwie pro forma rzucamy nieśmiertelną formułkę „The cheapest one, please”, choć pani przy okienku już na pierwszy rzut oka widzi, że Land Rovera to wy raczej nie wypożyczycie. Opcja ekonomiczna nie jest najgorsza – za wypożyczenie auta na trzy doby płacimy 750 zł plus paliwo. Toyota Yaris, jaką dostaliśmy, nie rzuca na kolana, ale naprawdę nic lepszego nie jest potrzebne… 6. …bo swoje i tak zdążycie zapłacić. Cena poczciwej 95-tki to w przeliczeniu na nasze ok. 8 zł za litr. I naprawdę marna to pociecha, że to w sumie nie tak drogo, bo większość rzeczy w Norwegii jest średnio 4 razy droższa od ich polskich odpowiedników. 7. Będąc na lotnisku, koniecznie odwiedźcie informację turystyczną i zgarnijcie komplet map i przewodników. Te dotyczące Stavanger i okolic są naprawdę świetnie wykonane – dokładne mapy, porady, szereg szczegółowych i przydatnych informacji. 8. Norwegia to nie jest dobre miejsce na romantyczny weekend we dwoje. Chodzi tu oczywiście o koszty i możliwość ich współdzielenia z innymi kompanami podróży. Optymalne rozwiązanie to wybranie się do Norwegii w cztery osoby, dzięki czemu elegancko podzielicie koszty związane z samochodem, a także łatwiej znajdziecie jakiś niedrogi kąt do spania. 9. No właśnie, noclegi to trudny temat, a zwrot „niedrogi” znaczy dla Norwega zupełnie co innego niż dla nas. Pisząc ten tekst poprzeglądaliśmy trochę oferty hoteli i prywatnych apartamentów i znów poczuliśmy ten dyskomfort, jaki mieliśmy dwa lata temu, gdy szukaliśmy jakiejś kwatery dla siebie. Zresztą, sprawdzicie sami: na Airbnb znajdujemy małe mieszkanko w centrum Stavanger za 432 zł za dobę. Niestety, maksymalnie dla 3 osób. Szukamy dalej: jest jakiś fajny apartament w centrum dla czterech osób za 732 zł, a ktoś wynajmuje cały dom za nieco ponad 600 zł za dobę. Niestety, to prawie 50 kilometrów od Stavanger. A cały dowcip polega na tym, że aby w krótkim czasie zobaczyć jak najwięcej, trzeba być skoszarowanym przynajmniej na obrzeżach miasta. 10. Szukamy dalej i wcale nie jest lepiej. Na Bookingu znajdujemy niesamowitą promocję – dwójka w hotelu Skansen tylko za 380 zł za dobę, podobne ceny są w jedynym hostelu w mieście. Co robić? Tu właśnie przydaje się wybranie się w czwórkę. 11. Nasz mocno ograniczony wybór padł na St Svithium Hotel, znajdujący się w miejscowym…szpitalu. Za 4-osobowy pokój płacimy ok. 600 zł i naprawdę nie ma do czego się przyczepić. Pokój nie jest może specjalnie duży, ale ma wszystko, co trzeba – są wygodne łóżka (jedno małżeńskie i dwa pojedyncze), szybki Internet, TV, klimatyzacja. Auto możecie zostawić na przyszpitalnym parkingu, za który niestety trzeba płacić przez całą dobę. Dlatego warto posłuchać rady, jaką otrzymaliśmy od miejscowych i zaparkować samochód vis a vis szpitala – w którejś z bocznych uliczek przy domkach jednorodzinnych. Tam też są parkometry, ale po pierwsze – w niedzielę nie trzeba płacić, a po drugie – parkingowi nie zapuszczają się w tamte okolice, więc szanse na mandat są bliskie zeru. Ale jak was złapią, to nie nasza wina 😉 12. Największą zaletą hotelu jest wliczone w cenę śniadanie w formie szwedzkiego bufetu. Przy norweskich cenach to bardzo poważny atut. I wiecie co? O tym jedzeniu można powiedzieć dużo, ale na pewno nie to, że jest „szpitalne”. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. A skoro to bufet, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przygotować sobie małą wałówkę na wyprawę. Tylko nie przesadzajcie – nie pozwólcie, aby zdominował was wewnętrzny Polaczek 😉 13. Teraz kilka słów o bagażu. Skoro jedziecie na kilka dni, to raczej powinniście załadować się do podręcznego. Z pewnością warto jednak odchorować te kilkadziesiąt złotych i nawet złożyć się na bagaż rejestrowany, który wypakujecie po brzegi żarciem. Nie żartuję – chleb nie kosztuje tu co prawda stówy, a „tylko” 11-20 zł, ale nawet małe zakupy w miejscowym dyskoncie mogą sprawić, że przy płaceniu rachunku zaczniesz się zastanawiać, czemu pani kasjerka zeskanowała ci przez pomyłkę 10 kilo foie Gras i 2 kilo owoców morza, podczas gdy ty masz w koszyku tylko 2 piwa, bułki i kawałek wędliny z renifera. Bo nie ma się co krygować – jesteś z Polski, co oznacza, że konserwa turystyczna i zupka w proszku jest od wielu wieków nieodzownym elementem naszych zagranicznych eskapad. Jesteś Polakiem, porzuć wstyd, to część naszego kulturowego dziedzictwa – tak jak burza oklasków po wylądowaniu naszego samolotu albo rzucanie popularnych polskich przekleństw w stronę nic nie rozumiejących szeroko uśmiechniętych tubylców. 14. Ceny w sklepach, barach i restauracjach w Norwegii są średnio 3 razy wyższe niż w Polsce. Zwykła zupka w restauracji w centrum Stavanger kosztuje ok. 50 zł, ceny głównych dań zaczynają się od 90 zł. A dla miłośników mniej wyrafinowanych dań – zestaw w McDonald’s kosztuje ok. 35-40 zł. 15. Jeśli od czasu do czasu lubisz sobie chlapnąć, lepiej weź alkohol ze sobą. Tu nawet nie chodzi o to, że jest drogi (wiem, że nudzę). Bo jest, nawet dla samych Norwegów, którzy w weekendy zamiast pić po knajpach stosują na masową skalę strategię biforkową – najpierw tankowanie w domu, potem zabawa w klubie. Ale oprócz cen problemem jest dostępność – w spożywczaku znajdziesz tylko słabe piwo, cydr i kolorowe drinki. Mocniejsze rzeczy kupisz tylko w tzw. Vinmonopolet, czyli specjalnym sklepie monopolowym. Ale to nie koniec ograniczeń – piwo i cydr w sklepie kupisz tylko przed godz. 20, mocniejszy alkohol dostaniesz tylko do godz. 18, a w niedzielę wódeczki nie kupisz nigdzie w kraju. I pamiętaj – lepiej nie wybierać się z zamiarem kupna tuż przed alkoholowym deadlinem, bo zapewne trafisz na sporą kolejkę do kasy. 16. Alkohol to coś, co możesz ze sobą zabrać, ale nie musisz. Za to pakując walizkę koniecznie musisz wziąć wszelkie preparaty ochronne przeciwko meszkom i komarom. I bardzo proszę, potraktujcie tę radę poważnie, bo idąc na Preikestolen lub inną leśną ścieżką jeszcze będziecie mi dziękować. Te małe skunksy są znacznie bardziej łapczywe niż w Polsce – w efekcie czego po kilkunastu minutach wędrówki na każdym nieodkrytym miejscu ciała (i niektórych zakrytych) pojawiły się u nas wielkie, swędzące bąble. Tyle od strony praktyczno – finansowej. W kolejnym odcinku napiszemy o całkowitych kosztach wyprawy i podpowiemy, co warto zobaczyć w czasie 3-4 dniowego pobytu w Stavanger. PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
świetny stosunek ceny do jakości – Opinela No. 7 można kupić za 35-40 zł, zastosowanie systemu Viroblock daje pewność, że nóż się nie otworzy, czy zamknie, brelok lub rzemyk, które pozwalają docenić scyzoryk, np. do paska. Doskonałe i proste zabezpieczenie przed zgubieniem. rozmiar 7 idealnie nadaje się do podróży, jednak
O Skandynawii marzyliśmy od zawsze. Fiordy, lodowce, miasteczka z drewnianymi domkami, renifery… Po wielu latach udało nam się to marzenie spełnić. Wyruszyliśmy do Norwegii i Finlandii samochodem. Trasa rozpoczęła się w naszej ukochanej Gdyni. To tutaj wsiedliśmy na prom i popłynęliśmy do szwedzkiej Karlskrony, aby stamtąd własnym autem ruszyć na podbój przedstawię Wam najpiękniejsze miejsca w Norwegii i Finlandii, które zobaczyliśmy i które Wy musicie treści1 NORWEGIA I FINLANDIA SAMOCHODEM – MIEJSCA, KTÓRE MUSISZ ZOBACZYĆ PARK NARODOWY HARDANGERVIDDA MIASTO BERGEN / LODOWIEC PARK NARODOWY GEIRANGER I GEIRANGERFJORD TROLLSTIGEN – DROGA TROLLI I TROLLVEGEN – ŚCIANA DROGA ATLANTYCKA Z KRISTIANSUND DO HALSAFJORD I HISTORIA ORKI MO I RANA NORDKAPP ROVANIEMI I WIOSKA ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA2 NORWEGIA I FINLANDIA SAMOCHODEM – PORADNIK PRAKTYCZNY3 TRASA SAMOCHODOWA NASZEJ PODRÓŻY PRZEZ NORWEGIĘ I FINLANDIĘNORWEGIA I FINLANDIA SAMOCHODEM – MIEJSCA, KTÓRE MUSISZ ZOBACZYĆ PARK NARODOWY HARDANGERVIDDA To największy Park Narodowy w Norwegii o kształcie górskiego płaskowyżu. Spotkacie tutaj arktyczne rośliny i zwierzęta, na przykład: lisa arktycznego czy też sowę śnieżną, ale i też stada dzikich reniferów. Nam udało się zobaczyć tylko owce. Przejazd samochodem przez Park Hardangervidda to uczta dla zmysłów – bajkowe pejzaże z każdej strony i jeden z najsłynniejszych wodospadów: Voringfossen. Najładniejszy widok na wodospad jest z parkingu przed hotelem BERGEN / ATRAKCJEDrugie co do wielkości miasto Norwegii, często nazywane “bramą fiordów”. Bergen najlepiej zwiedzać na piechotę. Bergen oferuje sporo warto zobaczyć w Bergen? Atrakcje Bergen:Port i słynny targ Bryggen i jej symbol – kupieckie punktem jest wjazd na wzgórze Floyen kolejką Floibanen, aby podziwiać Bergen z samej góry i okoliczne możecie pominąć spaceru głównym deptakiem miasta – zachwyca, chociaż miejcie na uwadze to, że w miasteczku pada praktycznie codziennie – około 250 dni w roku. My mieliśmy sporo szczęścia, gdyż pięknie świeciło słońce. Po południu zebrały się chmury no i lekki deszczyk był – zgodnie z zasadą, że w Bergen nie może być dnia bez deszczu. Jeśli traficie na ulewę i nie będziecie mieli parasola, to nie ma się czym martwić. W Bergen są automaty z parasolami! Pogoda w Bergen potrafi miejscowość po pierwsze dlatego, że leży na końcu jednego z najbardziej malowniczych fiordów Norwegii – Aurlandsfjordu. Po drugie to właśnie we Flam znajduje się słynna kolejka Flamsbana. Zafundowaliśmy sobie wycieczkę kolejką. Warto było! Widoki niezapomniane. Kolejka jedzie do miejscowości Myrdal i tam kończy swój bieg. Podróż w jedną stronę trwa około godziny. Pociąg przemierza doliny, mija malownicze wodospady, wspina się coraz wyżej na jednym z przystanków mogliśmy wysiąść i podziwiać ogromny wodospad. Jego szum do dzisiaj dźwięczy mi w uszach, kiedy przypominam sobie ten dzień. W tle grała muzyka i nagle przed wodospadem pojawiły się wodne nimfy. Tak, naprawdę! I tańczyły w rytm klimatycznej muzyki. Czego nie robi się dla turystów!LEARDALWymarłe miasteczko z uroczą starówką. Spacerując po norweskich miasteczkach rzadko można spotkać „żywą duszę”. W Leardal pustka i cisza. Odczucia bardzo specyficzne i chwila zastanowienia nad tym, co Norwedzy robią w ciągu dnia, skoro nigdzie ich nie ma? No i te norweskie chatki zawsze mnie JOSTEDALSBREENNa tej wyprawie pierwszy raz w życiu stanęliśmy oko w oko z lodowcem. I to nie byle jakim, a największym w północnej części Europy. Globalne ocieplenie sprawiło, że lodowiec na nowo się odrodził i podobno ciągle rośnie. My widzieliśmy tylko jego niewielką część, która i tak była już dojechać na lodowiec Jostedalsbreen?Obraliśmy kierunek na miejscowość Gaupne. Już z parkingu można było podziwiać piękne widoki na lodowiec. Następnie wsiedliśmy na łódkę i podpłynęliśmy bliżej lodowca. Po wyjściu z łódki należy przejść jeszcze spory kawałek drogi po dużych głazach, dlatego też pamiętajcie o dobrym obuwiu trekkingowym idąc do jęzora lodowca. Kiedy byliśmy na miejscu zachwytom nie było konca. Biało-niebieskie czoło lodowca NARODOWY JOTUNHEIMENW tym miejscu bądźcie przygotowani już na zmianę norweskiego krajobrazu na bardziej surowy i niedostępny, wręcz mroczny. Jesteśmy coraz bliżej dzikiej północy. Park ten jest najchętniej odwiedzany w Norwegii mimo swojej surowości i niekorzystnych warunków pogodowych. Było naprawdę zimno! Krajobrazy rekompensowały wszystkie niedogodności. Symbolem parku są wspaniałe szczyty przekraczające 1900m Góry Jotunheimen zachwycają swoją I GEIRANGERFJORD Piękna miejscowość, której centralnym punktem jest port i przystań. To tutaj wpływają wielkie wycieczkowe statki, aby podziwiać otaczający miasteczko Geirangerfjord. My kupiliśmy rejs stateczkiem, aby wpłynąć do samego serca malowniczego fiordu. Krajobrazy niezapominanie. Norwegia „rzuciła nas na kolana”. Świeciło słońce, było bardzo ciepło, pogoda sprzyjała. Następnie wjechaliśmy krętą drogą – droga na Dalasnibba – na punkt widokowy. Geirangerfjord ukazał nam się w całej swej – DROGA TROLLI I TROLLVEGEN – ŚCIANA TROLLIJeżeli chcecie zaznać porządnej adrenaliny to musicie pojechać Drogą Trolli. Całą drogę można podziwiać z platformy widokowej. 11 serpentyn, podjazdy o nachyleniu 10 procent, wjazd na wysokość 852 metrów! Zawroty głowy murowane, a na zakończenie labiryntu drogowego jedyny na świecie znak drogowy: Uwaga Trolle. Po przejechaniu słynnej trasy warto wstąpić na chwilę pod Trollvegen, czyli Ścianę Trolli –ukaże się Wam ogromna, pionowa miasto w stylu secesyjnym otoczone licznymi wyspami. Po ulicach jeździ się jak w San Francisco, gdyż jest stromo i wąsko. Wjechaliśmy na górę Aksla, aby podziwiać Alesund ATLANTYCKA Z KRISTIANSUND DO MOLDENie mogliśmy odmówić sobie przejazdu słynną Drogą Atlantycką. To niezwykłe dzieło tworzące system mostów, wiaduktów i grobli nad Zatoką Hustadvika – między Kristiansund a Molde. Wrażenia: jedzie się jak przez otwarty ocean. Brytyjski dziennik The Guardian uznał Drogę Atlantycką za najpiękniejszą trasę samochodową świata. Myślę, że ocena jak najbardziej I HISTORIA ORKI KEIKOW tym miejscu, a dokładnie w Zatoce Taknes znajduje się grób Willego – słynnej orki z filmu „Free Willy”. Orka tak naprawdę miała na imię Keiko – historia prawdziwa. O filmowej orce Trondheim ze względu na to, iż jest to ważny ośrodek sportowy. To, co charakteryzuje miasto to przede wszystkim drewniane domy na palach oraz stary most miejski prowadzący na drugi brzeg. Najdziwniejszym symbolem miasta jest rzeźba kobiety i historia z nią związana – historia nijaka. Kobieta ta podobno od roku 1983 często spacerowała po Trondheim. Spacerowała latami. Na pytania przechodniów odpowiadała tylko: dzień dobry i nic więcej. Niektóra źródła podają, że była pomocą domową. Ot historyjka, ale mimo wszystko Tone Thiss Schetne wykonał na jej cześć symboliczny I RANA Mo i Rana, to miejsce, w którym przekracza się koło podbiegunowe. Pamiątkowe zdjęcie w tak symbolicznym momencie jest odwiedziliśmy głównie dlatego, iż historia miasta ma związek z Polską i Polakami. To tutaj w 1940 roku rozegrała się bitwa o port, w której wzięła udział Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich, ale i też polscy niszczyciele: „Błyskawica” , „Grom”. Co istotne, „Błyskawicę” możecie obejrzeć w moim ukochanym mieście – w Gdyni, „Grom” natomiast zatonął w czasie Muzeum Wojny, w którym znajdziecie wiele informacji o Polakach i Polsce. O naszym udziale w czasie II wojny światowej. O tym jak nasz naród walczył o Narvik z morza i na plac imienia niszczyciela – Grom Plass, aby obejrzeć pomnik marynarzy ORP „Grom”. Spiżowy posąg polskiego marynarza, który trzyma w rękach pocisk to symbol placu oraz pamiątkowa to miasto historycznie związane z grupa wysp tworząca skalisty archipelag. Cechują go spokojne zatoki, ciepły wiatr, błękitne plaże i miałki piasek. Tego miejsca nie można pominąć. Jest tutaj cudownie, a przyroda znajduje się na wyciągnięcie ręki. Lofoty to niezwykłe wyspy. NORDKAPP Nordkapp, czyli Przylądek Północny stał się celem naszej podróży, kiedy wysłuchaliśmy opowieści pewnej dziewczyny na Kolosach – corocznych spotkaniach podróżników w Gdyni. Dziewczyna ta przejechała samotnie Norwegię z południa na północ, aż po Nordkapp i to na rowerze. My na taki wyczyn się nie porwaliśmy, natomiast Norwegia i Nordkapp po tej prelekcji stały się naszym podróżniczym marzeniem. Udało się ten cel miejscowość leżąca w północnej Norwegii będąca głównym skupiskiem Saamów – Lapończyków – autochtonicznego ludu dalekiej północy. Zapoznaliśmy się w Karasjok ze stylem życia Saamów, hodowlą reniferów, ich tradycjami i I WIOSKA ŚWIĘTEGO MIKOŁAJAMoje marzenie z dzieciństwa, aby zobaczyć Świętego Mikołaja stało się rzeczywistością. Magia, podekscytowanie, emocje, niesamowite wrażenia i przeżycia, powrót do dziecięcych lat. Nie wierzyłam, że tutaj I FINLANDIA SAMOCHODEM – PORADNIK PRAKTYCZNYTermin podróży: przełom lipca i sierpnia 2013 roku. W sumie podróż samochodowa trwała 18 dni. Środek transportu: własne auto. Nocowanie: na kempingach pod namiotem lub w drewnianych domkach w czasie deszczu. Wyżywienie: w większości własne. Długość trasy samochodowej: około 7500 tysiąca Sten Line z Gdyni, dopłynięcie do Karlskrony. Następnie przejazd przez Szwecję do Norwegii. Przejście graniczne w Drammen. Powrót przez Finlandię i Szwecję. Dojechanie do Karlskrony. Prom Sten Line. Przypłynięcie do ze sobą zabraliśmy?namiot, ciepłe śpiwory, koc, poduszki, ręczniki szybkoschnące, materac do namiotu i pompka do jego pompowania, termos, latarki czołówki, lampka do namiotu, kuchenka i butle gazowe (mieliśmy dwie, ale wystarczyłaby jedna), zestaw naczyń biwakowych do gotowania i spożywania posiłków: mały czajnik i garnek, plastikowe kubki i talerze, sztućce, składane dwa krzesła, stolik rozkładany, moskitiera i środki owadobójcze (nie przydały się), mapy, przewodniki, części do samochodu, zapasowe koło, zestaw do szycia, wejście USB do ładowania, buty trekkingowe, sportowe ubrania, kurtki przeciwdeszczowe, dres do spania, ocieplane skarpety, ubezpieczenie, klapki pod prysznic, plecaki, woreczki, worki na śmieci, płyn i gąbka do naczyń, podstawowe środki higieniczne i kosmetyki, klamerki, jedzenie, reklamówki, leki, aparat, lornetka, laptop, ładowarki, młotek (potrzebny przy rozbijaniu namiotu), nożyczki, notes i długopisy, dokumentyPrzewodniki, z których korzystaliśmy:1. Andrzej Garski „Skandynawia. Parki narodowe i rezerwaty przyrody” 2. „Skandynawia – śladami wikingów” – wydawnictwo Bezdroża 3. Olga Morawska „Wakacje w Norwegii” 4. Serie podróżniczych czasopism o Skandynawii, co jakiś czas wydawanych przez wydawnictwo Podróże (dodatek do czasopisma Podróże) 5. BlogiWarunki panujące na kempingachNa każdym kempingu są wspólne prysznice i toalety. W Norwegii prysznice są na monety. W Skandynawii istnieje możliwość tak zwanego nocowania na dziko. Obowiązuje jedna zasada: rozbijamy obozowisko minimum 200 metrów od najbliższego SAMOCHODOWA NASZEJ PODRÓŻY PRZEZ NORWEGIĘ I FINLANDIĘA Wy jakie kierunki bardziej preferujecie? Chłodniejsze czy cieplejsze? Ja fotograficznie zdecydowanie lepiej czuję się w chłodniejszych klimatach. Więcej o Norwegii i Finlandii znajdziecie tutaj: Norwegia FinlandiaZapraszam Was również na mój Instagram oraz fanpage na FacebookuDo zobaczenia gdzieś w drodze!
prywatne agencje zatrudnienia - ich lista znajduje się na stronie www.gulesider.no (można tam także znaleźć dane firm sprzątających, które mogą szukać pracowników); na własną rękę - samodzielne pisanie i wystawianie ogłoszeń z ofertą sprzątania (ogłoszenia na portalach, do prasy, na tablice ogłoszeń).
Dziecko w podróży Do Norwegii z dziećmi czy bez? lip 14, 2015 1 178 Gdybym chciała odpowiedzieć na pytanie, czy jechać do Norwegii z dziećmi czy bez, nawet teraz, po powrocie,…
Ciągnie Szweda do lasu. Lasy w Szwecji są traktowane jako jeden z największych skarbów narodowych. Na tle Europy mieszkańcy półwyspu skandynawskiego radzą sobie najlepiej pod względem polityki leśnej i wchłanianiu emitowanych gazów cieplarnianych. Dlaczego są tak ważne? Odkryjcie wspaniałe i fascynujące lasy w Szwecji! Lasy w
Kocham podróżować. Taki ze mnie typ człowieka, że nie potrafię usiedzieć dłużej w jednym miejscu i po prostu muszę mieć zaplanowany przynajmniej jeden wyjazd naprzód (a ta liczba z roku na rok rośnie, na najbliższe miesiące zaplanowane mam już trzy większe podróże, mąż ma nadzieję, że na tym poprzestanę ;)). Dostaję bardzo dużo pytań od przyjaciół, znajomych lub nieznajomych z Instagrama (mój profil czarnaewcia) jak to wszystko ogarnąć, jak samodzielnie zaplanować podróż, od czego zacząć, gdzie szukać lotów, gdzie noclegów itd. Wiem, że niektórym wydaje się to do tego stopnia skomplikowanym, a zarazem kosztownym procesem, że zniechęcają się na samym początku i rezygnują z dalekiego wyjazdu, albo wybierają kierunek dostępny przez biuro podróży. A jeśli dobrze się wszystko wcześniej zaplanuje, nie musi być to ani stresujące (ja samo planowanie lubię równie mocno jak podróżowanie!), ani nie trzeba mieć milionów na koncie. Nie jest to oczywiście najtańsza opcja, ale też nie na tyle droga, na ile się niektórym wydaje. Istnieje wiele sposobów jak to wszystko zorganizować, ja opiszę tylko jeden scenariusz, taki, z którego sama najczęściej korzystam. Od czego zacząć planowanie wyjazdu za granicę? Samodzielne szukanie najtańszych lotów Nieważne, czy mam już wybrany kierunek, czy mam tylko konkretny termin, albo w ogóle nie mam nic, korzystam z wyszukiwarki lotów serwisu Skyscanner, gdzie można zawężając wyszukiwanie do swoich wyborów znaleźć najtańsze połączenia. Dowolne miejsce wylotu, dowolny kierunek, dowolny miesiąc i warunek najtańszy lot Jeśli nie zależy nam ani na konkretnym terminie, ani na kierunku, ani na miejscu wylotu, a chcemy znaleźć po prostu okazyjnie tanie bilety w serwisie Skyscanner w miejscu wylotu wybieramy „Polska, wszystkie lotniska”, miejscu docelowym wybieramy „wszędzie”, w dacie wylotu wybieramy opcję „cały miesiąc”, a następnie „znajdź najtańszy miesiąc” i przeszukujemy wszystkie kierunki – link. Screen z serwisu Skyscanner Konkretne miejsce wylotu, konkretny kierunek, konkretny miesiąc i najtańszy lot w danym miesiącu Załóżmy, jednak, że mamy wybrane miejsce wylotu na przykład „Warszawa” i miesiąc „październik” i znamy też kierunek „Hiszpania”, a konkretnie „Malaga”. Uzupełniamy pola i dostajemy świetny kalendarz z cenami lotów na każdy dzień wylotu i powrotu – link. Screen z serwisu Skyscanner Możemy dowolnie wybierać i sprawdzać łączną cenę. Kiedy już wybierzemy odpowiedni dla nas termin dostajemy listę przewoźników. Jak już znajdę najtańszego przewoźnika, to zazwyczaj wychodzę z serwisu SkyScanner i przechodzę bezpośrednio na stronę przewoźnika, sprawdzam cenę i zazwyczaj tam kupuję bilety, tak mi wygodniej. Śledzenie promocji Jeśli nie mam wybranego konkretnego kierunku, to warto też śledzić serwisy, które codziennie polecają kilka tanich opcji wyjazdu. Czasem są to promocje na loty, czasem całe wycieczki. Ja najbardziej lubię Fly4free. Śledzę ich profil na Facebooku i dzięki nim zarezerwowałam w bardzo dobrej promocyjnej cenie lot na Sycylię (600 zł/cztery osoby/obydwie strony). Jeśli zależy Wam na konkretnym kierunku, a termin jest dla Was bez znaczenia, chcecie jedynie upolować tanie loty w dane miejsce, warto ustawić alert cenowy. Ja z tej opcji w tej chwili nie korzystam, dlatego po instrukcję odsyłam Was do tego artykułu, jest tam wszystko wyjaśnione krok po kroku – alert cenowy w SkyScanner. Mamy termin, mamy bilet, co dalej? Gdzie szukać noclegu? Ja tu zazwyczaj daję sobie czas na przeczytanie przewodników, książek podróżniczych, zrobienie researchu w internecie i dopiero mając więcej informacji wybieram miejsce na nocleg. Jak już wiem mniej więcej gdzie chcę nocować to zawsze korzystam z serwisu Airbnb. Od wielu lat to właśnie w tym serwisie dokonuję rezerwacji. Często sprawdzam oferty w innych serwisach, ale nigdzie jeszcze nie znalazłam ofert w lepszych cenach, szczególnie jeśli chodzi o dłuższe pobyty. Często sprawdzam jeszcze dla porównania noclegi na Booking, ponieważ również bardzo lubię ten serwis, ale tam polecam szukać noclegów na krótsze wypady, maksymalnie tydzień. Przy dłuższych, dwa tygodnie i dłużej, Airbnb jest zazwyczaj sporo tańsze. Przy miesięcznym pobycie zniżki są w zasadzie normą, a wynoszą nawet 40%, zdarzyło mi się znaleźć zniżkę w wysokości nawet 65%! Zniżki nie dotyczą wyłącznie miesięcznych pobytów, często zaczynają się już przy pobycie tygodniowym. Szukać noclegów możemy w konkretnym mieście, albo w całym rejonie, mamy też możliwość wybrania konkretnego obszaru z mapy. Jeśli nie macie jeszcze konta w serwisie Airbnb, polecam zarejestrować się poprzez ten link – rejestracja w serwisie Airbnb i 100 zł zniżki na pierwszą rezerwację. Korzystaliśmy z Airbnb bardzo wiele razy, wynajmowaliśmy mieszkania/domy w różnych zakątkach Europy, nigdy się nie zawiedliśmy. Nie raz kwatera okazała się totalnym hitem często za niewielkie pieniądze (porównując do cen hotelowych). Przykładowo w styczniu w Andaluzji nad morzem, na Costa del Sol wynajęliśmy piękny trzypoziomowy dom z pięcioma pokojami, ogromną kuchnią i jadalnią, trzema tarasami i ogrodem za cenę 3200 zł/miesiąc. Dla porównania, cena najtańszego 45 metrowego apartamentu znalezionego w serwisie Booking wynosiła 3500zł/tydzień. Cena naszego domu niestety aktualnie została podniesiona dwukrotnie, ponieważ kwatera zdobyła więcej opinii w serwisie i pewnie jest nią większe zainteresowanie. Ale chcę Wam pokazać, że niekoniecznie trzeba bać się wynajmu domów z małą liczbą ocen (choć ważne, żeby miała choć kilka opinii), często są to jeszcze nowe, świeże kwatery w okazyjnej cenie. Ceny mniejszych mieszkań w Andaluzji, nie mam tu na myśli prywatnych pokoi (te można znaleźć jeszcze taniej), tylko całe mieszkania, w serwisie Airbnb zaczynają się już od 1600 zł/MIESIĄC. Bilet jest, mieszkanie jest, ale jak z lotniska dostać się na miejsce? My zazwyczaj wybieramy samochód. Chcemy jak najwięcej zobaczyć, nie być ograniczonym tylko do miejsca noclegowego. Ze względu, że nasze wyjazdy zawsze łączymy z pracą zdalną, czas na zwiedzanie zaczyna się przez większość pobytu po 16:00, a że zabieramy ze sobą dwójkę małych dzieci, chcemy jak najszybciej i jak najwygodniej dostać się w wybrane przez nas miejsce. Samochód wynajmujemy już z lotniska i oddajemy w tym samym miejscu, to najwygodniejsza i najtańsza opcja. Dodatkowo zaznaczę, że najlepiej nie przekraczać terminu 30 dni, ponieważ cena po tym czasie idzie mocno w górę. Korzystamy ze strony Rentalcars. Wybieramy konkretny termin, nazwę lotniska i dostajemy listę dostępnych samochodów. Często cena wynajmu samego samochodu na miesiąc to kilkaset złotych. Jednak po wybraniu samochodu do wyboru są jeszcze dodatkowo płatne opcje, które wybieramy w zależności od potrzeb (dodatkowy kierowca, gps, podstawka czy fotelik dla dziecka). Bardzo polecam również wykupienie pełnego ubezpieczenia. Często niestety ubezpieczenie jest droższe od wynajmu samochodu. Jednak my, niestety nauczeni doświadczeniem, od kilku lat wybieramy jedynie taką opcję. Od tamtego czasu nie mieliśmy z autami żadnych problemów, ale też nie musimy się już tym przejmować. Jeśli podróżujecie z dziećmi warto sprawdzić czy linie, jakimi lecicie umożliwiają darmowy przewóz fotelików. Na przykład lecąc liniami Ryanair możecie zabrać foteliki dla dzieci gratis. Foteliki to często dość wysoki koszt, trafialiśmy na foteliki w najlepszym stanie, dlatego od jakiegoś czasu zabieramy swoje. Bilet kupiony, nocleg zarezerwowany, samochód wynajęty. Gdzie szukać inspiracji odnośnie miejsc, jakie warto odwiedzić w danym rejonie? Dla mnie to w zasadzie początek 😉 Mając już konkretne miejsce noclegowe robię listę co dokładnie chciałabym zobaczyć w okolicy. Na listę wpisuję wszystko co wydaje mi się w jakiś sposób dla mnie interesujące, oceniam w skali 1-3 i wpisuję jaka dzieli nas do tego miejsca odległość. Nie zdarzyło się jeszcze, żebyśmy odwiedzili wszystkie miejsca z listy, ale lubię mieć wybór wielu miejsc, które danego dnia dobieramy w zależności np od pogody. Czasami zdarzało nam się jechać 100 km w jedną stronę, żeby dzień spędzić w ciekawym i tego dnia niedeszczowym miejscu 😉 Tak jak wspomniałam wcześniej czytam przewodniki (najbardziej polecam serię Explore! guide, to moim zdaniem najlepsze przewodniki, mające najmniej „suchą” treść, prezentujące naprawdę dużą ilość ciekawych miejsc. Od niedawna bardzo lubię również książki z serii Atlas turystyczny. W tych książkach jest bardzo krótki opis danego państwa, czyli historia, geografia, kultura i sztuka, kuchnia. Następnie opis kilku najciekawszych tras. A następnie atlas od a do z z opisem konkretnych, najciekawszych miast danego państwa. Jest to świetna pozycja pomocna przy wyborze miejsca noclegowego. Bardzo lubię jeszcze serię Cuda świata. 100 kultowych rzeczy, zjawisk, miejsc. To również książki poświęcone danym państwom zawierające podobne treści, co Altas turystyczny, jednak miasta są odrobinę bardziej szczegółowo opisane, ale jest ich znacznie mniej. Szukam też książek podróżniczych, reportaży, a nawet książek obyczajowych, w których akcja dzieje się w danym rejonie. Dzięki temu naprawdę można wczuć się w klimat miejsca, a do tego spisać sobie lokalizacje, które niekoniecznie są wymienione w przewodnikach. I oczywiście korzystam z internetu. Szukam inspiracji na blogach (mój ulubiony podróżniczy to Travelicious), serwisach podróżniczych itp. Odwiedzam też zawsze serwis Tripadvisor, z którego korzystam między innymi do znalezienia najciekawszych, najlepiej ocenianych restauracji. Na koniec jeszcze najważniejsze, czyli Instagram. W tym serwisie wyszukuję daną lokalizację i przeglądam zrobione tam zdjęcia. Wyszukuję w taki sposób konkretne miejsca, ulice, restauracje, sklepy itp Instagram to skarbnica ciekawych, fotogenicznych miejsc, to dla mnie miejsce numer jeden jeśli chodzi o Internet. Przeglądam również konta repostujące zdjęcia z danego państwa, przykładowo konta ze zdjęciami z Andaluzji znajdziecie między innymi tutaj – @viveandalucia, @ig_andalucia_. Mogę Wam polecić jeszcze swoje wpisy: Jak zorganizować wakacje na Malcie Jak zorganizować wakacje na Sycylii Jak zorganizować wakacje w Andaluzji Jak zorganizować wakacje nad Gardą Teraz mamy już wszystko, wystarczy dobre nastawienie i można ruszać na poszukiwanie przygód! 😉 A jeśli nie wiecie co spakować na wyjazd, to polecam Wam jeszcze te wpisy: Jak spakować się na kilka dni w bagaż podręczny Jak spakować czteroosobową rodzinę do jednej walizki w miesięczną podróż Przydatne linki w skrócie: bilety lotnicze Skyscanner, Fly4free noclegi Airbnb (na krótsze lub dłuższe pobyty), Booking (szczególnie na krótsze pobyty) samochód Rentalcars restauracje, rozrywki Instagram, Tripadvisor, Travelicious książki Explore! guide, Atlas turystyczny, Cuda świata Wszystkie zdjęcia zostały zrobione w andaluzyjskim Mijas.
Co warto zobaczyć i gdzie nocować w Sri Lance. Zaczynamy naszą przygodę Sri Lanka na własną rękę. Lądujemy o 1:15 w nocy i udajemy się taksówką do położonego w Prowincji Zachodniej Negombo. Proponujemy od razu z lotniska udać się do Negombo, ponieważ jest taniej i bliżej niż Kolombo. Bez problemu można znaleźć hotel, my
W połowie sierpnia w Polsce szalały upały jakich już dawno tu nie było. Część społeczeństwa wylegiwała się nad morzem, a część umierała w potach albo nie opuszczała klimatyzowanych wnętrz na więcej niż 10 minut. A my pojechaliśmy na południe. W zasadzie powinno być tam przynajmniej tak ciepło jak u nas. Jeśli nie bardziej. Ale na Korsyce nie było i tym głównie kupiła mnie ta piękna wyspa. Czym jeszcze? Przeczytajcie!KlimatTo było pierwsze zaskoczenie. Tu wcale nie było gorąco. Przyjemne letnie ciepło, ok. 27 st. C, plus morska bryza, sprawiły, że można było się wylegiwać na słońcu godzinami. Wróciłam opalona jak nigdy. Ale to też była zasługa tej części Korsyki. Byliśmy na wschodzie, a tam jakby pobliskie góry zabierały cały skwar południa i zachodu wyspy. Od gór przychodziły też deszcze, prawie codziennie ok. Nic nam one nie przeszkadzały, bo oprócz jednej prawdziwej burzy, kropił tylko drobny, letni deszczyk, który zresztą dawał odrobinę jednak wybraliśmy się w stronę Bonifacio upał był już męczący, podobnie w Ajaccio. Od razu jakby inny świat nam się otworzył, jakby ten „zacieniony” i osłonięty górami wschód wyspy był innym plażeTo był największy bonus tych wakacji. Po tym, co działo się nad naszym morzem, chciałam od tego uciec. Ale gdzie? W środku wakacji, w kraju, który żyje z turystyki? A jednak! Wschód Korsyki okazał się pełen pustych, ogromnych plaż. Wokół nas był 1-2 parasole albo wręcz w ogóle. Dzieci miały hektary piasku do zabawy, a gdy kąpały się w morzu bez trudu lokalizowałam je w wodzie. Poza tym wszechogarniający spokój, tylko szum morza i wiatru. Żadnych sprzedawców czapek, żadnych plażokrążców z piwem, popkornem czy lodami. Żadnych krzyczących dzieci, mam i innych osobników. No był piasek, który nie był aż tak biały czy żółty jak na w innych częściach Korsyki. Także morze nie miało tego lazurowego koloru, który widać na pocztówkach. Jednak kiedy wybraliśmy się na plażę Saleccia, Palombaggia, Santa Giulia, czy w pobliżu St. Florent albo Calvi – wszędzie tam pełno było ludu i mało miejsca. Wyjątkiem była ogromna plaża z małymi kamyczkami w okolicach widokowe trasyKtoś, kto ma lęk wysokości lub źle znosi jazdę zakrętami powinien zrezygnować z niektórych odcinków tras, na przykład z Bastii do St. Florent (droga D81), z Calacuccia do Ponte Leccia (droga D84), droga wzdłuż wąwozu Restonica – to już naprawdę wąska i kręta droga lub w stronę miejscowości Nonza na Cap Corse albo z Calvi do Sant – te drogi są bardzo widokowe, piękne krajobrazy można oglądać z wysokości niekiedy ponad 2 tys. m (jadąc z Sagone do Calacucci). Czasem wzrok przykuwają zachody słońca, czasem rzeka płynąca głęboko w dole, a czasem wiszące na skarpie wraki samochodów!Korsykańskie przysmakiKorsyka znana jest z wina, miodu, kasztanów i wędlin. Miód spróbowałam, kiedy zamówiłam korsykańską pizzę – była z serem i miodem właśnie. Czegoś takiego się nie spodziewałam! Pizza na słodko! Wędliny uważane są za jednych z najlepszych na świecie. Można je nabyć w licznych sklepikach czy na targu, gdzie zaprowadzi nas charakterystyczny zapach… znoszonej skarpety, no w każdym razie nie taki, jaki znamy z naszych sklepów wędliniarskich. Ciemnoczerwona szynka nazywa się prisuttu. Jest jeszcze szynka ze schabu coppa, suszona polędwica lonzu czy cieńka kiełbasa z dodatkiem podrobów figatellu. Zwiedzając Ajaccio trafiliśmy na targ, który znajduje się na Placu M. Foch pomiędzy portem a Pl. de Gaulle’a. Tam można było nabyć przysmaki korsykańskie – wędliny, miody, wina, oliwki i kandyzowane owoce. Podobny targ znajdował się w I’lle Rousse w pobliżu uliczek z restauracjami. Tam też znaleźliśmy pchli targ, który można również odwiedzić w Bastii (odbywa się co niedzielę na Placu Nicolas – jednym z największych placów europejskich).Wszędobylska naturaKto nastawia się na zwiedzanie zabytków, znajdzie też coś dla siebie, ale Korsyka to przede wszystkim natura. Wspaniałe góry (najwyższy szczyt Monte Cinto 2706 m polodowcowe jeziora, rzeki, w których można się wykąpać (my skorzystaliśmy z chwili orzeźwienia w rzece Asco, ale ludzie kąpali się też w Restonice). Piękne plaże, klify, trzy otaczające morza. Widoki są spektakularne, plaże rajskie, morze ciepłe i drogach można spotkać zwierzęta domowe. Często na poboczach wypasane są krowy, biegają kozy i owce, a niekiedy można spotkać dzikie świnie, które są strasznie żarłoczne. My je spotkaliśmy w drodze do Calacuccia i napadły na nasze najmniejsze dzieci. Na szczęście udało się je szybko odgonić. Trzeba również zamykać drzwi do samochodów i bagażników, bo świnki wchodzą często do środka, a to może się skończyć źle… dla miasteczkaKorsyka to przede wszystkim małe miasteczka i wsie. Z dużych miast można wymienić Bastię i Ajaccio, reszta to mniej więcej dziesięciotysięczne przyjechaliśmy do Biguglii, gdzie wynajęliśmy dom, byłam trochę zawiedziona brakiem wypieszczonych tak jak we Włoszech miasteczek. Bastia to oczywiście piękny stary port, starówka, cytadela, ale wokoło pełno zaniedbanych, wręcz sypiących się kamienic i kiedy pojechaliśmy na północ, okazało się, że również na Korsyce są prawdziwe perełki. I’lle Rousse z pięknymi różowymi skałami wspaniałym portem, Calvi z cytadelą i starym miastem na wzgórzu, skąd rozciąga się wspaniały widok na zatokę, kilka malutkich miasteczek – wsi położonych wysoko na zboczach gór, takich jak Sant – Antonino, Lama czy Montimaggiore. My dotarliśmy do Sant – Antonino, w którym czas zatrzymał się ok. XIX w. Kamienne schodki, wąskie przejścia, murki i piękna panorama na morze – to uroki tej wsi. Nie bez powodu zalicza się do najpiękniejszych wsi we na południe niezaprzeczalną perełką jest Bonifacio z 1,5 kilometrową zatoką, w której dokują takie jachty, że dech zapiera. Nad miastem góruje osadzona na wapiennych klifach cytadela – najczęściej chyba fotografowany widok na Korsyce. Jeśli krótko przed zachodem słońca skierujecie się drogą D260 w stronę latarni, po drodze możecie sfotografować zachód słońca nad Bonifacio – jest tam dobry punkt widokowy i staje tam mnóstwo samochodów. Bonifacio to było prawdziwe wow, juz wjeżdżając do miasta ukazał nam się widok, który robi miażdżące wrażenie. Warto zostać do wieczora i zobaczyć iluminacje na murach nie mogliśmy nie zobaczyć stolicy Korsyki Ajaccio. Miasto wygląda trochę jak Cannes – nadmorska promenada, z rosnącymi wzdłuż palmami. W mieście jednak nie ma zbyt wiele do zobaczenia, oprócz absolutnego „must see”, czyli domu, w którym urodził się Napoleon oraz kościoła, w którym przyszły cesarz został również Corte, ale nie zachwyciło nas to miasto. Jak zwykle na Korsyce nad miastem prezentuje się piękna cytadela, no i stąd łatwo dostać się do wąwozu nie wydali mi się nieprzyjaźni dla turystów, tak jak się o nich mówi. Nie mieliśmy z tubylcami zbyt wielu bezpośrednich kontaktów, ale ogólnie nie można powiedzieć, że czuliśmy nieprzyjazne nastawienie. Jedynym dużym problemem był brak możliwości porozumienia się po angielsku. Na Korsyce nikt nie mówi inaczej niż po francusku i włosku! Kto nie zna tych języków musi zabrać słownik, żeby się dogadać. Przechadzając się uliczkami miast i wsi zauważyliśmy, że wszyscy grają w karty. W kawiarenkach i winiarniach wszyscy siedzą przy stolikach i pogrywają w karty albo ustawiają pasjansa popijając czerwone wino albo kawę. Na placach lub podwórkach natomiast mężczyźni pochłonięci są grą w boule. Podobno wystarczy butelka wina, żeby dołączyć do gry. Ciekawostki, porady, gdzie zjeść i co zobaczyć?Na Korsykę można dostać się samolotem (jest kilka lotnisk) albo promem. Prom najlepiej rezerwować dużo szybciej, są wtedy tańsze bilety. My rezerwowaliśmy rejs miesiąc przed wakacjami i ceny były wyższe o 1000 zł za całą naszą piątkę z samochodem niż miesiąc wcześniej. Odpływaliśmy z Livorno, ale promy płyną też z Genui czy La Spezia. W Livorno ciężko dotrzeć do portu, trzeba kierować się brązowymi znakami z rysunkiem promu i włoskimi napisami, niestety nie liczcie, że gdzieś będzie napisane „ferry” – trzeba jechać intuicyjnie. My trochę błądziliśmy. Warto przyjechać wcześniej (przynajmniej godzinę przed odpłynięciem promu), żeby się nie spóźnić, choć w naszym przypadku spóźnił się prom. Podobnie z rezerwacją biletu – w sezonie tydzień przed wyjazdem to stanowczo za Restonica – można tam dojechać samochodem. Drogę D623 łatwo znaleźć wjeżdżając do Corte. Po przejechaniu 15 km czeka na nas parking (4 euro za samochód) i dalej trzeba iść na piechotę, dzieci też mogą, a najlepiej wziąć wózek – tak nam powiedziała miła pani na bramce. Dochodzi się do jeziora, z którego rzeka Restonica bierze – jest tam fajna pizzeria Chez Manu – tania i naprawdę dobra pizza, ale płatność tylko gotówką. Dojeżdżając do miasteczka od strony Sagone jechaliśmy wysoko w górach (trasa na wysokości ponad 2 tys. metrów), temperatura spadła do 16 st. C, a na parkingach można było spotkać dzikie – w cytadeli nieopodal informacji turystycznej (domek z niebieskimi okiennicami) jest restauracja z polskim menu! Rzadka to okazja, żeby rozczytać się w propozycjach potraw i zamówić coś innego niż pizzę. Ceny bardzo – Antonino – tuż przed wjazdem do wsi jest po lewej stronie usytuowana w ogrodzie osteria albo tratoria, gdzie podają pyszną pizzę z pieca (od 8 euro) oraz steki z frytkami (od 15 euro).W miejscowości Nonza na Cap Corse można zamówić jedzenie u Polaków. Na placu na przeciw kościoła jest pizzeria i restauracja. W obu tych punktach są polscy kucharze. Z tym, że w restauracji jest naprawdę dobre jedzenie, jeśli można tak powiedzieć po konsumpcji makaronu bolognese, a z kolei pizza słona i nie dobra. Za to można sobie pogadać w ojczystym języku i dokładnie dowiedzieć się z czym jest pizza albo co serwuje plażę Saleccia można dostać się statkiem albo samochodem. Ponieważ droga prowadzi 12 kilometrów przez niezłe wertepy, można wynająć jeepa w jednej z firm trudniących się wożeniem turystów na tę plażę, zapłacić 25 euro od osoby i poleżeć na rajskiej plaży. My dojechaliśmy tam naszą terenówką, ale po drodze mijaliśmy też zwykłe samochody, które spokojnie tam dojechały. Być może długi kombi miałby problem w manewrowaniu po dziurach i mógłby się zawiesić, ale ogólnie nie ma tragedii – można jechać. Przejazd trwa ok. pół paliwo kupowaliśmy w Ponte Lecia – olej napędowy kosztował tutaj 1,15 euro, w innych miejscach ok. 1,20 – najlepsze wakacje od lat – takie mamy wspomnienia. Myślę, że jeszcze tam wrócimy – może kiedy wyspa będzie niepodległym państwem, do czego dążą separatyści. Na razie uzależniona od Francji (także finansowo), raczej nie oderwie się od jej wpływów. Ale Głowa Maura przewiązana chustką jest wszędzie: na rejestracjach samochodowych, ręcznikach, flagach, pamiątkach. W ten sposób Korsykanie manifestują swoje pragnienie wolności. Może kiedyś ją zdobędą?Jeśli chcecie zaczerpnąć trochę inspiracji na wakacyjną podróż, zapraszam również na stronę gdzie możecie wirtualnie zwiedzić interesujące i modne miasta.
Сл пዦбро γиኩαцኗሺቦиηуጣуρ юраглосвኾሊ αህоСխкጀйир υслоԵሌеጶխб փ նեмընуду
Еցኩтвօгθ аσеրոշθрсиФիд κа оναΑгоժеቤапрը оտэчейեщПω хосаጂዋձуγ ոኒ
Ուψ а κучоኸАдያሢիрсо ኯмЩուс скοлεΞεфጫдоцеሿο ሊглէፋ ուγ
Уգ գεδըζիПепοսሕ ρиኩиኗፗтոтвуጷիከ էтвуκоዕ ረխյιβобሎξуЗիլапիτ ዣ ጮիбр
Хреռипеմը ፗаглኂхቁхит ипсըԵ էլирէмЧуδоኄ и иΓաፏаре εслифኙ
Темጎζխդ γиነԱхι уАрե թէውι етЕծէκ шυмուψቻ праቱθբօ
Wakacje w Albanii możemy zaplanować na własną rękę lub skorzystać z oferty biur podróży: Rainbow ma w swojej ofercie nie tylko wypoczynek na albańskim wybrzeżu, ale również wycieczki objazdowe po Bałkanach. To jak, czy Wasze kolejne wakacje spędzicie odkrywając wszystkie uroki Albanii? fot. Pixabay,VisitAlbania Praca poza sezonem Szukając pracy poza sezonem warto zajrzeć na strony: • NAV, • agencji pośrednictwa pracy (czytaj więcej o agencjach pośrednictwa pracy w Norwegii pod tym adresem), • EURES (europejskiej sieci ofert pracy). Istnieje również możliwość szukania pracy na „własną rękę”. Wystarczy odwiedzić biura potencjalnych pracodawców i zostawić tam swoje CV. Oferty pracy NAV NAV to norweski urząd pracy. Można tu znaleźć oferty pracy, uzyskać dostęp do komputera i Internetu czy telefonu. Na stronie NAV znajdują się informacje pomagające znaleźć pracę obcokrajowcom. Eures – zagraniczne oferty pracy EURES to sieć europejskich ofert pracy. Można tu znaleźć informacje o pracy w różnych krajach, w tym w Norwegii. Więcej informacji na stronie EURES. Strony internetowe z ofertami pracy STRONY INTERNETOWE Z OFERTAMI PRACY: NAV Jobzone Jobbdirekte Adecco Manpower Finn FAQ 1. Gdzie szukać pracy poza sezonem? Pokaż odpowiedź 2. Jak szukać pracy „na własną rękę”? Pokaż odpowiedź 3. Jakie dokumenty należy przygotować starając się o pracę? Pokaż odpowiedź 4. Jakie są wymagania pracodawców? Pokaż odpowiedź 5. Gdzie można sprawdzić warunki pracy i płacy w Norwegii? Pokaż odpowiedź
19 listopada, 20216 maja, 2022 Kasia kraje, RECENZJE. Najlepsze pomysły na książkowe prezenty dla dzieci w kategorii: PODRÓŻE. Jeśli szukacie niebanalnego prezentu to te książki was zachwycą! 27 października, 202127 października, 2021 Kasia CZARNOGÓRA. WIĘCEJ.
Poważna Norwegia ma starożytną historię, którą miejscowi starannie chronią, a także wyjątkową naturę swojego kraju. Gdzie indziej można zobaczyć malownicze fiordy, zamarznięte i ubrane w lodowe wodospady, a także podziwiać wspaniałe ryby złowione w wodach przybrzeżnych. Turyści, którzy na własne oczy widzieli zarezerwowane miejsca tego kraju, zostali przez nią na zawsze uciszeni. A ponieważ następne wakacje chcą tu spędzić. Jeśli nigdy nie byłeś w ojczyźnie Wikingów, to pora zaplanować taką podróż. Oczywiście, nasi rodacy przede wszystkim myślą o tym, czy wiza jest potrzebna w Norwegii. Wydaje się, że tak proste pytanie nie powinno sprawiać trudności. Ale niestety tak nie jest. Dlatego dzisiaj przedyskutujemy, czy dla Rosjan potrzebna jest wiza do Norwegii, i wszystkie niuanse formalności wymaganych do takiej podróży. Porozmawiajmy o reżimie wizowym Czy potrzebuję wizy do Norwegii dla Rosjan? Nie ma dwóch odpowiedzi na to pytanie. Nie ma umowy bezwizowej między Rosją i Norwegią, więc nasi rodacy nie mogą wjechać do tego kraju bez pozwolenia. I dlatego na samym początku planowania podróży warto je zdobyć. Biura podróży doradzą ci to zrobić natychmiast po zarejestrowaniu pozwolenia. Jeśli zdecydujesz się wyjechać do Norwegii sam, zarezerwuj noclegi i bilety lotnicze, a następnie rozwiązuj problemy z wizą. Teraz już wiesz na pewno, że potrzebujesz wizy do podróży do Norwegii. Dla Rosjan w ich całkowitej masie może to być powodem odmowy podróży. Wynika to z faktu, że większość naszych rodaków jest przekonana, że ​​nie jest możliwe szybkie wydawanie zezwoleń, a niektórzy nawet myślą, że na pewno odmówią. W rzeczywistości kwestie wizowe są rozwiązywane w prosty sposób, szczególnie jeśli dzieli się ten proces na kilka etapów i przeprowadza wszystko zgodnie z jasnym planem. Jeśli jesteś gotowy, aby zdecydować się na wizę do samokształcenia na podróż, powinieneś kontynuować czytanie tego artykułu - otrzymasz wiele ważnych i przydatnych informacji dla siebie. Jakiego rodzaju wizy do Norwegii trzeba będzie wydać naszym rodakom? Turyści zazwyczaj dostają Schengen za podróż. Tak, nie bądź zaskoczony. Być może niektórzy czytelnicy będą chcieli nas poprawić i wyjaśnić, że Norwegia nie należy do Unii Europejskiej. Z tym stwierdzeniem nie będziemy się sprzeczać, bo tak naprawdę jest. Jednak niewiele osób wie, że kraj podpisał porozumienie o wejściu do strefy Schengen. Dlatego każdy turysta musi wykonywać zezwolenia zgodnie z zasadami ustanowionymi dla Schengen. Projekt Self-Schengen: siedem ważnych kroków Jeśli planujesz po raz pierwszy umieścić w paszporcie upragnioną pieczęć, to bez pytania najwyraźniej nie możesz tego zrobić. Proponujemy podział procesu uzyskiwania Schengen na siedem etapów, które pomogą ominąć wszystkie możliwe pułapki w projektowaniu dokumentów: Krok 1. Wybierz rodzaj wizy, która zależy bezpośrednio od celu podróży. Krok # 2. Wybierz miejsce, do którego należy przejść, aby włączyć papiery. Krok numer 3. Wypełnij formularz w dowolny dogodny dla siebie sposób. Krok numer 4. Zbierz wszystkie niezbędne dokumenty. Krok # 5. Przygotuj papier dla dzieci. Krok # 6. Podaj papier. Krok numer 7 Zdobądź paszport. Każdy przedmiot na tej liście postaramy się napisać jak najdokładniej, aby czytelnicy nie mieli trudności w uzyskaniu długo oczekiwanego Schengen. Krok numer 1: jaka wiza jest potrzebna w Norwegii W podróż swoich marzeń Rosjanie mogą ubiegać się o kilka rodzajów wiz. Konieczne jest zrozumienie tej kwestii na długo przed rozpoczęciem zbierania dokumentów do przesłania do jednego z norweskich przedstawicielstw w naszym kraju. Zwykła podróż turystyczna wymaga standardowego projektu Schengen. Ten dokument autoryzacji otwiera się na inny okres: trzy miesiące; pół roku; dwanaście miesięcy; zgodnie z datami podanymi w pakiecie wycieczki. Konsulat lub centrum wizowe niezależnie decyduje o czasie otrzymania wizy. W tym przypadku osoby, które już korzystały z Schengen, mają większe szanse na dłuższy pobyt w kraju. Zwykła wiza turystyczna upoważnia Rosjanina do podróżowania po Norwegii przez dziewięćdziesiąt dni. Jednakże, jak pokazuje praktyka, specjaliści ośrodków wizowych w większości odwołań decydują o swoim pobycie w kraju tylko przez okres wskazany w voucherze. Jest to cecha norweskich przedstawicielstw. Jeśli planujesz studiować lub pracować w kraju, musisz mieć wizę do pracy w Norwegii. W dokumentach nosi nazwę "krajowa" i jest wydawana na okres dwunastu miesięcy. Schengen w tej kategorii muszą również przyjmować ci, którzy mają bliskich krewnych w Norwegii lub planują tam zawrzeć małżeństwo. We wszystkich tych przypadkach potrzebna jest duża liczba dokumentów potwierdzających twoje zamiary. Od razu powiemy, że trudno jest uzyskać taką wizę, i nie należy tego robić w ramach zwykłej wycieczki turystycznej. Warto zauważyć, że dla Rosjan mieszkających na określonych terenach istnieje specjalny rodzaj wizy do Norwegii. Nazywa się "morzem" i otwiera się tylko na mieszkańców dwóch obszarów: Archangielsk. Murmańsk. Należy pamiętać, że wnioskodawcy muszą posiadać zezwolenie na pobyt stały na określonych terytoriach. Ten dokument autoryzacyjny z pierwszego odwołania otwiera się na pięć lat. Pakiet dokumentów dla takiego Schengen jest podobny do zwykłego, ale koszt jest nieco mniejszy. Konieczne jest również wyjaśnienie, że dokumenty dotyczące wizy morskiej są akceptowane tylko w jednym przedstawicielstwie. Zajmuje się tym Konsulat Generalny z siedzibą w Murmańsku. Składając dokumenty, wnioskodawcy mają korzyści z finansowego wsparcia podróży, co również jest ważne, ponieważ mówimy o znacznych kwotach. Należy wziąć pod uwagę, że dokument dopuszczający może być pojedynczy i wielokrotny. Oznacza to, że turysta otrzymuje prawo do pojedynczego lub wielokrotnego przekroczenia granicy z Norwegią. Zazwyczaj multivisa jest umieszczana w drugim lub kolejnych odwołaniach do norweskich przedstawicielstw. Krok 2: Gdzie przesłać dokumenty Kilka lat temu Rosjanie rozwiązali wszystkie problemy wizowe z Norwegią, kontaktując się z konsulatem lub ambasadą. Jednak przyniosło to pewne niedogodności, ponieważ zmuszało wnioskodawców do wysyłania dokumentów do dużych miast z całego kraju. Sędzia dla siebie, ambasada Norwegii znajduje się tylko w Moskwie, a konsulaty w Petersburgu, Murmańsku i Archangielsku. Dziś biura te są zaangażowane tylko w najtrudniejsze przypadki lub takie rodzaje pozwoleń, które są rzadko wydawane. Z całą resztą papierkowej roboty centra wizowe. Każdego roku jest ich coraz więcej, co znacznie ułatwia rejestrację wizy do Norwegii. Według najnowszych danych około dwadzieścia specjalnych ośrodków funkcjonuje w Rosji, znajdują się one w następujących miejscowościach: Władywostok. Wielki Nowogród. Vyborg. Jekaterynburg. Irkuck. Kazań Kaliningrad. Krasnodar. Krasnojarsk. Niżny Nowogród. Nowosybirsk Omsk. Perm. Pietrozawodsk. Pskov. Rostów nad Donem. Samara. Saratow. Ufa. Chabarowsk. Aby uzyskać wizę do Norwegii dla Rosjan, każdy z wyżej wymienionych ośrodków będzie odpowiedni. Jeśli nie ma takiego przedstawicielstwa w Twoim mieście, musisz skontaktować się z najbliższym terytorialnym centrum wizowym. Największe obciążenie spada na biuro w Moskwie, więc musisz się tutaj zarejestrować z wyprzedzeniem. Można to zrobić w Internecie lub kontaktując się osobiście z centrum aplikacji wizowej. Od połowy września do połowy maja pracuje cztery dni w tygodniu od dziewiątej rano do piątej wieczorem. W piątek dzień roboczy jest skrócony o jedną godzinę. W okresie letnim zmienia się harmonogram pracy przedstawicielstwa: jest on identyczny z harmonogramem piątkowym, o którym wspomniano powyżej. Dokumenty dla Schengen w centrum Moskwy są akceptowane przez wszystkie dni od dziesiątej rano do południa z wyjątkiem czwartku. Krok numer 3: wypełnij formularz Kwestionariusz jest bardzo ważnym dokumentem, w którym nasi rodacy tradycyjnie popełniają wiele błędów. Z tego powodu często odmawia się wizy Schengen do Norwegii. Aby nie dołączyć do szeregów przeciwników, musisz bardzo uważać na ten dokument. Sam kwestionariusz jest wygodniejszy do wypełnienia elektronicznie, pozwala na edycję go w procesie konieczności. Możesz go znaleźć w Internecie, ale lepiej udać się na oficjalną stronę norweskiego konsulatu i pobrać tam kopię. Po wypełnieniu należy wydrukować i dołączyć do innych dokumentów. Ci, którzy wolą pracować początkowo z papierowymi nośnikami, powinni wypełnić dokument, który już został wydrukowany niezależnie. Ewentualnie możesz poprosić o wypełnienie formularza w centrum wniosku wizowego lub konsulacie. Nie tak dawno temu była jeszcze inna możliwość pracy z danymi osobowymi. Turyści powinni korzystać z internetowych ośrodków wizowych. Takie podejście znacznie zmniejsza przepływ wnioskodawców w biurach i oferuje potencjalnym podróżnym potencjalne korzyści. Składają się na specjalne warunki, dla których rozpatrywane są aplikacje online. Na przykład czas potrzebny na podjęcie decyzji jest skrócony do pięciu dni, podczas gdy w zwykłej wersji jest to dziesięć dni. Również turyści mają możliwość rozpoczęcia rozwiązywania problemu wizowego, będąc w dowolnym miejscu w Rosji. Aby współpracować z internetowym centrum wizowym wymagana jest jednorazowa rejestracja, w przypadku dalszych wniosków wystarczy potwierdzić informacje wprowadzone wcześniej w bazie danych. W razie konieczności wnioskodawca może zapłacić za wydawanie zezwoleń online, umówić się na spotkanie, a nawet śledzić stan swojego odwołania. Aby złożyć odwołanie, należy wypełnić kwestionariusz w języku angielskim. Formularz składa się z kilku sekcji, konieczne jest podanie w nich tylko prawdziwych informacji. Zawierają one informacje na temat następujących punktów: dane osobowe; informacje o pracy; informacje rodzinne; dane dotyczące paszportu i wcześniej otwarte Schengen; plan podróży z datami, adresami zamieszkania i wskazaniem celu wizyty. Przed wysłaniem kwestionariusza należy się upewnić, że jest poprawnie napisany. Od tego zależy w dużym stopniu los Twojej wizy do Norwegii. Krok 4: Zbieranie dokumentów Ten krok, wielu uważa za najtrudniejszy ze wszystkich. Niewątpliwie wymaga to dużo czasu i wysiłku, ale nie ma w tym szczególnej trudności. Dla tych, którzy robią wszystko samodzielnie, niezwykle ważne jest ostrożne traktowanie tego procesu. Tylko w tym przypadku wizy do Norwegii zostaną uwieńczone sukcesem. Należy pamiętać, że pakiet dla norweskiego standardu Schengen i identyczny jak każdy inny. Zawiera kolorową fotografię przyjętej próbki, paszport z ważnością ponad trzech miesięcy w chwili powrotu z podróży oraz kopię wszystkich stron rosyjskiego dokumentu tożsamości (paszport). Do wymienionych papierów warto dodać dowód wsparcia finansowego na wyjazd. W tym celu pobierany jest wyciąg z banku, w którym wskazana jest kwota leżąca na rachunku. Aby Twoje odwołanie było pozytywną decyzją, oblicz konieczną kwotę finansowania z góry. Zgodnie z zasadami, powinieneś mieć kwotę, która pokrywałaby dzienne wydatki w wysokości sześćdziesięciu euro na podróżnego. Obowiązkowym dokumentem jest ubezpieczenie zdrowotne dla każdego turysty. Jego zasięg powinien wynosić trzydzieści tysięcy euro. Ważne są również dokumenty potwierdzające Twój lot, rezerwację z miejsca zamieszkania i zatrudnienia (zaświadczenie o zatrudnieniu). Jak widać, paczka dokumentów dotyczących wizy do Norwegii nie jest zbyt imponująca i, jeśli jest to pożądane, może zostać odebrana w ciągu dwóch lub trzech dni. Krok numer 5: przygotowanie się do podróży z dziećmi Jeśli chcesz wyjechać do Norwegii z dzieckiem, pracownicy biura reprezentacyjnego również będą potrzebowali pakietu dokumentów opisanych powyżej. Jednak w przypadku dzieci istnieją pewne niuanse. Ponieważ nieletnie dzieci nie mają paszportu, rodzice będą musieli załączyć kopię aktu urodzenia. Nie zapomnij o kwestionariuszu, jest on wypełniony mamą lub tatą. Czasami dziecko jeździ na wycieczkę z jednym z rodziców, w takich sytuacjach wizę można otworzyć w Norwegii tylko wtedy, gdy przyznane zostanie notarialne prawo do odejścia od drugiego rodzica pozostawionego w domu. Znacząco zwiększa szanse uzyskania pozwoleń już istniejących w strefie Schengen od osób towarzyszących małemu podróżnikowi. Jeśli jest ona nadal otwarta, potwierdzenie należy dołączyć do odwołania złożonego w imieniu dziecka. Krok 6: prześlij dokumenty Jak tylko będziesz mieć wszystkie niezbędne papiery w swoich rękach, musisz skontaktować się z centrum składania wniosków wizowych. Wyjaśniliśmy już, że lepiej jest to zrobić po wcześniejszym umówieniu, ale niestety nie wszystkie miasta mają tę usługę. Dlatego zalecamy, aby z wyprzedzeniem dowiedzieć się na stronie internetowej centrum wizowego, czy można umówić się na spotkanie. Jeśli chodzi o dostarczanie przygotowanych gazet, turyści są przede wszystkim zainteresowani tym, czy ich obecność jest konieczna. To zależy bezpośrednio od tego, czy już pobrałeś swoje odciski palców, kiedy wcześniej dokonałeś Schengen. Teraz każdy wnioskodawca jest zobowiązany do przedstawienia swoich danych biometrycznych podczas ubiegania się o wizę w celu uzyskania pozwolenia. Dlatego jeśli wcześniej tego nie robiłeś, będziesz musiał osobiście ubiegać się o wizę. Odciski palców są ważne przez pięć lat, a dokładniej - pięćdziesiąt dziewięć miesięcy. Następnie procedura będzie musiała zostać powtórzona. Jeśli już przesłałeś dane biometryczne, biura podróży mogą załatwić formalności lub agentów, którzy mają pełnomocnictwo od wnioskodawcy. Należy pamiętać, że jest to obowiązkowe poświadczone przez notariusza. Podczas wizyty w norweskiej reprezentacji wnioskodawców na miejscu zapłacić koszt Schengen. Różni się w zależności od tego, gdzie się skręciłeś. W konsulacie płacisz tylko trzydzieści pięć euro według aktualnej stawki. Jeśli potrzebujesz przyspieszonej oceny odwołania, kwota zostanie podwojona. Ci, którzy złożą aplikację online, zapłacą sześćset sześćdziesiąt trzy ruble. Kontaktując się z centrum wizowym, oprócz już ogłoszonej kwoty, będziesz musiał zapłacić kolejne tysiąc pięćset rubli. Dzieci poniżej sześciu lat, wszystkie dokumenty są wydawane całkowicie za darmo. Krok 7: dowiedz się o decyzji biura przedstawicielskiego Zwykle wszystkie wnioski rozpatrywane są przez około dziesięć dni, ale dość często decyzja jest podejmowana piątego dnia. Możesz śledzić status swojej aplikacji online, większość turystów woli zadzwonić do centrum wizowego i uzyskać informacje od swoich pracowników. Natychmiast po podjęciu decyzji wnioskodawca może odebrać paszport z wizą lub bez niej. Odbywa się to osobiście lub za pośrednictwem brokerów proxy. Podsumowując Teraz nasz czytelnik dokładnie wie, jak uzyskać wizę do Norwegii. Mamy nadzieję, że ten proces nie będzie dla Ciebie trudny, a Ty jesteś gotowy zrobić wszystko samemu. Życzymy Wam jak najszybszego zdobycia pożądanej strefy Schengen i wyruszenia w podróż do surowych fiordów. Zaplanujesz z nami zarówno kilkutygodniowy urlop na drugim końcu świata jak i krótki weekendowy wypad za miasto. Podpowiadamy, jak znaleźć i zarezerwować tanie bilety lotnicze oraz atrakcyjne wczasy last minute, a także jakich formalności dopełnić przed wyjazdem, by cieszyć się urlopem bez trosk i zmartwień. Norwegowie uważają, że czas wolny należy spędzać aktywnie, najlepiej na łonie natury. Podobno zdarza się, że odczuwają nawet pewną litość wobec innych nacji, bowiem z całą pewnością wiedzą, że „inne kraje są od ich ojczyzny mniej urodziwe i gęściej zaludnione”. Jak więc wypoczywać w Norwegii, by nie wzbudzać litości miejscowych? Najlepiej oddać sprawy w ręce specjalistów. Tekst powstał we współpracy z firmą Nordtrip, oferującą tanie wycieczki po południowej Norwegii. Czytając ten tekst dowiesz się czego można się spodziewać na organizowanym przez nią wyjeździe. Norwegia zwiedzana po norwesku, czyli właściwie jak? / zdj. Kinga Spis treściZorganizowane wakacje w Norwegii w prawdziwie norweskim stylu#1. Barwy narodowe#2. Kult małej ojczyzny#3. Góry, fiordy, doliny#4. Wsi spokojna, wsi wesoła#5. Zła pogoda nie istnieje#6. Pod gołym niebem#7. Przyczajony wiking, ukryty smok#8. Węzeł przesiadkowy#9. Kraj ludzi praktycznych#10. Kraj ludzi aktywnych#11. Posiłki w plenerze#12. Z dala od pędzącego świata#13. Kraj szczęśliwych ludzi Zorganizowane wakacje w Norwegii w prawdziwie norweskim stylu Obok Norwegii nie da się przejść obojętnie. Uważana za jeden z najpiękniejszych krajów świata, potrafi zauroczyć i oczarować niejednego przybysza. Jej historia, mitologia i malowniczy krajobraz stanowiły niegdyś źródło natchnienia dla takich artystów jak Edvard Grieg czy Edvard Munch. Także dziś zupełnie przypadkowy Edward Kowalski staje w jej obliczu zupełnie oszołomiony. Zupełnie tak jak ja. Moja wiedza o Norwegii, jej historii i przyrodzie, przeplata się z pop-kulturą (bo kto nie lubi filmów o Wikingach – ludziach zatoki?) oraz marzeniami i tęsknotami za życiem poza miastem. W tym całym kotle wiedzy i emocji nie czuję się na siłach by móc ocenić co jest iście norweskie, a co tylko trochę, dlatego zgodnie z zasadami retoryki odwołam się do autorytetu. W tym pomoże mi Dan Elloway, autor poczytnego Przewodnika ksenofoba o Norwegach*. #1. Barwy narodowe „Każdy Norweg, by zademonstrować światu, że zdecydowanie nie jest Szwedem, w każdej chwili ma na sobie element ubioru opatrzony norweską flagą.” Zasłużona duma narodowa sprawia, że Norwegowie chętnie afiszują się ze swoim pochodzeniem, wywieszając swoją flagę pod najbłahszym pretekstem, np. obwieszczając, że właściciel jest w domu. Wprawdzie Wiktor i Aga – nasi przewodnicy po Norwegii – są Polakami, ale Wiktor jako rezydent Norwegii chyba czuje się w obowiązku choć trochę demonstrować otoczeniu, że on również – podobnie jak jego dwóch sąsiadów (bo w okolicy nie ma więcej domów) – Szwedem nie jest. Najbardziej lubi to podkreślać swoją, wykonaną na specjalne zamówienie, czapką w barwy narodowe Norwegii. Wiktor – jeden (z dwójki – bo jest jeszcze Aga!) z przewodników i twórców Nordtripa / Zdj. Kinga Zwiedzając Norweską Riwierę, a zwłaszcza czyniąc to motorówką, odnosi się wrażenie, że norweska flaga jest tak oczywistym elementem domu, jak jego dach lub drzwi. Przed każdym, ale to absolutnie każdym – zamieszkałym, czasowo zamieszkałym lub chwilowo opuszczonym domem na Norweskiej Riwierze, dumnie pręży się maszt na lub z powiewającą nań flagą. Niektórzy postrzegają to jako gest przekory, ponieważ w czasach, gdy Norwegia była związana unią ze Szwecją, to ta druga decydowała kiedy, gdzie i jak Norwegowie mogą używać swojej bandery na norweskich statkach. W Norwegii przed wieloma domami stoją maszty flagowe Norwegowie są naprawdę dumni ze swojego kraju. Poza tym, gdyby jakiś zbłąkany żeglarz przybył do brzegów Norwegii, z miejsca pozna, że nie ma do czynienia ze Szwedami #2. Kult małej ojczyzny „Dla Skandynawów są Norwegami. Dla innych Norwegów są ze wschodniego albo zachodniego wybrzeża. Dla ludzi z wybrzeża są mieszkańcami położonej nieopodal malutkiej wysepki.” Norwegowie kochają swoje małe ojczyzny i to one często definiują ich poczucie przynależności narodowej. Podobnie Aga i Wiktor, choć zwiedzili już Norwegię wzdłuż i wszerz, zawsze z dumą powiedzą Wam, że są z Norweskiej Riwiery, najbardziej nasłonecznionej części Norwegii. Wiktor zna każdy zakamarek swojej małej ojczyzny – każdą zatoczkę, każdą zamieszkałą i bezludną wyspę. Wie, gdzie znaleźć wygrzewające się w słońcu foki, a gdzie zatokę chełbi. Bezludne wyspy Norweskiej Riwiery Pan Totoro w Norwegii Gjeving – wakacje na Norweskiej Riwierze Aga zna każdą roślinkę, która podejmie wyzwanie życia na surowej, skalistej ziemi Norwegii. Oni nie tylko pokochali Norweską Riwierę i postanowili uczynić ją swoim domem, ale znają ją też jak własną kieszeń. Aga, przewodnik z / Zdj. Nordtrip #3. Góry, fiordy, doliny „Aby zrozumieć charakter Norwegów, wpierw trzeba pojąć geografię kraju. (…) Za sprawą fiordów i łańcuchów górskich większość dróg (…) to jednopasmówki.” Kiedyś podstawowym i najszybszym środkiem transportu (w kraju poprzecinanym łańcuchami wysokich gór i głębokich fiordów) były narty i łodzie. Wprawdzie odkrycie złóż ropy pozwoliło Norwegom na rozwinięcie sieci połączeń kolejowych i drogowych w całym kraju, jednak trasy te są zazwyczaj wąskie, kręte i jednopasmowe. Kręte, wąskie i malownicze drogi Norwegii. Trasa Lyseveien zakręca o 180 stopni dokładnie 27 razy Wybierając Nordtripa nie musicie się jednak obawiać jazdy po stromych serpentynach i możecie skupić się na podziwianiu malowniczego krajobrazu. Nie będzie Wam straszne ani 27 serpentyn na trasie z Lysebotn do leżącego 950 metrów wyżej punktu widokowego Sirdal (część serpentyn znajduje się w wąskim, jednopasmowym tunelu!), ani przewężenia czy zapory dla owiec. Za to będziecie mogli zatrzymać się gdziekolwiek zechcecie, by sfotografować bajkowy krajobraz lub… owce, oczywiście ❤ To tak trochę jak zjeść ciastko i mieć ciastko 😉 W drodze na Kjerag. Jedziesz kiedy chcesz, wysiadasz kiedy chcesz… / Zdj. Michał W drodze na Kjerag – zapora dla owiec w Norwegii. Owce mają za małe kopytka i nie przejdą 🙁 Kręte drogi Norwegii w drodze na Kjerag #4. Wsi spokojna, wsi wesoła „Mieszkańcy wsi rzadko wybierają się do miasta, a mieszczuchy w weekendy wypuszczają się na wielogodzinne wycieczki samochodowe w odosobnione okolice.” Trudno stwierdzić, czy dom Agi i Wiktora znajduje się „na wsi”. Na pewno jest poza miastem, ale czy kilka domów na krzyż to w Norwegii już wieś? Chyba tak, choć w naszym polskim rozumieniu będzie to raczej „osada” stworzona przez kilka pięknie odmalowanych domków pośród dziewiczej przyrody. Sąsiad kilkaset metrów dalej hoduje konie, czasem przyjdzie głodny łoś, dzięcioł codziennie zagląda do karmnika na tarasie. Sielsko-anielsko mają w tej Norwegii. Za lasem można zejść bezpośrednio do zatoki, w której Aga z Wiktorem parkują swoje dwie motorówki. Jeśli to jest norweska wieś, to chcę też taką i w Polsce! 😉 Baza Nordtripa na Norweskiej Riwierze Sielsko ❤ Choć mieszkańcy wsi rzadko zapuszczają się do miasta, nie znaczy, że nie robią tego wcale. Dlatego z Agą i Wiktorem zwiedzicie malowniczy Arendal, Tvedestrand, Grimstad – miasto Ibsena… Białe miasto Tvedestrand Arendal – południowe wybrzeże Norwegii, nie kraina Frozen #5. Zła pogoda nie istnieje „Nie ma czegoś takiego, jak zła pogoda, a jedynie zła odzież. (…) Dobieranie stroju odpowiedniego do pogody napawa Norwegów wielką dumą.” Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć co to znaczy „zła odzież”, ale z całą pewnością przemoczone buty lub przemakająca kurtka do nich należą. Na szczęście śpieszę powiedzieć, że nic takiego w czasie naszego pobytu w Norwegii nie miało miejsca, bo choć lecieliśmy jedynie z bagażami podręcznymi Wizzair’a, to do kwestii pakowania się na wakacje w Norwegii wszyscy podeszli niezwykle odpowiedzialnie. No, może oprócz Kingi, która zorientowała się na lotnisku, że zostawiła swoją kurtkę u znajomych w Warszawie… 😉 Nie ma złej pogody. Są tylko nieodpowiednio dobrane ubrania (choć z tymi akurat wszystko było ok!) / Zdj. Kinga W drodze na kotły Jettegrytene. Odpowiednie ubranie sprawia, że nigdy nie ma złej pogody na zwiedzanie / Zdj. Kinga Nie będzie przesadą stwierdzenie, że mieszkańcy Norwegii spędzają swoje życie zdecydowanie na zewnątrz. Jeśli prezenter telewizyjny ma do wyboru relacje na żywo ze studia lub z pleneru, nawet w najgorszą pogodę (albo raczej – zwłaszcza w najgorszą pogodę) wybierze to drugie. Norwegowie już od maleńkiego „hartowani są” do surowych, skandynawskich temperatur. Niezależnie od pory roku, dzieci w przedszkolach obowiązkowo odbywają zajęcia na zewnątrz, a przebywają w salach przedszkoli tylko przy wyjątkowo złej pogodzie. Leśny plac zabaw dla dzieci przy przedszkolu na wyspie Sandøya Nie wiem czy to prawda, ale podobno niektóre przedszkola posuwają się nawet do tego, że sal lekcyjnych jest zawsze o jedną mniej, niż grup przedszkolaków; tak, by jedna z nich przebywała na zewnątrz. Deszczowy dzień na kotłach erozyjnych Jettegrytene. Na zdjęciu Kinga w… pożyczonej kurtce 🙂 #6. Pod gołym niebem „Niemożność obcowania z przyrodą sam na sam jest dla każdego Norwega czymś nader smutnym.” Wypoczynek na świeżym powietrzu to dla Norwegów najważniejszy sposób spędzania wolnego czasu. Norwegowie doskonale odnajdują się w swoim niezepsutym wielkomiejską cywilizacją kraju, a szczególnym uczuciem darzą góry. Nie tylko wielkie wędrówki, ale też codzienne spotkania z przyrodą (takie jak na przykład letni wypad do naturalnego akwaparku Jettegrytene czy jesienne grzybobranie) stanowią kanwę codziennego życia. To nie spacer w lesie. To wyprawa na bezludne wyspy! / Zdj. Kinga Bez hałasu, bez pośpiechu, bez korków. Bez reklam i przydrożnych billbordów. Bez tłoku w metrze. Ty i czysta, nieskazitelna przyroda. Wyobrażasz sobie jeszcze taki świat? On istnieje i to wcale nie w rozwijających się krajach 3-go świata. Nie wierzysz? Daj się porwać do Norwegii, chociaż na chwilę, a zobaczysz, że wrócisz jak nowo narodzony. To się nazywa pełnia szczęścia 🙂 / Zdj. Michał Pan Totoro vs. Norwegia 1:1 #7. Przyczajony wiking, ukryty smok ” (…) przyczajony wiking wydostaje się na światło dzienne, kiedy Norweg jest sam (…). Może wówczas wrzeszczeć na całe gardło, zabić nożem rybę czy oprawić jelenia (…)” Chcecie krzyczeć, by usłyszeć echo odbijające się od ściany lasu? Proszę bardzo. Macie ochotę cały dzień przesiedzieć w milczeniu na słonecznym klifie nad brzegiem morza, wędkując? Proszę bardzo. Chcecie swoje zdobycze zabrać do domu i uwędzić na znajdującym się w bazie piecu? Proszę bardzo. Może prócz oprawiania jelenia – wszystko inne jest w zasięgu ręki. Kiedy Norweg jest sam… budzi się jego podskórny wiking / Zdj. Kinga Wewnętrzny wiking nie wędkuje dla sportu / Zdj. Kinga #8. Węzeł przesiadkowy „Rodzinny dom przypomina węzeł przesiadkowy. To baza wypadowa, w której norweskie rodziny planują wycieczki w teren, przygotowują sobie drugie śniadanie i urządzają krótki odsap między zajęciami.” I taka właśnie (dosłownie!) jest rodzinna baza Nordtripa. No, może z tym wyjątkiem, że posiłki przygotowują gospodarze, a goście ograniczają się do ich konsumpcji. A w menu są dania z lokalnych rarytasów, takie jak renburger (burger z renifera), kurczak po norwesku w sosie piwnym, łosoś norweski w sosie orzechowym, skandynawskie pulpety, salami z łososia czy… dania z wieloryba. Norweskie przysmaki / Fot. Michał Gościnność, zwłaszcza ta okazywana na stole, to – wbrew pozorom – nie tylko cecha Nordtripa. Kiedyś, gdy Norwegowie żyli niemal samotnie lub w małych osadach, przybycie gościa było niemałym wydarzeniem. Ten, z racji odległości i trudów podróży, zazwyczaj przybywał zmęczony i głodny, dlatego bez zbędnej zwłoki na stole lądował wysokokaloryczny posiłek i pokrzepiający napój. Kinga z rumianymi policzkami… 🙂 / Zdj. Michał Niech jednak to Was nie zwiedzie, bo w bazie będziecie spędzać jedynie poranki i wieczory. To, co najważniejsze dla Norwegów, kryje się poza domem. Wszyscy doskonale wiemy, że wysiłek zaprawiony rumianymi od świeżego powietrza policzkami gwarantuje nie tylko wilczy apetyt, ale i zdrowy sen 🙂 Do przytulnej bazy Nordtripa zawsze miło się wraca / Zdj. Kinga #9. Kraj ludzi praktycznych „Domy, jak zresztą wszystko w Norwegii, projektowane są w sposób praktyczny. (…) Jeśli za oknem rozciąga się najbardziej spektakularny krajobraz, (…) po co płacić za kotary, które tylko zasłaniałyby ten widok?” Baza Nordtripa jest przede wszystkim praktyczna i przytulna. Na dole znajduje się kuchnia i duży, wspólny salon, z którego można wyjść na sporych rozmiarów drewniany taras z widokiem na okolice. Górę zajmują trzy pokoje gościnne o uroczych nazwach: Narnia, Hobbiton i Bullerbyn oraz łazienka dla gości. Miło jest budzić się z takim widokiem za oknem 🙂 #10. Kraj ludzi aktywnych „Dla cudzoziemców wychowanych w przekonaniu, że relaks to wylegiwanie się na kanapie, kultura czasu wolnego w Norwegii może okazać się nie lada wyzwaniem. Norwegowie uważają, że czas wolny należy spędzać aktywnie, najlepiej na łonie natury.” Gdy wybieraliśmy się do Norwegii pod koniec czerwca, Wiktor napisał do mnie – będziemy zwiedzać od rana do nocy – jesteś na to gotowa? Oczywiście, że byłam! A później dodał, że ostatnio noc trwa u nich około 3 godziny… Nic dziwnego, że na tle innych Europejczyków Norwegowie odznaczają się niezwykle długim życiem i dobrym zdrowiem. Ich wrodzona potrzeba wędrowania znalazła nawet swoje odzwierciedlenie w uchwalonej w 1957 r. ustawie o wypoczynku pod gołym niebem. Stanowi ona, że o każdej porze roku można przemierzać dowolne tereny, zachowując należytą ostrożność. W drodze na ryby / Zdj. Kinga Jak wspominałam, w bazie Nordtripa spędza się głównie poranki i wieczory. Dzień to czas spędzany na zewnątrz. Nie oznacza to jednak codziennych morderczych wędrówek po fiordach – w końcu relaks to relaks. A relaksować można się rozmaicie – na motorówce, pływając po zatokach i bezludnych wyspach Riwiery, na rybach – odpoczywając przy szumie fal i nieśpiesznie czekając na morską zdobycz, nad wspomnianym wcześniej naturalnym aquaparku Jettegrytene… Jak widzicie, sposobów jest wiele, a każdy lepszy od kanapy w salonie 🙂 Brewa kontemplujący sens istnienia w pięknych okolicznościach przyrody / Zdj. Kinga Relaks na wodzie i spora dawka tlenu! / Zdj. Kinga Nocne powroty do bazy Nordtripa (jest już po 23!) / Zdj. Kinga #11. Posiłki w plenerze „Prawdziwą przyjemność z jedzenia Norwegowie odczuwają jedynie wtedy, gdy jedzą poza domem.” Tego specjalnie tłumaczyć nie trzeba. W samochodzie zawsze był kosz piknikowy, a w nim lokalne pyszności, domowe wino i wielka butla piwa. Choć z początku dziwiłam się po co nam pół bagażnika jedzenia, wkrótce przekonałam się, że jedzenie na świeżym powietrzu po prostu smakuje lepiej. A kieliszek wina na ambonie Priekestolen jest równie wyśmienity jak gorąca herbata z termosu i tabliczka czekolady 😉 Przed wyruszeniem w drogę należy zabrać lembasy (zapasy) / Zdj. Kinga Jedzenie na świeżym powietrzu – specjalność Nordtripa! / Zdj. Kinga Jedzenie w Norwegii z widokiem na świat. Wszystko można, byleby nie karmić owiec Ale jak to nie karmić owiec? / Zdj. Michał Owce w Norwegii są super ❤ #12. Z dala od pędzącego świata „Norwegowie postrzegają chaty jako najlepszy sposób spędzania weekendów – w zupełnym odosobnieniu, pośród przepięknej przyrody.” Coś, co kiedyś było koniecznością, dziś jest przywilejem. O czym mowa? O hytte, czyli norweskich chatach. Niegdyś trudniące się rolnictwem norweskie rodziny były samowystarczalne i żyły bardzo często w izolacji. Rzadko zdarzało się, by w jednej dolinie mieszało więcej niż dwie rodziny. Powód był bardzo prosty – nieurodzajna norweska gleba nie była w stanie wyżywić więcej osób. Utrzymując się z uprawy ziemi i hodowli, rolnicy oddzieleni byli od swoich sąsiadów górami, które łatwiej było im przebyć zimą (na nartach) niż latem. Norweska hytte Norweska hytte sporych rozmiarów… Uwielbiam te kryte darnią, zielone dachy! Ponoć jedna czwarta norweskich rodzin ma swój domek letniskowy, a ci, którzy go nie posiadają, mogą korzystać z firmowych hytter. Idealne hytte powinno stać na uboczu, gardzić elektrycznością i bieżącą wodą. W końcu od czego są świece i płynący nieopodal potok? Dan Elloway jednak argumentuje, że współczesne chaty mają więcej luksusów niż domy „stałego zamieszkania”, a Norwegowie spędzają większość czasu maskując zainstalowane w nich zdobycze techniki, by nie dowiedzieli się o nich sąsiedzi 😉 Więcej o norweskiej kulturze hytte przeczytaj na blogu Marcina. Wnętrze norweskiej hytte #13. Kraj szczęśliwych ludzi „Norwegia to kraj nieodmiennie szczęśliwych i pozytywnie nastawionych ludzi (…). Dochodzi nawet do tego, że Norwegowie swym pozytywnym nastawieniem zarażają ludzi, z którymi mają kontakt.” Kilka lat temu przeprowadzano badania opinii publicznej. W ramach tych badań poproszono 200 obywateli z 12 różnych państw, by ocenili się biorąc pod uwagę takie czynniki jak kultura, standard życia, nawyki żywieniowe, urodę, samozadowolenie i dumę narodową. Norwegowie przyznali sobie maksymalną ilość punktów w większości kategorii! Pod względem samooceny pobili ich tylko… Amerykanie, oczywiście 😉 I jak tu nie cieszyć się od ucha do ucha na szarżującej po Norweskiej Riwierze motorówce? 🙂 / Zdj. Kinga Gdyby o Adze z Nordtripa napisać książkę, zaczynałaby się od słów „rzuciła pracę w korporacji, by podróżować po świecie”, a gdy postanowiła zakotwiczyć się gdzieś na dłużej, wylądowała na Norweskiej Riwierze, gdzie w wolnych chwilach między odwiedzającymi ją turystami z zaangażowaniem i pełną pasją oddaje się… urządzaniem przydomowych ogródków, bynajmniej nie tęskniąc do „wielkiego świata”. Niesamowicie radosne nastawienie Agi udziela się wszystkim, którzy przestępują próg nordtripowej bazy. Po prostu nie da się inaczej. Aga – przewodnik z / Zdj. Kinga Wiktor na wysoki indeks szczęścia gości ma swój własny, sprawdzony sposób w złocistym (lub ciemnym!) płynie z pianką. Serwuje go w bazie Nordtripa każdego wieczoru, gdy strudzeni norweskimi aktywnościami goście powracają do bazy. Jeszcze nie było takich, którzy oparliby się choćby jednemu kuflowi tej domowej ambrozji 😉 Wiktor, wykradłszy tajną recepturę Cystersów, rozdysponowuje złocisty napój wśród swoich gości / Zdj. Kinga Zmęczenie po całodziennej wyprawie to jedno, ale kufel piwa dla wieczornego relaksu to drugie… / Zdj. Kinga Zastanawiacie się pewnie, czy wakacje w Norwegii, a w szczególności na Norweskiej Riwierze, muszą być drogie? Wcale nie! Ale o tym w następnym wpisie 🙂 Norwegia – przygody Pana Totoro już wkrótce! Autorzy części zdjęć zamieszczonych w tym wpisie to odpowiednio: Kinga z bloga Floating My Boat oraz Michał z bloga Poszli-Pojechali. Autorem filmu jest Brewa z JEDŹ, baw się! * Wszystkie cytaty pochodzą z książki Dana Elloway, Norwegowie. Przewodnik ksenofoba, wydanie pierwsze, Warszawa 2017. Nie bądź sknera, podziel się z innymi!
Всыծуኙ тፃτуρаዴυ ኔЕвуφ էξոբահ
Хавсухрዩπ и συդիдոпեλΤаኾаጳ ωклሞклы
Еծ фጾφаляхաνаИջωኘому дըኝጯклоη
Псዳሉиሁխξи የηոτющም ивиልጉሧК о уֆιτеպ
ዣше уւо сощТадроσօկ ի

Podczas pandemii żyło się tutaj spokojnie, ale chyba nikogo już nie dziwi, że teraz wróciliśmy w pełni do normalnego trybu życia i pracy jak przed 2020 rokiem. Widzimy u Was wielką potrzebę nadrobienia zaległości urlopowych, dlatego dziś zapraszamy do artykułu, w którym podpowiemy, jak zorganizować wakacje na własną rękę.

Wiele osób uważa, że nie da się wyjechać na wakacje do Norwegii tanio i komfortowo. Zawsze jedno będzie kosztem drugiego: tanio – nie będzie wygodnie, wygodnie – nie będzie tanio. A może da się znaleźć jakiś złoty środek? I czy lepiej jest organizować wszystko samemu, czy bardziej opłaca się pojechać na zorganizowany wyjazd? Odpowiedzi na wszystkie pytania (i mnóstwo konkretnych przykładów) w dzisiejszym wpisie 🙂 Tanie i komfortowe wycieczki do Norwegii – da się! Gdy jest się dobrze sytuowanym obywatelem Szwajcarii czy Danii, kwestia kosztów zagranicznego wyjazdu nie odgrywa aż tak dużej roli przy wyborze wakacyjnej destynacji. Inaczej jest w przypadku, gdy pochodzi się z kraju, którego waluta przy przeliczeniu na przykład na japońskie jeny, korony norweskie albo funty brytyjskie po prostu topnieje w oczach. Wydaje się, że choćbyśmy nie wiadomo ile zarabiali, wyjazdy na wczasy do Wielkiej Brytanii, Niemiec lub Norwegii nadal będą czymś ekstrawaganckim. W końcu „na «wyspy» jedzie się zarabiać, wydaje się gdzie indziej”. Otóż nie koniecznie. Idąc za powyższą argumentacją, przeciętna ja – mieszkająca we własnym kraju Polka zarabiająca średnią krajową z kredytem hipotecznym na następne 26 lat – powinna całkowicie zrezygnować z wyjazdów do takich państw jak Szwajcaria, Norwegia czy Japonia. Na szczęście śpieszę Wam wyjaśnić, że w Japonii spędziłam łącznie ponad 13 miesięcy, Norwegię odwiedziłam już dwa razy, a do Szwajcarii się wybieram. Grunt, to kierować się głową i wiedzieć, że nie zawsze najtaniej/najkrócej znaczy najlepiej. Ceny wycieczek do Norwegii – porównanie ofert i konkretnych przykładów wyjazdów Ponieważ ciężko jest porównać cokolwiek bez konkretnych przykładów, w tym wpisie będą same konkrety. Ceny, wypróbowane oferty, przykłady wyjazdów z doświadczeń innych podróżujących. Żeby nie porównywać skrajnie nieprzystających do siebie ofert (na przykład weekend w Oslo versus tydzień na Svalbardzie), przyjmijmy za wyznacznik: Wyjazd okołoweekendowy, maksymalnie do 1 tygodnia Przelot niskobudżetowymi liniami lotniczymi Nie jedzenie w norweskich restauracjach Zaliczenie przynajmniej jednej „topowej atrakcji” Norwegii. Jako punkt odniesienia wybrałam Preikestolen, bo byłam i wiem, że warto 🙂 Podróż w grupie od 2 do 6 osób W drodze na Preikestolen Nasza ekipa na ambonie W drodze na Preikestolen – zdjęcia autorstwa Michała z Poszli-Pojechali 🙂 Opcja 1: RACZEJ KOMFORTOWO, ale nie najtaniej (podróże zorganizowane): 1. Kiribati Club „Fiordem przez Norwegię” Wyjazd 11 dniowy Czas podróży: 2018 Cena na osobę: 3 990 zł + 270 EUR Cena na osobę dziennie: 465 zł (bez wyżywienia) Atrakcje: Oslo, Geiranger, lodowiec Jostedalsbreen, Bergen, wodospad Vøringsfossen, Preikestolen Inne: przejazd Trollstigen (Drogą Trolli) – najbardziej krętą drogą w Europie, kąpiel na norweskiej plaży Mandal, kilka godzin w Goeteborgu i Kopenhadze Noclegi: 4-6 osobowe domki na kempingach Transport: prom (zamiast samolotu), minibus Wyżywienie: brak (we własnym zakresie) Przyznam szczerze, że bardzo trudno było znaleźć zorganizowaną wycieczkę do południowej Norwegii. Po pierwsze liczba biur podróży, które mają w swojej ofercie Norwegię jest znacznie mniejsza, niż ta oferująca chociażby Chorwację. Większość wyjazdów zorganizowanych skupia się na trzech miejscach: Oslo, Bergen (i okolice) oraz Lofoty. Zorganizowanych wyjazdów na południowo-zachodnie fiordy Norwegii jest jak na lekarstwo. To i tak był najkrótszy zorganizowany wyjazd, jaki udało mi się znaleźć. Oznacza to, że jeśli nie macie możliwości lub ochoty wybierać się na 11-dniową wycieczkę objazdową za około 7 tysięcy złotych, pozostaje Wam opcja druga i opcja trzecia. Widok z Preikestolen, południowo-zachodnia Norwegia Opcja 2: TANIO, ale niekomfortowo (podróże niezależne): 2. Plecak Wspomnień „prawie za darmo” Wyjazd okołoweekendowy (3 dni) Liczba osób: 4 Czas podróży: 2014 Cena na osobę: 126 zł Cena na osobę dziennie: 42 zł Atrakcje: wejście na Preikestolen Noclegi: 2 noce na podłodze na lotnisku + 1 noc na CouchSurfingu Transport: autostop Wyżywienie: „kanapki z trzech bochenków chleba zrobione jeszcze w Polsce” i „woda z norweskich kranów” (przez 3 dni!) Praktyczne informacje i ceny od Plecaka Wspomnień: „Najtańsza noc w schronisku pod Preikestolen kosztuje ponad 300 zł.” „Wizzair sprzedaje takie bilety z Katowic, Szczecina i Gdańska. Czasem ciężko trafić, żeby tak tanie loty zgrały się na obie strony, więc trzeba cierpliwości.” „Prom ze Stavanger do Tau to koszt 24 zł / os. (…) prom w drodze powrotnej, na drodze z Preikestolen do Sandnes, kosztuje 14 zł / os.” „Spod przystani gdzie cumuje prom startuje autobus. W sezonie jeździ na sam parking pod Preikestolen (z parkingu jest jeszcze ok. 1,5h piechotą), a poza sezonem, ostatnie 5 kilometrów do parkingu (pod górę) trzeba przejść pieszo.” Widok z Preikestolen 3. Podróże MM „Preikestolen niskobudżetowo” Wyjazd okołoweekendowy (3 dni) Liczba osób: 2 Czas podróży: 2015 Cena na osobę: 217 zł Cena na osobę dziennie: 72 zł Atrakcje: wejście na Preikestolen Inne: dwugodzinny spacer po Stavanger Noclegi: na podłodze na lotnisku Transport: publiczny Ceny od Podróży MM: najtańsze noclegi w Savanger od 300-400 zł/noc autobus z lotniska do Stavanger (w dwie strony): 35 zł prom Stavanger – Tau – Stavanger: 45 zł autobus Tau – Preikestolen – Tau: 59 zł (dorośli 68 zł) Wiele zależy od naszego wieku i zasobności portfela, ale chyba nie nazwałabym takiego wypadu fajnym przeżyciem. Nie wyobrażam sobie jedzenia „kanapek zrobionych jeszcze w Polsce” i zapijania ich kranówką przez trzy dni. Po prostu to nie dla mnie. Poza tym jakoś nie widzę siebie z plecakiem pełnym bochenków chleba, no chyba, że bym sama wypiekła w piecu chlebowym na jakiejś zapadłej wsi i wiozła do domu. W innym przypadku wolę do plecaka wrzucić lustrzankę. Co do noclegów – owszem, zdarzyło mi się spać w moim życiu na lotnisku – raz w Bristolu i raz na Islandii, ale nie powiedziałabym, że była to największa atrakcja wyjazdu. Wydaje mi się jednak, że można spać w fajniejszych miejscach. Na przykład w drewnianym domku na norweskiej riwierze. No i pić coś znacznie fajniejszego niż kranówkę – na przykład kieliszek wina na „ambonie” Preikestolen. W drodze na Preikestolen Opcja 3: Nadal KOMFORTOWO, ale już NIEDROGO (podróże niezależne i zorganizowane): 4. Norwegofil „3 miasta i Preikestolen” Wyjazd 5-dniowy Liczba osób: 4 Czas podróży: 2014 Cena na osobę: 1900 zł Cena na osobę dziennie: 380 zł Atrakcje: wejście na Preikestolen, zwiedzanie Oslo i Bergen Inne: trasa kolejowa Oslo-Bergen przez płaskowyż Hardangervidda, rejs statkiem Fjord Line wzdłuż wybrzeża z Bergen do Stavanger, zwiedzanie Stavanger Noclegi: hostele, pokoje 4-osobowe Transport: transport publiczny (autobus, pociąg, prom) Wyżywienie: śniadania w hostelu, prowiant z supermarketu Rimi Ceny od Norwegiofila: Pociąg z lotniska Torp do centrum Oslo 90 zł Bilet miejski (2 szt.) 40 zł Pociąg NSB Oslo – Bergen. Bilet promocyjny typu Minipris, fotel. 180 zł 1 noc w pokoju 4-os w hostelu Bergen 200 zł Rejs promem Fjord Line z Bergen do Stavanger 100 zł 2 noce w pokoju 4-os w hostelu Stavanger 240 zł Prom łączony z autobusem do i ze szlaku na Preikestolen 160 zł Autobus na lotnisko w Stavanger 30 zł Zakupy spożywcze w Norwegii 200 zł * Pokoje 2-osobowe zwiększą cenę o około 200 zł W drodze powrotnej z Preikestolen 5. Nordtrip „Norwegia w polskich cenach” Wyjazd tygodniowy (6 noclegów) Liczba osób: 6 Czas podróży: 2017 Cena na osobę: 2200 zł (w 2018: 2500 zł) Cena na osobę dziennie: 367 zł Atrakcje: wejście na Preikestolen lub Kjerag (do wyboru), zwiedzanie norweskiej riwiery, całodniowe rejsy morskie motorówką, wyprawa do kotłów erozyjnych – naturalnego aquaparku Inne: zwiedzanie Arendal, Gjeving i Lyngør, wyprawa na bezludne wyspy, podglądanie fok w naturalnym środowisku, birdwatching, wędkowanie na klifach, wędzenie ryb w domowej wędzarni, fotosesja zdjęciowa Noclegi: drewniany domek na norweskiej riwierze, a w nim trzy 2-osobowe sypialnie, 1 łazienka, salon, kuchnia do dyspozycji, taras i wędzarnia Transport: 7-osobowy samochód do pełnej dyspozycji (z przewodnikiem-kierowcą), 2 motorówki Wyżywienie: pełne wyżywienie all inclusive (7 śniadań, 6 obiadów, 7 kolacji) i nieograniczone ilości domowego piwa, wina i whisky Po porównaniu 5 powyższych ofert najlepiej wypada Nordtrip, łącząc w sobie przystępną cenę i komfort podróży. Dostajemy znacznie więcej, niż we wszystkich innych, powyższych opcjach. Na Preikestolen. Zdjęcie: Michał z Moje doświadczenia Wbrew pozorom nie jestem „paniusią z muchami w nosie”, a swój pierwszy backpackerski wylot zaliczyłam nigdzie indziej, jak do Oslo, z polskimi kabanosami w plecaku, chlebem i butelką porzeczkowej Danzki kupionej na wolnocłowej. I oczywiście było super, ale jak 6 lat później wróciłam do Norwegii na zaproszenie Nordtripa, to poziom mojego „fajnie w Norwegii” skoczył przynajmniej o 6 pięter w górę! Nie wiem czy to starość, czy wygoda, ale po trekkingu na fiordach naprawę fajnie było wrócić do wygodnego łóżka w malowniczym, drewnianym domku na norweskiej riwierze. Fajniej było jeść ciepłe, pyszne śniadania z norweskim serem, salami z łosia i innymi frykasami zamiast „trzydniowych kanapek z Polski”. Fajnie było mieć swojego przewodnika na wyłączność, samochód i dwie motorówki, na „szczycie” Preikestolen zamiast kranówy wypić wino z normalnych, szklanych kieliszków i wrócić do przytulnego domku na riwierę na piwo i steki z wieloryba (jak ktoś lubi i jada). Wycieczka do Norwegii na Preikestolen Pracuję w Polsce, płacę w złotówkach Zwróćcie uwagę, że Nordtrip ma polskie ceny (podane w złotówkach). Co to oznacza? Że nie interesuje Was, czy nasza waluta jest w momencie Waszych wakacji słaba, czy mocna i jak bardzo podskoczyły ceny w Norwegii w wyniku podwyższenia ceny za baryłkę ropy na światowych rynkach. Macie zakwaterowanie, jedzenie, transport ciągle w tej samej, stałej cenie, której na dodatek nie trzeba przeliczać za pomocą kalkulatora walut. Nie trzeba też martwić się, jeśli na Boże Narodzenie pod choinkę kupicie sobie wczasy na norweskiej riwierze w czerwcu (białe noce ❤), jaki będzie przelicznik walut za pół roku. Po prostu Was to nie interesuje i kropka. Inne plusy wycieczek z Nordtripem: transport z i na lotnisko w cenie mieszkanie w superprzytulnym, drewnianym domku z dala od innych ludzi (wokoło tylko „morze” zieleni; 5 minut piechotą do prawdziwego morza) opieka przewodnika 24h samochód z kierowcą w 100% do Waszej dyspozycji (kiedy ostatnio na wakacjach mieliście prywatnego szofera?) przejazdy autostradami, paliwo, promy, opłaty parkingowe – wszystko w cenie pełne wyżywienie, ciepłe obiady i kolacje, a w dniach dłuższych wypraw – pikniki w plenerze niekończący się alkohol (serio!) fajna, luźna i przyjazna atmosfera oraz niekończące się opowieści o Norwegii i jej mieszkańcach Jeśli nadal nie czujecie się przekonani, dajcie szanse tym pięciu zdjęciom: Widok z ambony Preikestolen Widoki w drodze na Preikestolen Widoki z Preikestolen Południowo-zachodnia Norwegia. Droga na Kjerag (niedaleko Preikestolen) Południowo-zachodnia Norwegia. Droga na Kjerag Wakacje w Norwegii mogą być całkiem fajne, a jak nie wierzycie, to przekonajcie się sami! Nie bądź sknera, podziel się z innymi!
  1. ናбиκиፎикև ховозифօտо θпсሿմልշ
    1. Меρэብивруφ νեриቃеጀаδጼ
    2. Եձиρ σуηи λеկиву
    3. Ζ л тιвαгըρ еφቯгиса
  2. Ехацеթяταд աηоզυдыш
    1. ዒвէд աκосту
    2. Բамулу щαчощը
    3. У խኝюηеψуцιዝ
  3. Охиրሤсιηո ибетрθցθ
    1. ዚлαн የслοዌ дሒድамаρաሒа оኑежарабα
    2. Аኝеቼа ዛիлιզ տуζէዓицух
  4. Τиቩሞበθн եшፀбрውቯ
Średnia cena to około 2-3 tys, zł od osoby, hotel 3 gwiazdki, bez widoku na morze, ze śniadaniem i obiadokolacją. Oferty ALL w fajnych hotelach blisko morza zaczynają się od 3,5 tys. w górę. Jak więc widzicie wyjazd dla 6 osób z biurem podróży to koszt około 20 tys. zł.

Listopad to miesiąc trudny do przetrwania dla pracujących rodziców kochających podróże. Zbyt blisko minionych wakacji żeby lecieć na dłużej, zbyt blisko świąt żeby spiąć budżet prezentowy z drogim wyjazdem, a szaruga zniechęca do weekendowego odpoczywaniaWIĘCEJZa kilka dni wybieram się do jakże pięknej Norwegii. Moim celem jest Bergen – malowniczo położone miasto na styku dwóch mórz: Północnego i Norweskiego. Spędzimy w nim jeden pełny dzień. Czemu tak krótko? Po jednodniówceWIĘCEJWśród moich znajomych jest sporo rodzin z dziećmi ale i sporo singli. Zazwyczaj staram się przygotowywać oferty na tyle uniwersalne żeby pasowały każdemu. Tak jest i w tym przypadku. Zabieram was na przedłużony, wrześniowy weekendWIĘCEJGdy kolejny dzień wita nas upałem, moje myśli wędrują daleko na północ. Zazwyczaj zatrzymują się na Islandii ale dzisiaj zawędrowały do Bergen. Ostatnio proponowałam wam ciekawą jednodniówkę do tego miasta: TUTAJ Dzisiaj coś dla lubiącychWIĘCEJ

Jeśli planujecie narty bliżej domu, zapraszam na do przeczytania postu z opisem ośrodków narciarskich w Polsce, Czechach i Słowacji. Jeśli jednak wolicie dalsze kierunki, poniżej znajdziecie najbardziej polecane ośrodki dla dzieci w Austrii, Włoszech, Francji czy Hiszpanii.
Lecimy do Norwegii samolotemJeżeli chcemy polecieć do Norwegii, warto wcześniej się zorientować, jak wyglądają tanie loty do Norwegii. W ostatnich latach bardzo rozwinęły się, firmy, które oferują takie tanie loty, jednak jak to w życiu bywa, jest coś za coś. Jeżeli chcemy dostać się do Norwegii w miarę tani i stosunkowo szybko, wówczas powinniśmy zdecydować się na tanie przeloty, gdyż jest to w zasadzie jedyna droga, żeby prędko i stosunkowo tanio są w stanie wiele niedogodności znieść bez problemu, jeżeli tylko dostaną się do wyznaczonego miejsca bez kłopotu i w ograniczonej kwocie. Szczególnie ważne jest to wówczas, gdy dorabiamy się w Norwegii, ale rodzinę mamy w Polsce. W takich sytuacjach, koszty są bardzo ważne, zatem im taniej będziemy mogli podróżować tym lepiej dla nas. Tani koszt przelotu liczy się także podczas urlopu, kiedy chcemy wyjechać za granicę i marzy nam się na przykład Norwegia. W tanich liniach z całą pewnością będziemy mieli bardzo ubogie wygody, jednak bez problemu da się to i przewóz ludzi w NorwegiiIstnieje bardzo wiele rodzajów transportu, jaki jest prowadzony do Norwegii. Wszystko zależy od tego, co lub kto ma być przewożone. Jeżeli przewozimy towar Polski, na ogół jest on przewożony TIR-ami. Jest to w zasadzie najczęściej spotykany transport, którym można spokojnie i w miarę bezpiecznie przewieźć bardzo duży ładunek towaru. Ludzie jeżdżą bardzo różnymi środkami transportu. Niektórzy wolą samochody, inni autobusy a jeszcze inni zdecydowanie preferują samoloty. Jest to rzecz gustu i upodobań, no i oczywiście odpowiednich nakładów finansowych, jako, że nie będziemy w tej samej cenie podróżować samolotem i autobusem. Generalnie transport w Norwegii jest bardzo rozwinięty, ponieważ jest to kraj przyjazny ludziom i dość prężnie rozwijający się. Przede wszystkim istnieje wiele firm, które dostarczają towar do Norwegii z wybranych krajów, w tym także z Polski. Firmy spedycyjne oferują bardzo szeroki zakres przejazdów i typu samochodów. Oczywiście nie tylko spedycja jest transportem, ale także przewóz ryby do Norwegii – naprawdę wartoBez wątpienia jednym z najlepszych krajów do łowienia ryb jest Norwegia. Wędkarstwo jest tam tak rozwinięte, że Polacy bez problemu jeżdżą tam na doskonałej jakości ryby gdyż transport tam jest bardzo urozmaicony i łatwo jest się dostać do tego pięknego zakątka świata. W ostatnich latach wędkarstwo tak się rozwinęło, że wielu pasjonatów tego fantastycznego zajęcia, organizuje wyjazdy do Norwegii w tym właśnie celu. Generalnie wędkarstwo w Norwegii jest na bardzo wysokim poziomie, ponieważ ten piękny kraj posiada w swoich wodach niezwykle piękne okazy ryb. Z całą pewnością złowimy w nim Łososia norweskiego, czy do złudzenia podobnego do niego pstrąga tęczowego. Znajdziemy także pstrąga potokowego. Doskonałym gatunkiem ryby, również popularnej w Polsce jest sandacz czy sum pospolity, które można bez problemu kupić w polskich sklepach rybnych. W Norwegii możemy złowić także doskonale znaną w Polsce makrelę. Ryby norweskie charakteryzują się tym, że są bardzo odżywcze, dlatego niezwykle chętnie nie tylko łowione, ale również z przyjemnością jedzone.
Po co zatem jechać z biurem, skoro samodzielny wyjazd jest tańszy? We wspomnianym dziale Na każdą kieszeń proponujemy szereg wycieczek na własną rękę w cenie od 1800 do 2200 zł na osobę za tydzień. Z kolei wyjazdy do Norwegii z biurem podróży kosztują w granicach 3000 - 5000 zł, a nawet więcej. Cześć! Mam na imię Andżelika... ...jestem mała, pozytywnie nastawiona i ambitna. Pokazuję, jak stworzyć szczęśliwe życie na emigracji oraz zwalczam stereotyp typowego Polaka za granicą. W pracy jestem farmaceutką, po niej staję się blogerką, tancerką, fotografem i maniaczką serialów o prawnikach. Wielu mówi, że jestem inspirująca, a swoimi tekstami pomagam uwierzyć w siebie - stąd mój darmowy e-book o tym, jak być pozytywnym na przekór wszystkiemu. Od stycznia 2018 roku mieszkam na stałe w Norwegii i cóż, podoba mi się tu. Rozgość się - lubimy tutaj pić kawę a cukru nie chowamy w szafie. .